Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

Pies Fijo i jego oprawca - Bartosz D. z Chełmży. Jak potoczyły się ich dalsze losy?

Małgorzata Oberlan
Małgorzata Oberlan
Pięć lat temu pies Fijo skatowany został w Chełmży przez własnego pana. Bartosz D. skazany został za znęcanie się nad zwierzęciem na 1,5 roku więzienia. Fijo trafił do psiego raju pod Pabianicami, ale do dziś porusza się na wózku. I tak już raczej pozostanie... Można śledzić jego losy na Instagramie.
Pięć lat temu pies Fijo skatowany został w Chełmży przez własnego pana. Bartosz D. skazany został za znęcanie się nad zwierzęciem na 1,5 roku więzienia. Fijo trafił do psiego raju pod Pabianicami, ale do dziś porusza się na wózku. I tak już raczej pozostanie... Można śledzić jego losy na Instagramie. Pies Fijo Instagram
Pięć lat temu szczeniak Fijo został bestialsko skatowany przez własnego pana - Bartosza D. z Chełmży. Dziś dorosły Fijo szaleje na psim wózku inwalidzkim i jest gwiazdą Instagrama. Gatunek ludzki natomiast nadal spłaca krzywdę, jaką wyrządził mu chełmżanin.

Czy Skyway jest nas w stanie jeszcze czymś zaskoczyć?

od 16 lat

Tą historią przed pięcioma laty żyła cała Polska. Dokładnie 27 stycznia 2018 roku psa Fijo, wtedy czteromiesięcznego szczeniaczka, znaleziono w Chełmży w kałuży krwi. Skatowany przez własnego pana zwierzak trafił pod opiekę Fundacji dla Szczeniąt Judyta, a potem do nowego domu pod Pabianicami. Jak potoczyły się jego losy?

Skatowany Fijo i jego nowy pan. "Zobaczyłem zdjęcie i pękło mi serce"

Tamten styczniowy dzień na zawsze zmienił życie psa Fijo, wtedy zaledwie czteromiesięcznego szczeniaka. Bartosz D. z Chełmży, jego własny pan, skatował go i uczynił kaleką do końca życia. Szczeniaka znaleziono w kałuży krwi, ze zmiażdżonym kręgosłupem, połamaną miednicą, uszkodzonymi zebrami, złamaną szczęka i wybitymi zębami...

Od tego czasu minęło już ponad pięć lat. Najpierw Fijo trafił pod opiekę Fundacji dla Szczeniąt Judyta. To za jej sprawą był leczony i rehabilitowany, także za granicą. Tysiące osób z kraju i zagranicy wparły te wysiłki finansowo. To do fundacji zgłosił się Artur Serocki, mający pod Pabianicami (woj. łódzkie) obszerny dom. Miejsce to stało się najpierw domem tymczasowym, a po prawomocnym wyroku na Bartosza D. - stałą przystanią dla psa Fijo.

Artur Serocki, przedsiębiorca, z wykształcenia prawnik, serce dla zwierząt ma ogromne. I to właśnie dla tych najbardziej pokrzywdzonych przez los, a jednocześnie najbardziej wymagających w opiece. W praktyce natomiast - najmniej chętnie przygarnianych przez innych. Dom pana Artura zamieszkuje cała "banda brojków", jak to określa. Obok psa Fijo poruszającego się na psim wózku inwalidzkim, żyją tu też inne okaleczone psy.

- Prawdę mówiąc, nie znałem historii Fijo wcześniej. Przeczytałem w internecie o piesku, którego nikt nie chce. Zobaczyłem zdjęcie i serce mi pękło - tak pan Artur wspominał impuls, który popchnął go do kontaktu z Fundacją dla Szczeniąt Judyta w rozmowie z dziennikarzami.

