Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

Toruń. Grzyby jeszcze są, ale koniec sezonu już widać. Muchomorów nie jedliśmy

Wojciech Pierzchalski
Wojciech Pierzchalski
Na targowisku przy Szosie Chełmińskiej można jeszcze dostać czarne łebki czy rydze, ale sprzedawcy przyznają, że im bliżej listopada, tym grzybów w lasach mniej. Kończący się sezon w toruńskich szpitalach nie obfitował specjalnie w zatrucia, ale lekarze z niepokojem obserwują nową modę.
Na targowisku przy Szosie Chełmińskiej można jeszcze dostać czarne łebki czy rydze, ale sprzedawcy przyznają, że im bliżej listopada, tym grzybów w lasach mniej. Kończący się sezon w toruńskich szpitalach nie obfitował specjalnie w zatrucia, ale lekarze z niepokojem obserwują nową modę. Grzegorz Olkowski
Wzbogacony rosnącą popularnością jedzenia muchomorów, sezon grzybowy zmierza ku końcowi. Do Torunia „muchomorowanie” widocznie jeszcze nie dotarło, bo jesień na toksykologii była spokojna.

Obejrzyj: Kulisy sesji fotograficznej Siła Kobiet 2022

od 16 lat

Na Targowisku Miejskim przy Szosie Chełmińskiej grzyby jeszcze można dostać, ale sprzedawcy przyznają, że zbliżający się listopad oznacza nieuchronny koniec sezonu. – Zostały czarne łebki, ale już sama końcówka – przyznaje pani Jadwiga, z która rozmawiamy na targowisku. – W tym roku jakiegoś wielkiego wysypu nie było, coś słabo rosły. Chowały się w trawach, a większe już podpsute niestety. Ja akurat zbieram pod Osiekiem, ale niektórzy jeżdżą na poligon, tam na pewno jest więcej.

Ile grzybiarzy, tyle opinii co do kończącego się sezonu. Inna sprzedawczyni komentuje, że ten rok był całkiem niezły. – Nawet lepszy niż w poprzednich sezonach – ocenia. Recepta na sukces każdego grzybiarza to oczywiście niezawodne miejsce do zbioru. – Ja jeżdżę zbierać aż za Brodnicę, nie zawiodłam się w tym roku. Ale listopad się zbliża, więc prawie nic nie zostało – przyznaje.

Warto przypomnieć, że grzybobranie na poligonie jest surowo zakazane. Zamiast z borowikami i prawdziwkami, do domu można wrócić z mandatem (od 500 zł) albo zostać ukaranym przez sąd (do 5000 zł).

„Przerażające” – lekarze komentują nową modę

Czarne łebki czy prawdziwki to oczywiście wszystkim dobrze znane przysmaki, które już znalazły się na stołach albo suszą się na Boże Narodzenie. Jeśli są dobrze przygotowane, krzywdy nikomu nie zrobią. Dość osobliwą popularność zyskują jednak ostatnio też inne gatunki grzybów. Te, o których każde dziecko wie, że są trujące – muchomory czerwone.

Na niektórych grupach na Facebooku czy forach internetowych powstaje spora grupa osób, które decydują się na jedzenie czerwono-białych trujaków (Amanita Muscaria). Dlaczego? Zazwyczaj chodzi o działanie psychoaktywne, ale niektórzy dopatrują się także innych właściwości leczniczych.

Lekarze z Torunia na razie nie zauważyli, by moda dotarła do nas, ale informacje o nowym trendzie śledzą z niepokojem. – To przerażające – komentuje dr Sylwester Kleczka, kierownik SOR w Specjalistycznym Szpitalu Miejskim w Toruniu i apeluje do wszystkich, by nie stawiali na szali swojego życia dla wątpliwych efektów jedzenia trujących grzybów.

W muchomorach obecne są bowiem toksyny, które w organizmie mogą wywołać całkowite spustoszenie. Kwas ibotenowy, muscymol, muskazon czy muskadryna - to tylko niektóre z nich. Najczęstszymi objawami zatrucia muchomorem Amanita Muscaria są zaburzenia słuchu i wzroku, orientacji w miejscu i czasie, zawroty głowy czy zmęczenie, a także takie, dla których niektórzy właśnie podejmują ryzyko, czyli euforia i omamy. Może wystąpić także trwająca kilka dni psychoza – przestrzegają specjaliści. Jeszcze groźniejszy dla zdrowia jest muchomor zielonawy, inaczej nazywany sromotnikowym – lekarze ostrzegają że zjedzenie nawet 50 g tego grzyba może okazać się śmiertelne.

Zobacz koniecznie

Tym grozi zatrucie muchomorem

– W skrajnych przypadkach zatrucie muchomorem kończy się zgonem. Może też spowodować ostrą niewydolność wątroby, przy której konieczne może okazać się przeszczepienie narządu. To wymaga uruchomienia skomplikowanej procedury, a liczy się wtedy każda minuta – tłumaczy kierownik SOR w szpitalu miejskim.

Przeszczep w Toruniu jest niemożliwy: nie ma w mieście oddziału transplantologii, najbliższy jest w Bydgoszczy. Odległość to i tak nie największy problem w takiej sytuacji. Wcześniej trzeba przecież znaleźć pasujący narząd, konieczny może być transport pacjenta do innego miasta. To wszystko zabiera czas – bezcenny, gdy liczy się życie.

W Toruniu na razie bez amatorów muchomorów

Na szczęście w toruńskich szpitalach sezon grzybowy przebiegł spokojnie i niczym się nie wyróżnił w porównaniu do poprzednich lat.

– Jak co roku, podczas sezonu zgłasza się do nas kilka osób tygodniowo z objawami chorobowymi po spożyciu grzybów – mówi dr Janusz Mielcarek, rzecznik prasowy Wojewódzkiego Szpitala Zespolonego na Bielanach. – Nie odnotowaliśmy jednak spożycia grzybów trujących, jedynie takie wynikające z nieprawidłowego przygotowania grzybów jadalnych czy po prostu z nadmiernego ich spożycia – zaznacza.

– W takich przypadkach najczęściej wystarczy podstawowa pomoc, która ma na celu złagodzenie objawów. Na szczęście w tym sezonie nie mieliśmy przypadku spożycia grzybów trujących, co związane jest z koniecznością intensywnej terapii, często w specjalistycznych oddziałach – dodaje dr Mielcarek.

Podobna sytuacja w szpitalu miejskim: – Całe szczęście w tym roku obyło się bez zatruć trującymi grzybami – mówi dr Sylwester Kleczka. – Przyjęcia w tym roku były w większości efektem nieodpowiedniego przyrządzenia grzybów albo zjedzenia ich o złej porze: są ciężkostrawne, często smażone, zjedzone wieczorem to prosty przepis na ciężką niestrawność.

Polecamy nasze grupy i strony na Facebooku:

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wideo
Wróć na torun.naszemiasto.pl Nasze Miasto