Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

Życie w Toruniu przy minus 32 stopniach Celsjusza. Rekordowo mroźne zimy w historii miasta i regionu. Archiwalne zdjęcia i doniesienia prasy

Dariusz Meller
Bardzo mroźną była pierwsza wojenna zima w Toruniu. Na początku 1940 roku, ze względu na zburzone mosty, ruch odbywał się po zamarzniętej Wiśle.
Bardzo mroźną była pierwsza wojenna zima w Toruniu. Na początku 1940 roku, ze względu na zburzone mosty, ruch odbywał się po zamarzniętej Wiśle. Zbiory Muzeum Okręgowego
W naszej pamięci jako „zima stulecia” zapisała się ta z przełomu 1978 i 1979 roku. Jednak prawdziwa zima stulecia miała miejsce pół wieku wcześniej. W lutym 1929 roku w naszym regionie temperatura spadła do minus 32 stopni, tworzyły się trzymetrowe zaspy.

Luty 1929 roku odnotowany został jako najzimniejszy miesiąc w historii meteorologii w Polsce. Najniższe temperatury zanotowano 10 lutego 1929 r. w Żywcu (-40,6°C) i w Olkuszu (-40,4°C). Mrozy i śnieżyce nie ominęły także Pomorza. Pierwsza połowa stycznia 1929 nie była najgorsza, temperatura oscylowała od -6 do -15°C. W połowie miesiąca Chełmżę i okolicę nawiedziła śnieżyca, co oczywiście odbiło się na funkcjonowaniu kolei.

Po 20 stycznia w wyniku zamieci „padający śnieg utworzył na drogach wielkie zaspy, które dla ruchu pieszego i kołowego stanowiły tamę podobną do tunder syberyjskich” - donosił wydawany w Chełmży „Przegląd Pomorski”. Pod koniec stycznia pogoda się poprawiła, ale z początkiem lutego nastąpiło uderzenie zimna, które miało trwać przez większość tego miesiąca. Temperatura utrzymywała się w granicach -20°C, dochodząc nawet do -32°C. Do tego wiał zimny wschodni lub północno-wschodni wiatr.

ZOBACZ TEŻ

Zadymka z połowy lutego, trwająca półtora dnia, spowodowała kilkugodzinne opóźnienia pociągów na trasach do Torunia, Grudziądza, Kowalewa i Unisławia. Według ówczesnej prasy w okolicach Chełmży „jest wprost niemożliwością fizyczną, aby można było dostać się do niektórych wiosek wozem lub sańmi. Pragnąc dostać się do Torunia lub Chełmna, albo w stronę Brodnicy, z powodu zasp śnieżnych utworzonych na szosie poprzez pola przebrnie się ze 2 km, ale w końcu zmuszony jest każdy do zawrócenia z drogi. Dla naszych rzeźników taki opłakany stan dróg szosowych grozi wprost ruiną. Gospodarze z okolicznych wiosek też odcięci od świata nie mogą robić zakupów w mieście”.

W Toruniu w nocy z 9 na 10 lutego 1929 r. temperatura wynosiła -28,5°C. W wielu domach zaczęły pękać rury wodociągowe, np. cała ulica Warszawska była pozbawiona wody. W niedzielę 10 lutego, jak donosiła prasa toruńska, „miasto miało wygląd zgoła niezwykły. Przez cały bowiem dzień ulice były opustoszałe”.

W wielu miastach z powodu zimna zamykano szkoły. Z tych samych powodów opustoszały targi tygodniowe, co spowodowało wzrost cen. Z powodu trudności komunikacyjnych wywołanych przez złą pogodę dawał się odczuć katastrofalny brak węgla, dotykający zwłaszcza uboższą ludność.

Kto był pierwszą ofiarą mrozu w 1929 roku?

W Chełmży węgiel znacznie podrożał - za centnar płacono już 5 zł - „ale i za tę cenę nie można go było otrzymać”. Z pomocą pospieszyła cukrownia, która ofiarowała na rzecz pomocy bezrobotnym 2000 zł i wagon węgla.

Z ofiarowanych pieniędzy magistrat opłacał bezrobotnych zatrudnionych przy usuwaniu śniegu z ulic.

Z kolei magistratowi Torunia przydzielono 260 ton węgla z zapasów rządowych z przeznaczeniem głównie dla „rozsprzedaży pośród mieszkańców miasta, zwłaszcza uboższych”. Węgiel sprzedawano na dziedzińcu gazowni przy ulicy Kopernika 45 po 1 centnarze na rodzinę w cenie 3,20 zł bez dostawy. Oprócz węgla magistrat Torunia sprzedawał w składnicy położonej nad Wisłą (koło Grzyba) sosnowe wałki łupane w cenie 16 zł za metr sześcienny. Mimo zawieszenia zajęć szkolnych nie przerwano dożywiania dzieci, te jednak z powodu mrozu i zimna nie przychodziły na śniadania i obiady wydawane w szkołach.

Przeciętna warstwa śniegu wynosiła 30-40 cm, ale w niektórych miejscach zimny wschodni wiatr tworzył nawet 3-metrowe zaspy. Z powodu przemarznięcia ziemi na ponad 2 metry, w Chełmży nie funkcjonowały nie tylko wodociągi, ale również hydranty i ludność musiała czerpać wodę z przerębli w miejscowym jeziorze.

Pierwszą ofiarą mrozu w okolicy był toruński robotnik 47-letni Władysław Szafrański, zamieszkały przy ulicy św. Jerzego 62, który w oczekiwaniu na wypłatę zasiłku dla bezrobotnych przed urzędem pośrednictwa pracy przy ulicy Wały tak bardzo przemarzł, że zmarł w szpitalu. W lasach pomorskich od mrozu pękały drzewa, a na leśnych traktach „napotyka się bardzo wiele saren, zajęcy i ptaków, które zginęły z mrozu i leżą w stanie zlodowaciałym”.

Od redakcji: W naszych albumowych zbiorach niestety nie mamy fotografii z opisanej zimy stulecia. Stąd jako ilustracje wykorzystaliśmy inne „mroźne” zdjęcia, przede wszystkim naszych Czytelników.

NowosciTorun

od 7 lat
Wideo

echodnia Policyjne testy - jak przebiegają

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na torun.naszemiasto.pl Nasze Miasto