Psiak Fijo na wózku będzie do końca życia. Tysiące ludzi wciąż śledzą jego losy na Instagramie

Pies Fijo do końca życia będzie już kaleką: ma uszkodzony rdzeń kręgowy i układ nerwowy. Psiak ma bezwładne tylne łapy i najczęściej porusza się o wózku. Jak pokazują jednak filmiki, psiaka roznosi energia i gdy dobrze się czuje, potrafi przemierzać domowe korytarze bez wózka. Ma też niesamowity apetyt, przyjacielskie podejście do innych czworonogów i ten sam zawadiacki błysk w wielkich, piwnych ślepiach, co przed laty.

Skąd to wiemy? Artur Serocki dla swojego podopiecznego stworzył konto na Instagramie: pis_Fijo_2018. Tutaj kolejny rok zamieszcza posty, filmiki i zdjęcia relacjonujące życie psa Fijo. A także pozostałych kalekich psów, które przygarnął. Konto obserwuje ponad 12 tysięcy osób, a każdy post cieszy się zainteresowaniem przynajmniej setek ludzi. Psiak zaskarbił sobie już chyba na zawsze wielką sympatię obserwatorów z Polski i zagranicy.

Instagramowe konto psa Fijo prowadzone jest w formie pamiętnika. Psiak w pierwszej osobie, z własnej perspektywy, relacjonuje kolejne wydarzenia z życia własnego i całej "bandy brojków". Prawie każda relacja przepełniona jest poczuciem humoru. Prawie, bo... Bywają wciąż dla psa dni bardzo trudne - nie jest i nie będzie nigdy całkiem zdrowy.

Fijo ma kłopoty z załatwianiem się, bo nie panuje do końca nad fizjologią. Do poważnych kłopotów neurologicznych należały też powtarzające się ataki drgawek. Czasem tak bolesne, jak ten opisywany przez pana Artura w styczniu 2021 roku. Ten atak trwał aż 5 godzin, do 3.00 nad ranem. "Fijo nie mógł zasnąć, rzucało i szarpało jego biednym ciałkiem, i nie mogłem mu pomóc. Mogłem go tylko tulić i uspokajać" - relacjonował opiekun na Instagramie.

Psiak jest pod opieką neurologa i innych specjalistów. Niestety, zmiany w kręgosłupie i układzie nerwowym psa są nieodwracalne. Potwierdzono to już kilka lat temu. Artur Serocki zapewnia jednak, że nawet jeśli rehabilitacja miałaby tylko troszkę poprawić kondycje Fijo, to i tak będzie kontynuowana. Podobnie zresztą podchodzi do pozostałych swoich czworonożnych podopiecznych.

Co się stało z oprawcą psa - Bartoszem D. z Chełmży?

Po skatowaniu własnego psa Bartosz D. z Chełmży zniknął. Ukrywał się, był poszukiwany listem gończym. Ten czas również dobrze pamiętają tysiące ludzie z całego kraju. internauci, przejęci losem szczeniaka i poruszeni okrucieństwem jego pana, włączali się na rozmaite sposoby w tropienie uciekiniera. "Zgłoś się na policję" - apelowała natomiast jego żona Angelika.

Po kilku tygodniach Bartosz D. został ujęty i zatrzymany. Potem postawiony został w stan oskarżenia. Przed toruńskim Sądem Rejonowym odpowiadał za znęcanie się nad zwierzęciem ze szczególnym okrucieństwem. Proces przyciągał do Torunia ekipy ogólnopolskich stacji telewizyjnych i z uwagą śledzony był do samego finału. Oskarżycielem posiłkowym w nim była Fundacja dla Szczeniąt Judyta, reprezentowaną przez wyjątkowo oddaną sprawom zwierząt adwokat Katarzynę Topczewską.

Polecamy

Oskarżony nie był wylewny na sali rozpraw. Najczęściej odmawiał wyjaśnień. Sędzia odczytywała zatem standardowe te, które składał na etapie śledztwa. A przed prokuratorem Bartosz D. wypierał się winy. Utrzymywał, że krytycznego styczniowego dnia nietrzeźwy przewrócił się na psa. "Jestem niewinny. Ojciec 3 dzieci, a ludzie zrobili ze mnie zabójcę" - mówił.

