Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

W Toruniu historia Bródki, której przez trzy tygodnie szukali torunianie, daje nadzieję na odnalezienie zaginionego pupila

Katarzyna Kucharczyk
Katarzyna Kucharczyk
Bródka już po odłowieniu. Czeka na właściciela
Bródka już po odłowieniu. Czeka na właściciela Archiwum prywatne poszukujących
Trzy tygodnie. Właśnie tyle trwały poszukiwania Bródki, psa, który zagubił się w Toruniu. 4 października, w Światowy Dzień Zwierząt została odnaleziona i odłowiona. Finał okazał się szczęśliwy dzięki torunianom, którzy zaangażowali się w poszukiwania i nie zwątpili do ostatniej chwili.

OBEJRZYJ: Tych psów z toruńskiego schroniska nikt nie chce przygarnąć

od 16 lat

Zaginięcie Bródki

Bródka to pies, który wraz ze swoim właścicielem, panem Andrzejem, kierowcą tira, zwiedził całą Polskę. W środę, 13 września zawitali do Torunia pod siedzibę jednej z firm przy ul. Szymańskiego. Wieczorem podczas kolacji coś przeraźliwie huknęło, przez co Bródka w strachu wyskoczyła z kabiny tira przez otwarte do połowy okno i pognała w kierunku firmy przy ul. Równinnej. Tam ją przenocowano, a rano wypuszczono bez zawiadamiania jakichkolwiek służb. Pan Andrzej szukał swojego psiego przyjaciela ok. 20 godzin. Niestety przez zawodowe obowiązki musiał opuścić Toruń.

W poszukiwania zaangażowali się więc torunianie. 17 września zaginięciem Bródki zainteresowały Magdalena Nawrat oraz Ksymena Rogucka, które od razu wszczęły poszukiwania. Kolejnego dnia pojawił się pierwszy sygnał, że Bródka pojawiła się na ul. Nieszawskiej, lecz psa nie udało się znaleźć i złapać mimo natychmiastowej reakcji. Potrzeba było większych działań. Do poszukiwań włączyła się Fundacja Cztery Łapy, która zaczęła szeroko informować o zaginionym psie. Każdego dnia poszukiwania trwały już od najwcześniejszych godzin. Używano drona, rozklejano wydrukowane plakaty, udostępniano wiadomości w mediach. Informacja rozpowszechniła się szybko, a specjalnie stworzona grupa na Facebooku w przeciągu kilku dni zebrała kilkuset użytkowników, którzy wpadali na najróżniejsze pomysły mające na celu znalezienie psa.

Tropów dużo, Bródki coraz mniej

Dni mijały, a Bródki nie było. Codziennie użytkownicy wymieniali się informacjami, które zdobywali różnymi sposoby. Mieszkająca kilkaset kilometrów od Torunia wnuczka właściciela psa koordynowała wszystkim na odległość. Odbierała telefony, potwierdzała, czy na wysłanym przez kogoś zdjęciu znajduje się Bródka. Niestety – to wciąż nie była ona. Żaden sygnał nie został zignorowany przez poszukujących. Jeździli w każde wskazane miejsce, przeszukiwali krzaki, laski, rowy. Próbowali nawet zacząć myśleć jak pies, starając się odkryć to, gdzie mógłby się schować. Zorganizowali między sobą zbiórkę na pokrycie kosztów umieszczenia plakatów informujących o zaginięciu Bródki w komunikacji miejskiej, pokazując przy tym, że nie stracą nadziei.

– Używaliśmy dronów, jednego z nich nazwaliśmy żartobliwie pomocnym Tadeuszem, a także lataliśmy samolotem, używając termowizji, aby dostrzec sama Brodkę – opowiada pani Milena, poszukująca Bródki. – Ludzie patrolowali teren, w samochodach, na rowerach, na pieszo, wieszali plakaty, przeszukiwali ogłoszenia o odnalezionych psach na portalach społecznościowych, nagłaśniali sprawę, gdzie tylko się dało.

Pan Andrzej, gdy tylko mógł, wracał do Torunia i sam starał się znaleźć psa. Zostawił koc i swoje ubrania, mając nadzieję, że rozłożone w miejscach, gdzie Bródka była, zwabią ją zapachem. Nagrał nawet specjalną wiadomość głosową, którą wykorzystali poszukujący. Jeżdżąc autami, opuszczali szyby i włączali nagranie. To też dało niewiele, dlatego wciąż trzeba było zachować czujność, przemierzać wiele terenów i czekać na informacje, które mogłyby naprowadzić poszukiwaczy na jakikolwiek ślad Bródki. Był sygnał, że przychodziła pod sklep przy ul. Pułku Piechoty. Mimo obserwacji miejsca, to nie tam pojawił się ponowny sygnał o jej obecności.

Z lewobrzeża do Gostkowa, z Gostkowa na Jar

Bródka przemieszczała się szybko. Z lewobrzeża udało jej się przedostać w okolice nowego mostu, a stamtąd w okolice Rubinkowa. Niektórzy wskazywali, że błąkała się obok marketu budowlanego OBI. 21 września została zauważona przy ul. Piskorskiej. Niestety, gdy zaangażowani w poszukiwania ludzie dotarli na miejsce, nie było jej tam. Przeglądano monitoring, rozwieszano coraz więcej plakatów w całym Toruniu. Trop chwilowo ustał, ale poszukiwania trwały w miejscach, gdzie Bródka była widziana. Nagle stał się przełom – ktoś zadzwonił, że widziano ją na terenie Gostkowa. Oddaliła się od Torunia bardzo szybko. Przez natłok ludzi, którzy chcieli dobrze, ale wołaniem ją wystraszyli, szukała miejsc spokojnych i cichych.

