Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

Marzanna Podpora: "Szkoła zawodowa jest dla orłów, byle mięczak nie da tu rady" [wywiad]

Justyna Wojciechowska-Narloch
Justyna Wojciechowska-Narloch
Marzanna Podpora z końcem stycznia przestała być dyrektorką Zespołu Szkół Samochodowych w Toruniu. Po 37. latach pracy przeszła na emeryturę
Marzanna Podpora z końcem stycznia przestała być dyrektorką Zespołu Szkół Samochodowych w Toruniu. Po 37. latach pracy przeszła na emeryturę UMT
Rozmowa z Marzanną Podporą, byłą już dyrektorką Zespołu Szkół Samochodowych w Toruniu, która po prawie czterech dekadach pracy pod koniec stycznia 2022 roku odeszła na emeryturę.

Zobacz wideo: Akcyza na alkohol i papierosy w górę

od 16 lat

Po 37 latach odeszła pani z toruńskiej samochodówki. A przecież ta szkoła nie była dla pani tylko zwykłym miejscem pracy, byłam czymś znacznie więcej. Jakie to uczucie?

Samochodówka to dla mnie pierwsze i ostatnie miejsce pracy. Właściwie to całe moje życie. Tu zawarłam przyjaźnie trwające prawie 40 lat. Trudno uwierzyć, że ponad 37 lat minęło tak szybko. Ponad 30 lat bez zwolnienia lekarskiego, bez urlopu zdrowotnego – niektórzy się śmieją, że – jak cyborgowi - zaszkodzić mogą mi już tylko woda i piasek. I tak dzień za dniem płynął jak rzeka … Dziś trudno znaleźć w szkole kogoś starszego. Przerażające! Na razie nie przyjmuję tego do wiadomości, trochę wydaje mi się to nierealne, trochę się boję, czy dam radę… Smutek rozstania złagodzi mi na pewno dalsza praca polonisty, przynajmniej do końca roku szkolnego.

Jak to się stało, że los rzucił panią akurat do samochodówki? Przypadek czy świadoma decyzja?

Czasami żartuję sobie, że zrobiłam tu prawdziwie amerykańską karierę – od pucybuta do …W 1984 roku na ostatnim roku studiów filologicznych na UMK jako młode dziewczę z warkoczami trafiłam na praktyki pedagogiczne do Zespołu Szkół Odzieżowych (była wówczas taka szkoła ). Szybko jednak stamtąd uciekłam – dziewczyny po każdej krytycznej uwadze wpadały w histerię, rwały sobie włosy z głowy, mdlały… Wiedziałam, że to ponad moje siły. Zaczęłam się rozglądać więc za męską szkołą. I tak trafiłam do samochodówki. Zakochałam się w niej od pierwszego wejrzenia i - jak się później okazało -z wzajemnością. Wiedziałam, że to jest to miejsce, z którym chcę związać swoje zawodowe życie. Nie miałam rodziny w Toruniu, mieszkania, pieniędzy, znajomości. Do dziś słyszę śmiech dyrektora banku, do którego poszłam w sprawie kredytu na mieszkanie - moja pensja rozbawiła go niezmiernie. Byłam jednak zdeterminowana i ambitna. Już wówczas zostałam zatrudniona na kilka godzin w świetlicy szkolnej, w 1995 roku zostałam nawet kierownikiem zajęć pozalekcyjnych, a rok później zaczęłam uczyć polskiego. Czułam się w swoim żywiole – świetna młodzież ( niewiele młodsza ode mnie ), życzliwi koledzy, wyrozumiali przełożeni. A szkoła – wtedy jeszcze budynek klasztorny przy ul. Św. Józefa – klimatyczna, przytulna, przyjazna każdemu. Trzymałam sztamę z uczniami, a mimo to nigdy nie spotkałam się z ich strony z brakiem szacunku, wszyscy znaliśmy granice i swoje miejsce w szeregu. Zawsze miałam szczęście do ludzi, którzy we mnie wierzyli. Najpierw byli to - pani wicedyrektor Irena Złomańczuk, która nauczyła mnie nauczycielskiego fachu, i z którą przyjaźnię się do dzisiaj, pan Andrzej Różalski, ówczesny dyrektor szkoły, który nauczył mnie dyscypliny, rzetelności i szacunku do prawa, i który na tyle mi zaufał, by w 1994r roku powołać mnie na swojego wicedyrektora, wreszcie późniejszy dyrektor pan Mirosław Hejka, z którym współpracowałam 20 lat i który sprawił, że uwierzyłam w siebie i swoje umiejętności kierowania pracą dużego zespołu ludzi.

Są na pewno wydarzenia z zawodowego życia, które mimo upływu lat, bardzo dobrze pani pamięta. Czy pamięta pani też swoich uczniów?

