Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

Toruńskie schronisko dla zwierząt tworzą ludzie z pasją! ”Niemożliwe jest całkowite odcięcie się od tej pracy”

Wojciech Pierzchalski
Wojciech Pierzchalski
Aleksandra, opiekunka kotów w toruńskim schronisku.
Aleksandra, opiekunka kotów w toruńskim schronisku. Grzegorz Olkowski
Nad zwierzętami w toruńskim schronisku codziennie czuwa aż kilkudziesięciu pracowników i wolontariuszy. Jak sami przyznają, ich praca do łatwych nie należy, a czworonogom, którymi się opiekują, oddają całe serce. - Tej pracy nie można tak po prostu zostawić i iść do domu — mówią „Nowościom”.

Obejrzyj: Tajemnice Twierdzy Toruń i innych miejsc w mieście

od 16 lat

Wtorek, godziny popołudniowe w toruńskim schronisku dla zwierząt przy ul. Przybyszewskiego. Choć z zewnątrz biuro schroniska wygląda na spokojne miejsce, w środku panuje ruch jak na skrzyżowaniu w centrum miasta. Kolejne wolontariuszki przychodzą po smycze dla psów, z którymi za chwilę wyjdą na spacer. Obok pracownice schroniska nie odkładają telefonów: ktoś umówił się na adopcję, ktoś inny ma ważne pytania, dotyczące właśnie adoptowanego zwierzaka. Życie w przytulisku toczy się właśnie wokół czworonożnych przyjaciół.

Wolontariat, który przerodził się w pasję

Nad zdrowiem i bezpieczeństwem zwierząt codziennie czuwają pracownicy, ale oprócz nich, w schronisku codziennie przewija się kilkunastu wolontariuszy, którzy zajmują się m.in. wyprowadzaniem psów na spacery.

-Wyprowadzamy psy 3-4 razy w tygodniu, jak tylko mamy czas - mówią Julia i Kamila, wolontariuszki schroniska, na co dzień studentki. - W Słupsku, skąd pochodzę, też byłam wolontariuszką. Kiedy plan zajęć na studiach trochę mi się poluźnił, to wkręciłam się tutaj. Od dziecka lubiłam przebywać ze zwierzętami. Na studiach nie mogę mieć w mieszkaniu zwierząt i brakowało mi ich towarzystwa, tak tu trafiłam - opowiada Julia. Jej koleżanka dodaje: - Od zawsze czułam miłość dla zwierząt, do psów szczególnie. Dlatego chciałam też pomóc jakoś w schronisku - tłumaczy Kamila.

Polecamy także

Większość pracowników schroniska zaczynała właśnie od wolontariatu. Nie inaczej było w przypadku kierowniczki toruńskiego schroniska, Agnieszki Szareckiej. - Mój tata został kierownikiem schroniska w 1989 roku, jeszcze wtedy schronisko było na wysypisku śmieci. Trafiłam tam jako nastolatka, wolontariacko. Zajmowałam się psiakami, malowałam klatki, pomagałam w remontach - opowiada kierowniczka toruńskiego schroniska.

- Jestem związana z tym miejscem od 30 lat. Przez ten czas zbudowała się wokół tego miejsca fantastyczna społeczność i nie chodzi mi tylko o pracowników i wolontariuszy, ale ogólnie o mieszkańców Torunia. Wrzucamy jeden post w mediach społecznościowych i pomoc pojawia się zawsze od razu - mówi Agnieszka Szarecka.

Różne zwierzęta, różne charaktery

Zwykle w toruńskim schronisku mieszka około 200 psów. Rocznie przewija się tam nawet 800 kotów. Jedną z ich opiekunek jest Hortensja Saj. W schronisku pracuje od siedmiu lat i po początkowej przygodzie z psami, dziś opiekuje się właśnie kotami.

