Tajemnicza śmierć mężczyzny pod szpitalem zakaźnym w Toruniu

Informacja o tajemniczej śmierci mężczyzny dotarła do naszej redakcji w sobotę po południu. Od razu staraliśmy się wyjaśnić, co się naprawdę stało. Tym bardziej, że autor e-maila skierowanego do „Nowości” sugerował jej związek z epidemią koronawirusa. Uzyskanie jakichkolwiek informacji okazało się jednak niełatwe. Na dziś wiemy tyle, że w nocy z piątku na sobotę na skrzyżowaniu ulic Krasińskiego i Fredry w Toruniu, rzeczywiście w bliskim sąsiedztwie szpitala zakaźnego, stało zaparkowane auto. Przechodząca tamtędy kobieta zauważyła, że siedzący w samochodzie człowiek się nie rusza, nie przejawia żadnych oznak życia. To ona zaalarmowała dyżurujące obok służby – strażaków, strażników miejskich i żołnierzy z wojsk obrony terytorialnej. Poinformowała, że starszy mężczyzna pilnie potrzebuje pomocy. Ci zareagowali bez zbędnej zwłoki. Jak to wyglądało? Tak tę sytuację w wysłanym do redakcji oświadczeniu opisuje st. kpt. Arkadiusz Piętak, rzecznik Komendanta Wojewódzkiego Państwowej Straży Pożarnej w Toruniu. POLECAMY:Tysiące paczek dla torunian! Kim są "Strzelcy", którzy je rozwożą? [zdjęcia]https://nowosci.com.pl/torun-w-kolejnym-tygodniu-epidemii-tak-wyglada-miasto-zdjecia/ga/c1-14899597/zd/42804711Koronawirus w szpitalu miejskim w Toruniu. Lekarz ujawnia, jak łamie się procedury sanitarne