Zobacz wideo. Jak dbać o odporność?
Mateusz Oźmina z Przysieka kończy leczenie w USA i wraca do Polski
- Kochani, wracamy do domu! - takie słowa opublikowała mama Mateusza Oźminy, Agnieszka, w poniedziałek w swoich mediach społecznościowych.
Historię Mateusza z Przysieka śledziła cała Polska. W 2019 roku, podczas pobytu w szkole, chłopiec nagle poczuł się bardzo źle. Bolała go głowa, wymiotował. W pewnym momencie przestał odpowiadać na pytania nauczycieli. Wtedy ci wezwali karetkę.
Warto przeczytać
Tomografia wykazała, że w głowie chłopca znajdował się guz wielkości cytryny. Mateusza przewieziono do Centrum Zdrowia Dziecka w Warszawie. Przez blisko rok chłopiec poddawany był różnym zabiegom i badaniom. Lekarze próbowali leczyć Mateuszka chemioterapią, później przyszedł czas na radioterapię.
- Wszystko okupione bólem, strachem i wielką tęsknotą za domem. Mateusz znosił leczenie dzielnie, choć choroba odbierała mu siły. Wierzył, że jeśli tyle z siebie da, będzie wreszcie zdrowy - wspomina Agnieszka Oźmina.
Gdy wydawało się, że wszystko zmierza we właściwym kierunku, w lutym 2020 rodzice chłopca dowiedzieli się, że markery nowotworowe rosną, a guz dał przerzuty. Jedyną szansą na ratunek był wyjazd do USA. W Polsce nigdy nie uratowano dziecka ze wznową guza mózgu, natomiast w Stanach Zjednoczonych tak.
- Przy wznowie szanse na wyleczenie w Polsce są równe zeru - mówiła wówczas Agnieszka Oźmina. Życie dziesięciolatka wyceniono na 4 mln zł. Choć mogłoby się wydawać, że to kwota niemożliwa do zebrania, dzięki dobroci ludzkich serc udało się zgromadzić niezbędną sumę - i to w dwa tygodnie! Zbiórkę wsparło ponad 62 tys. osób.
Dużą popularnością cieszyły się licytacje, na których można było wylicytować m.in.
- spotkanie z Robertem Małeckim przy kawie,
- kolację dla dwojga na dachu ratusza w Chełmnie
i wiele innych.
W akcję zaangażowały się osoby z całej Polski, w tym gwiazdy jak choćby Małgorzata Kożuchowska czy Katarzyna Zielińska. Dzięki temu Mateuszek, wraz z rodzicami, w maju 2020 roku wyruszył na leczenie do Nationwide Children's Hospital w Columbus, w stanie Ohio. W Polsce pozostał młodszy brat chorego chłopca, Kuba, oraz jego dziadkowie. A także tysiące ludzi, którzy mocno trzymali kciuki i modlili się o zdrowie Mateusza.
Polecamy
- Tak zamieszka Piotr Żyła. Oto wnętrza budowanego właśnie domu skoczka
- Manifestacja przeciw nowelizacji ustawy o radiofonii i telewizji w Toruniu [zdjęcia]
- W tych sklepach zrobisz najtańsze zakupy na święta. Tu są najniższe ceny!
- Tatuaże gwiazd futbolu. Dziwne, śmieszne, a nawet straszne! Będziecie zaskoczeni!
Dzielny Mateusz Oźmina spędził 1,5 roku w USA. Jego wola walki zaskoczyła wszystkich
Pobyt w USA był dla rodziny Oźminów pełen trudnych chwil. Operacje, badania, ogromne ilości leków - były takie momenty, że życie Mateuszka wisiało na włosku. Groźne okazały się powikłania po leczeniu wysokodawkową chemią.
- Nie jestem w stanie przeliczyć już, ile razy przechodziliśmy przez piekło: niewiedzy, strachu, totalnego wyczerpania - mówiła w marcu tego roku mama Mateuszka.
Na szczęście organizm chłopca się nie poddawał. W końcu, po 223 dniach spędzonych w szpitalu, w tym 126 dniach na OIOM-ie, w sierpniu chłopiec opuścił lecznicę. Z każdym dniem starał się coraz silniejszy. Ćwiczył i poddawał się rehabilitacji. - Na początku sukcesem było kilka kroków, potem było ich więcej i więcej - wspomina mama Mateusza. Rodzina powoli zaczęła myśleć o locie do domu.
Mały Wojownik wygrał walkę z chorobą. "Markery nowotworowe w normie"
1 listopada odbyła się ostatnia operacja Mateuszka w USA. Zabieg się udał, dzięki czemu chłopiec 20 grudnia mógł wrócić wraz z rodzicami do Polski.
- Bardzo długo czekaliśmy na taką chwilę. Momentami myśleliśmy już, że to nigdy nie nastąpi - nie kryje mama chłopca.
Mateusz przeszedł wszystkie testy i badania. - Jest czysto. Markery nowotworowe w normie - mówi Agnieszka Oźmina. Chłopca czeka długa rehabilitacja, ale na razie będzie mógł cieszyć się świętami spędzonymi w gronie rodziny. W końcu! - To było trudnych 18 miesięcy - nie kryje mama Mateuszka, który 7 grudnia skończył 12 lat. - Ale jest sukces. Bo nie można się poddawać i trzeba wierzyć do końca - mówi. Choć pobyt w USA trwał dłużej niż ktokolwiek przypuszczał, to, jak mówi Agnieszka Oźmina "osiągnęliśmy to, po co przyjechaliśmy".
Na koniec pobytu pielęgniarki i lekarze różnych specjalności sprawili Mateuszowi niespodziankę. Cały pokój zabiegowy był pełen plakatów i gratulacji. "Mati, tak się cieszymy, że wracasz do domu na święta. Jesteś bardzo silny. Będziemy tęsknić" - podobnych słów pożegnania mały wojownik z Przysieka otrzymał setki.
My trzymamy kciuki za skuteczną rehabilitację Mateusza.
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?