- Od psa otrzymuje się natychmiastową gratyfikację: cieszy się, że idziemy na spacer. Z kotem praca jest trochę inna, bo to nie są zwierzęta, które od razu okażą przywiązanie. Dziś nie wyobrażam sobie powrotu do pracy z psami chociażby z tego powodu, że przy długotrwałej pracy hałas jest męczący i stresogenny, poza tym cenię sobie, kiedy ktoś nie ingeruje za bardzo w moje życie - żartuje pracownica.

Dziś w toruńskim schronisku przebywa około setka kotów, które czekają na adopcję. Choć wydawać by się mogło, że chodzące swoimi ścieżkami zwierzaki najlepiej o siebie zadbają, to jednak opieka nad nimi także potrafi być wymagająca.

ZOBACZ TEŻ:TAK BYŁO NA MIĘDZYNARODOWEJ WYSTAWIE KOTÓW W TORUNIU:

-Jestem z tymi kotami osiem godzin dziennie. Jak przebywam z nimi tyle czasu, to przestaje być problemem rozróżnienie ich. Każdy kot jest inny, także jeśli chodzi o charakter, który poznajemy podczas pracy. Każdego dnia trafiają do nas wycofane, przestraszone koty. Klatki im trzeba wtedy sprzątać w rękawicach, bo tak się rzucają i drapią. Każde głaskanie takiego kota i oswojenie go na tyle, że może trafić do nowego domu, jest największą satysfakcją w tej pracy - opowiada Aleksandra, opiekunka kotów.

Jak zaznaczają pracownicy schroniska, przez lata pracy ze zwierzętami, zauważają oni zmiany w charakterach czworonogów. - Siedem lat temu, jeśli chodzi o psy, to większość zwierząt była bardzo miła, stosunkowo bezproblemowa, gotowa do adopcji. W tym momencie większość psów jest z jakiś względów problematyczna. Nie zawsze chodzi o trudności wychowawcze, ale zdarzają się zwierzęta z jakimiś schorzeniami, które wymagają większego nakładu pracy i kosztów - zauważa Hortensja Saj.

- Psy mają coraz więcej problemów. Często właściciele zwierząt trzymają je w domu nie mając dla nich czasu. Przez to nie są spełniane ich podstawowe potrzeby. Psy zaczynają się frustrować i pojawiają się u nich problemy behawioralne, na przykład agresja - tłumaczy Agnieszka Szarecka, kierowniczka schroniska.

Praca 24 godziny na dobę, którą wynagradza ogromna satysfakcja

Marta Łudzińska pracuje w toruńskim schronisku od trzech lat. Zajmuje się głównie szczeniakami. - Do szczeniąt zostałam przydzielona "z góry", ale o pracy w schronisku marzyłam od zawsze - mówi. Jak zaznacza opiekunka, jej praca ze zwierzętami nie kończy się jednak z chwilą wyjścia ze schroniska. - Psy ze schroniska brałam już do swojego domu wcześniej, by dać im tymczasowe schronienie. Dzisiaj mam ich dziewięć, głównie starszych psów. Szczeniaki zazwyczaj szybko znajdują dom, a mi serce zawsze kradną te staruszki - uśmiecha się Marta.

- Trudno jest zostawić tę pracę tutaj. Mam cały czas kontakt z osobami, które w Toruniu dokarmiają koty. Staram się w czasie prywatnym tym nie zajmować, ale to niemożliwe, żeby całkowicie się od tego odciąć. Jak idę spać, to i tak myślę, czy wszystko jest zrobione - mówi Hortensja Saj, opiekunka kotów

Polecamy nasze grupy i strony na Facebooku:

Jak zaznacza kierowniczka schroniska, choć personel robi wszystko, by zwierzęta miały tu jak najlepiej, to należy pamiętać, że ma być to dla czworonoga jedynie przystanek w drodze do prawdziwego domu. - Największą satysfakcję rzeczywiście mi sprawia, gdy uda się doprowadzić do zaadoptowania zwierzęcia, jak trafia do kochającego domu - przyznaje Agnieszka Szarecka.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wideo
Wróć na torun.naszemiasto.pl Nasze Miasto