Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

Moda na morsowanie. Kto może i dlaczego warto to robić? Torunianie morsują

Paulina Błaszkiewicz
Paulina Błaszkiewicz
Łukasz Broniszewski, prezes toruńskiej fundacji "Stabilo" morsuje z przyjaciółmi
Łukasz Broniszewski, prezes toruńskiej fundacji "Stabilo" morsuje z przyjaciółmi nadesłana
- Pandemia sprawiła, że coraz więcej osób chce wejść zimą do lodowatej wody. Dzikowo, Osiek, Zalesie, czy Okonin to najpopularniejsze miejsca do morsowania w okolicy naszego miasta, ale torunianie chętnie morsują też w Wiśle, czy Morzu Bałtyckim. Co daje im morsowanie? Odporność, radość i chwilę dla siebie.

1 stycznia od lat był dniem, w którym mogliśmy oglądać gdańskich morsów na plaży w Jelitkowie. Kąpiel w morzy była ich tradycyjnym sposobem na powitanie nowego roku. Dziś okazuje się, że morsów mamy coraz więcej. Nie brakuje ich także w Toruniu.

POLECAMY WIDEO: Świąteczne morsowanie w Irlandii Północnej. Do Donaghadee przybyło kilkadziesięcioro miłośników pływania w zimnej wodzie

Stan szczęśliwości

- Ten rok kompletnie mnie zaszokował. Nie widziałem nigdy wcześniej, by tyle osób morsowało - mówi Łukasz Broniszewski, prezes toruńskiej Fundacji Stabilo, który morsuje już od pięciu lat.

Polecamy

Moment, gdy wchodzi do zimnej wody to dla niego moment ogromnej radości. Endorfiny i dopamina, które się wtedy wydzielają sprawiają, że stan wysokiej szczęśliwości utrzymuje się po wyjściu z wody. Ale morsowanie to też budowanie odporności.

- Widzę u siebie lepszą odporność i przystosowanie organizmu do zmian temperatur. Morsowanie sprzyja też spalaniu kalorii, w wodzie poniżej 15 stopni Celsjusza. Oczywiście żaden lekarz nie zaleci morsowania, ponieważ wydolność organizmu może być bardzo różna. Tak samo, jeśli ktoś ma problemy sercowe, ale zasada dla każdego jest jedna: Nie morsować samemu. Lepiej być w większej grupie, a teraz w Covidzie do pięciu osób - opowiada Łukasz Broniszewski.

Prezes Fundacji Stabilo morsuje w Dzikowie, Zalesiu i Wiśle, którą kocha. Z kolei psychoonkolog - dr Małgorzata Rębiałkowska- Stankiewicz morsuje w Bałtyku i kaszubskich jeziorach.

Jak mówi "Nowościom" jej morsowanie wzięło się z miłości do wody i do pływania. Każdy sezon pływacki zaczynała bardzo wcześnie, często już w kwietniu a kończyła z końcem września.

- Morsować chciałam od zawsze ale jakoś zabrakło motywacji by wcielić myśl w czyn. Morsuję pierwszy sezon i można powiedzieć, że jest to pokłosie pandemii. W związku z koniecznością izolacji, pracą online, od wczesnej wiosny bardzo dużo czasu spędziłam w moim domu letniskowym na Kaszubach, który otoczony jest czterema jeziorami. Nad morze jest tylko 60 km. Stwierdziłam, że dobry czas i idealne warunki. Przygotowałam się czytając o morsowaniu- korzyściach i przeciwskazaniach, zasadach. Pierwsze wejście do wody było najtrudniejsze ale satysfakcja i przyjemność ogromna. Teraz robię to regularnie, a jak jestem na Kaszubach to codziennie lub co drugi dzień - opowiada psychoonkolog, związana przez wiele lat z Toruńską Akademią Walki z Rakiem.

Nie tylko o zdrowie chodzi

Małgorzata Rębiałkowska- Stankiewicz najczęściej morsuje sama i nie szuka grupy osób wspólnie morsujących. Dla niej zanurzenie się w lodowatej wodzie, w pięknych okolicznościach przyrody, ma w sobie coś magicznego i potrzebuje ciszy, skupienia, koncentracji.

- W czasie sylwestrowo-noworocznym pierwszy raz morsowałam w przeręblu, wśród lodu. Udało mi się też morsować w morzu. Morsowanie ma na pewno wiele korzyści zdrowotnych, ale są one dla mnie na drugim planie. Dla mnie ważny jest całoroczny kontakt z wodą, naturą oraz radość, poczucie mocy jakie odczuwam po kąpieli - opowiada.

Polecamy

Miłośniczką morsowania jest też Alicja Bogacka, prowadząca Pracownię Ceramiki "Cud".

- Do zeszłego roku morsowanie było poza moją percepcją, a tej jesieni przyszła do mnie myśl, by może nie przestawać pływać. Bardzo lubię pływać w jeziorze. Przeskoczyła mi w głowie klapka, że może być mi zimno, że to bolesne itd. Spróbowałam w listopadzie. Czułam się tak jakby miliony igieł wbijały się w ciało. To nie było poczucie zimna, tylko wielomiejscowa akupunktura - opowiada pani Alicja.

Torunianka 1 stycznia morsowała nad morzem, w Stegnie. Można ją też spotkać w Dzikowie albo Osieku. Jak mówi, morsowanie to dla niej przekraczanie własnych ograniczeń.

emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

Maksym Chłań: Awans przyjdzie jeśli będziemy skoncentrowani

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na torun.naszemiasto.pl Nasze Miasto