Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

Drzewa usychają w miastach? Również w Toruniu. Winna jest nie tylko susza - twierdzi ekspert arborysta z fundacji Zielone Kujawy

Adam Willma
Adam Willma
Młode drzewo po posadzeniu powinno być objęte 5-letnim dozorem - mówi Mariusz Warachim
Młode drzewo po posadzeniu powinno być objęte 5-letnim dozorem - mówi Mariusz Warachim Mateusz Bosiacki
Rozmowa z Mariuszem Warachimem, arborystą z fundacji Zielone Kujawy oraz Koalicji Wpływamy na Toruń o tym, dlaczego drzewa nie chcą rosnąć w miastach.

Zasychają całe szpalery posadzonych niedawno drzew. Co przychodzi do głowy specjaliście, gdy widzi takie obrazy?
To oczywiście przygnębiające, bo mnóstwo pieniędzy wydano na marne. Ale nie ma w tym niczego zaskakującego. Bo to konsekwencja zdarzeń, które obserwowałem już podczas sadzenia tych drzew.

Ale zna pan argument pracowników miejskiej zieleni? „Susza, zmiany klimatyczne, cała Polska ma ten problem” - to są argumenty, które padają co roku.
Oczywiście, nie można bagatelizować argumentu o suszy. Ale nie tylko suszy. Weźmy sprawę głębokości sadzenia, bo drzewa są często sadzone zbyt głęboko, na co bezskutecznie zwracam uwagę. Jeśli dodamy do suszy problem złego materiału, złej techniki sadzenia, a do tego złego siedliska, mamy takie efekty, jakie mamy. Młode drzewo po posadzeniu powinno być objęte 5-letnim dozorem. Mówię tu nie o gwarancji, która wynosi zwykle 2-3 lata, ale o potrzebach drzewa. Zatem, jeśli firma opiekuje się drzewem przez 3 lata, kolejne dwa powinien to robić zarząd zieleni. Jeśli nie pada przez dwa tygodnie, niezbędne jest uzupełnienia dawek wody. Ale nie mam na myśli prostego podlania, a realnej obecności wody w ziemi. Niestety, tego podlewania nie widzę, nie widzę nawet, żeby woda była uzupełniana w workach nawadniających, które instalowane zostały na niektórych drzewach.

Na co liczą firmy, które sadzą drzewa usychające jeszcze w okresie gwarancyjnym?
Sam się nad tym zastanawiam. Być może warunki przetargów są na tyle atrakcyjne, że warto. Niektórzy być może liczą na szczęście. Znam urzędników, którzy mieli odwagę cofnąć całe tiry z sadzonkami, bo nie spełniały wymagań. Niestety, jest to raczej wyjątek, a nie norma. Jeśli ktoś przymyka oko na materiał szkółkarski złej jakości, działa na szkodę nas wszystkich. Często niestety jest i tak, że drzewa wegetują przez okres gwarancyjny, ale i tak w wieku 5-7 lat zasychają.

Co w praktyce oznacza „zły materiał” ?
Drzewo musi mieć właściwe proporcje korony do pnia. Korona musi być ładnie wykształcona, umiejętnie muszą być wyprowadzone gałęzie. Tymczasem obserwuję czasem kilkumetrowe drzewa z paroma gałązkami. Takie drzewo nie ma odpowiedniego aparatu asymilacyjnego. Jeśli drzewo jest nadmiernie przerzedzone (albo musi być przycięte, bo ma suche gałęzie) jest złym materiałem. Często sadzone w miastach drzewa nie były odpowiednio szkółkowane (bo to wiąże się z dodatkowymi nakładami), więc masa korzeni żywicielskich jest niewielka. Takie drzewo nie wykarmi swojej korony i będzie zasychać. Widziałem wiosną takie sadzonki, dlatego nie dziwi mnie, że dziś są w połowie suche. Nie wspomnę o tym, gdzie sadzi się te drzewa...

???
Często jest jest to coś, co trudno w ogóle nazwać glebą, bo jest to raczej „utwór antropogeniczny” silnie zanieczyszczony resztkami budowlanymi, co często zawyża pH. Gleba z definicji jest utworem żywym, zawiera setki mikroorganizmów. Tymczasem ta ziemia jest nagminnie pełna gruzu, ubita, a więc pozbawiona powietrza. W takich okolicznościach grzyby mikoryzowe, które wspomagają korzenie drzewa w pobieraniu wody, nie są w stanie się rozwijać. A zatem każda susza, każdy deficyt wody bywa zabójczy. Często korzenie drzewa w mieście znajdują się płytko pod ziemią i to wcale nie dlatego, że drzewo poszukuje w ten sposób wody, ale poszukuje powietrza. Bywa, że miejsce wygospodarowane na drzewa jest niewielkie, więc sadzi się w tym miejscu małe drzewa, o małych koronach. Ale to nie takie drzewa są potrzebne miastom, a duże drzewa o dużych koronach, bo takie drzewa świadczą prawdziwe „usługi ekosystemowe” dla miasta i ludzi.

Powszechna jest dziś moda na kilkumetrowe, wieloletnie sadzonki. Czy to nie ślepa uliczka? Tymczasem na najgorszych nieużytkach w mieście można natknąć się na nieużytki, na których świetnie radzą sobie samosiejki.
To jest fenomen naturalnych odnowień. Jestem gorącym zwolennikiem szanowania samosiejek w mieście. Te drzewa mają największą zdolność przeżycia. Niestety, dla odpowiedzialnych za zieleń jest to jeszcze temat nie do strawienia, bo nie ma tu inwestycji, którą można wykazać. A włodarze lubią, gdy można wykazać inwestycje. Na szczęście coraz częściej pojawiają się głosy, aby sadzić młodsze drzewa, które nie tylko łatwiej się adaptują, ale i kosztują 20 raz mniej niż te kilkumetrowe.

od 16 latprzemoc
Wideo

CBŚP na Pomorzu zlikwidowało ogromną fabrykę „kryształu”

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na torun.naszemiasto.pl Nasze Miasto