Jak działają pracownicy socjalni w czasie pandemii? "Też się zarażamy. Ale drzwi nie zamykamy"
Pracownicy socjalni z Torunia: "Też się zarażamy. Ale drzwi nie zamykamy"
- Wychodzimy w teren, bo trzeba robić wywiady w środowisku, np. pod SOP-y (specjalny zasiłek opiekuńczy). Trzeba też pomagać w ramach tzw. usług osobom niesprawnym, starszym. Nie zamknęliśmy drzwi ośrodka przed podopiecznymi, choć obsługujemy ich pojedynczo, wolniej, tylko w wyznaczonych miejscach. Dla wielu nie jest możliwe przesłanie koniecznych dokumentów mailem czy komórką i my to rozumiemy - podkreśla Bożena Miler, rzeczniczka Miejskiego Ośrodka Pomocy Rodzinie. Zobacz także: Koronawirus w Polsce: 500 zł dla nauczycieli - rozporządzenie podpisane. Kto może skorzystać? Co można kupić? Jak dostać pieniądze? Główne problemy podopiecznych w Toruniu? Starzenie się i wynikające z tego niepełnosprawności, długotrwałe lub ciężkie choroby. Na kolejnym miejscu: bezradność w sprawach opiekuńczo – wychowawczych, bardzo często wynikająca z uzależnień i nadużywanie alkoholu. Do tej gamy problemów dołączyły nowe, wywołane pandemią: izolacja seniorów, przemoc w rodzinach, Jak to przetrwać, pomagając innym, ale i chroniąc siebie? - Praca w pandemii potęguje w nas stres, który i tak towarzyszył nam na co dzień - nie kryje Bożena Miler. Drżymy o siebie, naszych bliskich, dzieci, rodziców. Nie mamy też pewności czy interesanci szczerze przedstawiają swoją sytuację zdrowotną, rodzinną. Wypalenie zawodowe dotyka nas pracowników socjalnych tak samo jak innych specjalistów pracujących z ludźmi i dla ludzi. Dziś mogą liczyć na wsparcie najbliższych współpracowników, którzy borykają się z podobnymi problemami, nie tylko w pracy z klientem. Przed pandemią mieli możliwość uczestnictwa w warsztatach i zajęciach superwizji celem przeciwdziałania wypaleniu zawodowemu. Ale to było w tym innym, zdrowym świecie...