Takich wydarzeń, które zapadły mi w pamięć, jest bez liku – uczniowie z kwiatkami stojący pod drzwiami sali, w której broniłam swojej pracy magisterskiej; uczniowie „wieczorówki”, którzy stawiali się codziennie po pracy na dodatkowych zajęciach, żeby lepiej przygotować się do matury; poczucie dumy, kiedy uczeń oznajmił mi, że postanowił studiować dziennikarstwo; konkurs na dyrektora, z którego chciałam uciec; jubileusz 60-lecia szkoły; przyznanie mi przez media Złotej Karety; ukończenie budowy warsztatów szkolnych; uczniowie, którzy po latach przychodzą ze swoimi dziećmi do szkoły. Trudno policzyć, ilu absolwentów przeszło przez moje polonistyczne ręce. Mam nadzieję, że udało mi się zarazić chociaż kilku z nich miłością do literatury, języka ojczystego czy teatru. Liczę na to, że dzięki mnie niektórzy mają teraz łatwiejsze życie, bo skończyli szkołę, zdali maturę. Wielu z nich pamiętam, z wieloma do dzisiaj się znam i spotykam, cieszy mnie, że absolwenci na mój widok się uśmiechają, poznają mnie na ulicy, przysyłają życzenia świąteczne. Myślę, że czuli, że ich lubię, że zawsze byli dla mnie ważni. Niektórzy z nich są dzisiaj moimi współpracownikami.

Szkoła przetrwała wszystkie reformatorskie zawirowania na przestrzeni wielu lat. Która z tych zmian była najtrudniejsza?

Moja prawie siedmioletnia dyrektorska kadencja obfitowała w wiele zawirowań – walka z niżem demograficznym, podwójny nabór, reforma programowa szkolnictwa zawodowego ( w tej chwili uczą się dzieci z trzech reform – z 2012r., 2017r. i 2019r., nie wiem, jak udaje się nad tym panować! ), strajki nauczycieli (udało się uniknąć konfliktów i podziałów wśród grona nauczycielskiego), wreszcie najgorsze – pandemia. Nagle szkoła znalazła się w zupełnie innej, nieznanej sobie rzeczywistości, budowaliśmy ją na nowo, wszyscy musieliśmy przestawić się szybko na zupełnie inne tory. To był egzamin nie tylko dla mnie, dyrektora, i moich najbliższych współpracowników, ale dla wszystkich nauczycieli i muszę przyznać, że zdaliśmy go jako zespół celująco – nikt nie narzekał, nie skarżył się, nie miał pretensji , wszyscy odważnie podjęli rękawicę.

Kierowanie szkołą zawodową w dzisiejszych czasach to ogromne wyzwanie. Pani się udawało robić bardzo dobry nabór. Gdzie tkwi tajemnica sukcesu?

Rzeczywiście, szkoły zawodowe mają swoją specyfikę. Łączenie kształcenia ogólnego z zawodowym, zarówno teoretycznym jak i praktycznym, to duże wyzwanie. Cieszy mnie to, że mimo trudnego czasu, samochodówka rozwija się, otwiera nowe zawody, nabór do szkół jest zadowalający. Myślę, że tajemnica sukcesu tkwi w pracy zespołowej. Wszystkim zależy na promocji szkoły w środowisku, na uświadamianiu młodym ludziom, że praca w zawodach, w których kształcimy, może przynieść satysfakcję i pieniądze; że szkoła zawodowa wyposaża absolwenta w cały pakiet potrzebny w dorosłym życiu – maturę i dyplom zawodowy. To najlepszy start w dorosłe życie, zwłaszcza że pierwszych ważnych wyborów życiowych dokonują teraz 15- , a nawet 14-latkowie. Są jeszcze za młodzi, by poważnie myśleć o swojej przyszłości. W działania promocyjne angażują się zarówno nauczyciele, jak i uczniowie. Bardzo pomocni są rodzice, absolwenci i pracodawcy. Cały czas trwa walka ze stereotypem, że szkolnictwo branżowe jest gorsze od licealnego. A przecież jest inaczej - szkoła zawodowa jest dla orłów - byle „mięczak” nie da rady…

Co uważa pani za swój największy sukces w pracy zawodowej? Czego - mimo starań nie udało się zrobić?

Nigdy nie myślałam o swojej pracy w kategoriach sukcesu, to raczej codzienna mrówcza robota. Często czułam się jak wyrobnik czy górnik w kopalni. Ale gdybym musiała wskazać sukces… to na pewno byłoby to: doprowadzenie do końca budowy warsztatów szkolnych, zakup samochodu ciężarowego, utrzymanie orkiestry szkolnej, która od 49 lat nadal gra, mimo pandemii, bezkonfliktowa współpraca z pracownikami… Porażki – nie udało mi się doprowadzić do powstania Stowarzyszenia Absolwentów i Przyjaciół Samochodówki, nie udało mi się przeprowadzić gruntownego remontu strzelnicy szkolnej…

Na koniec muszę zapytać, czego życzy pani swojej szkole, kolegom i uczniom w przyszłości?

„Każda historia ma swój koniec , ale w życiu każdy koniec jest także początkiem nowej historii”. Mam nadzieję, że przed samochodówką świetlana przyszłość. Będę trzymać kciuki za jej rozwój; za to, żeby ludzie mówili: to dobra szkoła! Kolegom życzę, żeby nadal trzymali się razem i razem przezwyciężali trudy i kłopoty, a uczniom , żeby byli dumni z siebie, żeby odważnie patrzyli w przyszłość i żeby zawsze mówili, że lata spędzone w samochodówce były najlepszym czasem w ich życiu.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wideo
Wróć na torun.naszemiasto.pl Nasze Miasto