Toruń: Początek procesu w sprawie zabójstwa sprzed dziesięciu lat
Ta tragedia zaczęła się wyjaśniać, gdy śledczy dotarli do zeznań osoby, która nie brała udziału w zabójstwie, ale usłyszała, że do niego doszło i wiedziała, kto mógł je popełnić. Kiedy zatrzymano podejrzanych, byli tak zaskoczeni, że nie zaprzeczali, iż mają związek ze śmiercią 43-letniego Zygmunta K., choć prokuratura przez wiele miesięcy nie mogła odnaleźć jego ciała. O zabójstwo mężczyzny oskarżono jego znajomych: 40-latka z gminy Lubicz i 33-latka z toruńskiego osiedla Rubinkowo. Według prokuratury, w 2005 roku wywołali 43-latka z domu.
Gdy wyszedł, został zepchnięty ze schodów i obezwładniony. Oskarżeni zabrali mu kluczyki do samochodu i wepchnęli do niego, a potem pojechali do lasu w gminie Lubicz. Tam założyli mu na szyję sznur, którego drugi koniec przywiązali do auta i ciągnęli go przez pewien czas po leśnych duktach. Kiedy się zatrzymali i stwierdzili, że Zygmunt K. nie żyje, postanowili ukryć zwłoki. Wykopali dół i je tam schowali. 43-latkowi zabrali kurtkę, portfel z dokumentami i telefon. Natomiast auto rozebrali i po jakimś czasie sprzedali na części. Wczoraj w Sądzie Okręgowym w Toruniu oskarżeni składali nieco inne wyjaśnienia dotyczące przebiegu wydarzeń, niż ustaliła to prokuratura. Szczególnie jeden z nich twierdził, że uczestniczył w zdarzeniach, które doprowadziły do śmierci mężczyzny, ale praktycznie nie brał w nich udziału.
Gdy 43-latek był ciągnięty za samochodem, on stał z boku jak sparaliżowany i nic nie mógł zrobić. - Byłem obesrany tą całą sytuacją - wyjaśnił ten oskarżony, gdy sąd zapytał go, dlaczego, skoro nie brał udziału w tych torturach, nie próbował jakoś zareagować - na przykład wezwać policji. Drugi z oskarżonych twierdzi natomiast, że jego kompan brał aktywny udział w niektórych tamtych zdarzeniach. Na przykład kopał dół, w którym potem ukryto ciało 43-latka.
Przez długi czas śledczy nie mogli znaleźć miejsca ukrycia zwłok, ponieważ oskarżeni nie potrafili wskazać w lasach gminy Lubicz miejsca, gdzie je zakopali. Między innymi dlatego, że ten teren przez lata bardzo się zmienił. Do poszukiwań użyto wykrywaczy, które mogły zareagować na wykonane z metalu części ubrania znajdującego się w ziemi. Korzystano z pomocy wojskowych saperów i prywatnych poszukiwaczy militariów. Bez rezultatu.
Przełom w poszukiwaniach przyniosło skorzystanie z pomocy biegłych z Instytutu Archeologii UMK w Toruniu. Od tego momentu poszukiwania prowadzone były metodą ręcznych odwiertów. Archeolodzy wykonali w lesie w sumie około tysiąca. W jednej z próbek znalazł się fragment ludzkiej kości. Potem wykopano już cały szkielet. Z przebiegu wczorajszej rozprawy wynika, że oskarżeni mieli tylko nastraszyć Zygmunta K. Ponieważ źle traktował ówczesną znajomą jednego z oskarżonych. Ale chyba sytuacja wymknęła się spod kontroli. Proces trwa. Przesłuchiwani będą świadkowie.
CBŚP na Pomorzu zlikwidowało ogromną fabrykę „kryształu”
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?