Jego wersji wydarzeń nic jednak z zebranego materiału dowodowego nie bronił- - ani rodzaj obrażeń u szczeniaka, ani opinie biegłych, ani wykonany w mieszkaniu Bartosza D. eksperyment procesowy.

23 stycznia 2020 roku - to data, którą do końca życia musi zapamiętać sobie Bartosz D. z Chełmży. Tego dnia Sąd Okręgowy w Toruniu wydał prawomocny wyrok w jego sprawie. Za skatowanie psa skazał mężczyznę na 18 miesięcy bezwzględnego więzienia. Tym samym sąd II instancji podtrzymał w mocy wyrok wydany przez swojego poprzednika (z marca 2019 roku).

Cała kara dla Bartosza D. to wspomniane 18 miesięcy pozbawienia wolności, przepadek psa, zakaz posiadania zwierząt przez 10 lat oraz 3 tys. zł. W prawomocnym wyroku uchylono nakaz zapłaty Fundacji 26 tys. zł za leczenie zwierzęcia - z uwagi na zebranie o wiele większej sumy dzięki wpłatom zwykłych ludzi.

Chełmża. Oprawca psa miał szczęście - niebawem weszło w życie nowe, surowsze prawo

Przypomnijmy, że Bartosz D. miał szczęście, bo sądzony był jeszcze według starej Ustawy o ochronie praw zwierząt. Po trzech miesiącach od popełnienia przez niego przestępstwa zaczęła już obowiązywać nowelizacja, wprowadzająca maksymalną karę na poziomie 5 lat więzienia - przy znęcaniu się nad zwierzęciem ze szczególnym okrucieństwem właśnie (a przy "zwykłym" - podnosząca maksymalne zagrożenie z 2 do 3 lat więzienia).

Jaki finał miałby proces chełmżanina dziś, przy surowszym prawie i coraz surowszych sądach? Jest całkiem prawdopodobnym, że wymierzona mu kara bezwzględnego pozbawienia wolności byłaby wyższa. W sprawach podobnych i budzących podobne, ogólnokrajowe zainteresowanie, zapadały już wyroki kilkuletniego więzienia.

Dość tutaj wspomnieć głośny przypadek Patryka M. ze Szczecina, który w roku 2019 znęcał się okrutnie nad kotami, a także skatował psa znajomej. Ostatecznie, wyrokiem sadu drugiej instancji, za przestępstwa przeciwko zwierzętom skazany został w roku 2021 na 3,5 roku bezwzględnego więzienia. Inne udwodnieniowe przestępstwa podwyższyły mu karę izolacji do lat 5.

Z piekła do psiego raju - niech Fijo pozostanie w nim jak najdłużej!

W roku 2018, gdy Bartosz D. ukrywał się po skatowaniu psa, jego wizerunek poznały tysiące ludzi. Personalia poszukiwanego były publicznie znane, bo był poszukiwany przez policję listem gończym. Ludzie szybko "namierzyli" profil facebookowy poszukiwanego - na zdjęcie głównym Bartosz D. dumnie prężył pierś w koszulce z patriotycznymi hasłami. Na innym popijał piwo, odziany w koszulkę z wielkim białym orłem, na ramieniu mając biało-czerwoną opaskę...

Po aresztowaniu Bartosz D. zniknął z mediów społecznościowych. Nie bryluje już też w realu. Karę odbył.

Pies Fijo natomiast, jak to onegdaj określiły lokalne media z Pabianiac, trafił z piekła do raju. Oby jak najdłużej w nim pozostał. Troskliwy opiekun, opieka medyczna i rehabilitacja, sympatia ludzi - to wszystko jest i będzie mu potrzebne. Po okrucieństwie, jakiego doświadczył jako szczeniak, krzywdy jednego człowieka spłacały i spłacają rzesze innych. Tych, którzy wpłacali na ratowanie jego życia i zdrowia, walczyli o sprawiedliwość w sądzie, a teraz dbają o jego dalsze losy.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wideo
Wróć na torun.naszemiasto.pl Nasze Miasto