– Pierwszym krokiem było zauważenie ogłoszenia i udostępnienie go na naszym Facebooku Fundacji i Schroniska. Myślę, że ze względu na zasięgi obu stron, cała akcja nabrała takiego tempa – opowiada pani Milena, jedna z poszukujących. – Dostawaliśmy sporo sygnałów, byliśmy w stałym kontakcie z wnuczką właściciela – mówi. – Bródka była na ul. Nieszawskiej, później jednak wróciła do miasta. Widywana była na Rubinkowie, ale także przy lotnisku, w okolicach Apatora. Zawędrowała także do Gostkowa i Grębocina.

Sprawdzano Łysomice, Papowo Toruńskie, Barbarkę, Nieszawkę, Cierpice, Suchatówkę, Przysiek, Rozgarty, Barbarkę… Wszędzie, gdzie mogłaby się schronić. Każdego dnia wiele osób udawało się na przejażdżkę, mając oczy dookoła głowy. 26 września pojawił się sygnał, że zawędrowała na osiedle Jar. Zaczęto szukać i tam, lecz to nic nie dało. Nie było zdjęć, wyłącznie ciche pogłoski. Potem znowu ślad wrócił do Gostkowa, 29 września. Poszukiwania przeniesiono na tamte tereny. Zaczęto szukać już wszędzie. Wyznaczano nowe trasy poszukiwań – i na lewobrzeżu, i w centrum, i w okolicach Jaru, Wrzosów. Wszędzie! Specjalni patrolowcy dzielili się każdą informacją, szukali sposobów poszukiwań, jeździli nawet na autostradę A1, bo i tam był sygnał, że jest pies. Niestety – to nie była Bródka.

Odnaleziona

Miejsce, z którego Bródka uciekła, patrolowano przez 24 godziny. Poszukujący zmieniali się między sobą, mając nadzieję, że wróci właśnie tam. Najtrudniejszym zadaniem w całych poszukiwaniach okazało się namierzenie psa. Ale w końcu się udało. 4 października, W Światowy Dzień Zwierząt, pojawił się sygnał, że została zauważona. Nie obyło się bez kłopotów – na początku została spłoszona i trop się urwał, ale nie utracono nadziei i nie zaprzestano poszukiwań. Bródkę zauważono przy ul. Rydygiera i tam też odłowiono. Dzięki współpracy pani Agnieszki z Fundacji Cztery Łapy oraz poszukującej od samego początku pani Magdalenie udało się na Bródkę narzucić profesjonalną siatkę. Tuż po złapaniu pies został przewieziony do lekarza weterynarii, aby ocenił jej stan i wdrożył leczenie, ponieważ utykała na tylną łapę, w którą wdał się stan zapalny. Po odbytym leczeniu Bródka wróci do swojego właściciela.

– Bródka jest bardzo mądrym psem, zapatrzonym w swojego właściciela. Wędrowała w jego poszukiwaniu, jednakże często wracała do punktu, z którego uciekła, licząc, że tam właściciel będzie na nią czekał – opowiada pani Milena. – Jesteśmy wdzięczni wszystkim zaangażowanym w całą akcję, choć bywały momenty nerwowe, bo każdemu bardzo zależało i czasami emocje brały górę, to wspólnymi siłami doprowadziliśmy do szczęśliwego zakończenia. Bardzo się cieszymy, że jest taka rzesza ludzi, którym nie jest obojętny los naszych czworonożnych przyjaciół.

Polecamy nasze grupy i strony na Facebooku:

Historia Bródki zakończyła się szczęśliwie. Jest przykładem tego, jak w chwilach kryzysu i zagrożenia społeczność potrafi się zjednoczyć. Daje ona także nadzieję dla tych, którzy wciąż szukają swoich zwierząt, ale jest jednocześnie przestrogą – wystarczy tylko chwila.

Pomoc dla Fundacji Cztery Łapy

Fundacja Cztery Łapy skupia się na leczeniu głównie udomowionych bezdomnych zwierząt. Obecnie pod dachem Czterech Łap znajduje się ok. 150 zwierzaków oraz 40 poza – w tym psy, koty czy konie.

– Zdarzają się także przypadki, gdy pomagamy zwierzętom innych gatunków m.in. zającom, sarnom, jeżom, gołębiom, trafił się też orzeł stepowy – opowiada pani Milena, która działa w Fundacji. – Z początkiem 2023 roku prowadzimy także Schronisko „Cztery Łapy” położone w Wygodzie pod Aleksandrowem Kujawskim.

Fundacja nieustannie przeprowadza interwencje, które mają na celu poprawienie dobrostanu zwierząt. Szukają odpowiedzialnych i kochających domów. Budują schronienia i dokarmiają. Zawsze walczą o każdego zwierzaka do końca, nawet gdy przypadek jest dramatyczny. Fundacja pomaga tym, którzy sami o to nie poproszą. To właśnie dzięki ich pomocy, zaangażowaniu i nagłośnieniu udało się odnaleźć Bródkę. Na to samo czekają także inne zwierzęta. Fundację Cztery Łapy można wesprzeć finansowo, wchodząc na ich Facebooka, gdzie znajdują się zbiórki lub pod linkami www.ratujemyzwierzaki.pl/ratujmyschronisko oraz https://www.ratujemyzwierzaki.pl/na-pomoc-zwierzetom-fundacji. Fundacja prowadzi także bazarek, na którym można zakupić najróżniejsze przedmioty. Cały zysk przeznaczony jest na ratowanie zwierząt.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wideo
Wróć na torun.naszemiasto.pl Nasze Miasto