Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

Piotr Baron o pracy w toruńskim Apatorze: - Mówią wszyscy, że nic się nie uda. To dla mnie fajne wyzwanie

Joachim Przybył
Joachim Przybył
- Jak ktoś nie pilnuje zegarka, to mnie szlag trafia - mówi Piotr Baron. Nowy szkoleniowiec "Aniołów" opowiedział o fatum nad toruńskim zespołem, współpracy z Janem Ząbikiem w sezonie 2024, ulubionej cytrynówce po meczach, ewentualnym transferze Taia Woffindena i dużo, dużo więcej.

Co Pana przekonało do oferty pracy w Apatorze?
Toruń zawsze był bliski w sercu, tu się wychowałem, tu zaczynałem przygodę z żużlem. Dwa lata temu była pierwsza oferta, ale w Lesznie czułem się bardzo dobrze i nie chciałem opuszczać środowiska. Nie lubię zmieniać pracy, myślałem, że w Lesznie dociągnę do dychy, ale nadszedł jednak moment, gdy zmiana wydawała się korzystna. Jeśli nie Unia, to w grę wchodził tylko klub, w którym się wychowałem. Apator jest postrzegany specyficznie w żużlowej Polsce. Wszyscy mówią, że tu się nic nie uda i to jest bardzo fajne wyzwanie. Dodatkowym argumentem jest obecność Emila, znamy się doskonale, to świetny zawodnik i człowiek.

Cele w Toruniu zawsze są ambitna. A jaki Pan ma?
W sporcie niczego nie ma pewnego i nic nie można zaplanować. Postaramy się jechać jak najlepiej. Aspiracje są wielkie, marzymy wszyscy w klubie o bardzo wysokich celach, ale sport lubi ciszę.

Piotr Baron o Janie Ząbiku: - To autorytet. To dla mnie żadna ujma, aby podejść do pana Jana i zapytać o coś, czego nie wiem.

Pana pierwszym trenerem ponad 30 lat temu był Jan Ząbik i on wciąż jest obecny w parkingu Apatora. Będziecie współpracować?
Jan Ząbik to autorytet, od niego nauczyłem się najwięcej i mam dla niego ogromny szacunek. Nie może go zabraknąć w klubie. Rozmawialiśmy już bardzo dużo, spotykamy się w klubie praktycznie codziennie i bardzo sobie to cenię. To dla mnie żadna ujma, aby podejść do pana Jana i zapytać o coś, czego nie wiem. Mam do niego wielkie zaufanie i liczę, że będzie dla mnie dużym wsparcie w trakcie sezonu.

W Toruniu trzeba się mierzyć z wielką presją, a kibice na sukces drużyny czekają już prawie dekadę.
Nie czuję nic takiego. Zapewniam, ze dam z siebie wszystko, mam swoje własne ambicje, które chcę zrealizować. Tak naprawdę presja pojawia się, gdy trzeba rozwiązać problemy. Gdy nadejdą ciężkie czasy, to pewnie będziemy mieli okazję lepiej się poznać.

W systemie rozgrywek sporo się zmieniło, a wciąż trwa dyskusja na temat dziesięciu drużyn w PGE Ekstralidze.
Gdybym ja decydował, to byłoby dziesięć drużyn i liga typowo zawodowa bez spadków. To mogłoby ograniczyć wydatki, bo teraz nawet drużyny typowane do walki o utrzymanie muszą inwestować ogromne pieniądze. Myślę, że rywalizacja zrobiłaby się bardziej wyrównana. Jeśli chodzi o nowy system play off, to nie jest zły, choć przydałby się bonus dla najlepszej drużyny po sezonie zasadniczym.

Piotr Baron o relacjach z zawodnikami. - Jak ktoś nie pilnuje zegarka, to mnie szlag trafia

Zdobywał pan mistrzostwo Polski we Wrocławiu i Lesznie, więc może pan sporo powiedzieć o idealnym żużlowcu
Najbardziej cenię sobie determinację i pracowitość. Talent można mieć, ale czasami to za mało, aby zostać wielkim zawodnikiem. On może skrócić drogę, ale kluczem jest ciężka praca. Idealnym przykładem jest Bartek Zmarzlik pojechał pociągiem, do którego nikt inny nie wsiadł i to właśnie dzięki pracowitości. Trzeba mieć również poukładane życie prywatne. Tai Woffinden nie pojawiał się na stadionie, jeśli łóżka nie pościelił w domu. Musiał wiedzieć, że tam wszystko jest w idealnym porządku, żeby być w pełni skoncentrowanym na torze.

W relacjach z zawodnikami stawia pan na kontakty koleżeńskie czy pryncypialność musi być?
Najważniejsza w tych relacjach jest szczerość, uczciwość i... punktualność. Jak ktoś nie pilnuje zegarka, to mnie szlag trafia. Miałem szczęście, że pracowałem ze wspaniałymi zawodnikami, nie zdarzyły mi się jakieś poważne konflikty. To są normalni ludzie, czasami muszą odreagować, ale potrafią się czasami rozkleić. Nie zawsze jest pięknie i kolorowo, w szatni bywa bardzo gorąco i czasami po męsku trzeba pogadać. Dyscyplina musi jednak być. Na zgrupowaniu święta godzina to 8.00 rano. Można się bawić, ale o tej godzinie się spotykamy i zaczynamy pracę. I powiem szczerze, że przez trzynaście lat wyjazdów na obozy we Wrocławiu i Lesznie nikt mi się nie spóźnił na śniadanie.

Żużlowcy powinni wiązać się na długie lata z klubem, czy też może szukać nowych wyzwań?
Na pewno juniorzy powinni być jedynie wychowankami klubu. Na rynku jest mnóstwo cwaniaków, którzy kręcą się z ciężkimi pieniędzmi i próbują wykupić chłopaków. Rotacje muszą być na rynku, jak ktoś jest niezadowolony, to może rozbić cały zespół. Szatnię czasami trzeba przewietrzyć, choć z drugiej strony lata pracy z tymi samymi ludźmi też przynosi dobre efekty.

Pan szybko zmieniał kluby: rok w Toruniu, rok w Grudziądzu i potem Wrocław. Kariera jednak nie do końca chyba potoczyła się zgodnie z pana marzeniami.
Szczerze? Nie wiem. Bardzo podoba mi się to, co udało mi się przeżyć. Kiedyś zastanawiałem się, jak to wszystko by się potoczyło, gdybym został w Toruniu, może dłużej bym startował? Na pewno wpływ na moją karierę miały kontuzje. Jestem jednak zadowolony z tego, co przeżyłem.

A po żużlu? Marek Cieślak ma rower, inni wędki, a pan?
Cytrynówka i spotkanie z sąsiadami. Nie oglądam żużla w telewizji, nie odwiedzam stadionów poza obowiązkami zawodowymi. Jeżdżę jedynie do Pardubic towarzysko, to jedyny stadion, na którym lubię bywać prywatnie, fajny klimat i można spotkać sporo znajomych. Czas wolny spędzam z jednak rodziną i przyjaciółmi na grillu, to mnie odstresowuje.

Piotr Baron: - Zrobię wszystko, aby namówić Patryka Dudka do pozostanie w Toruniu

Wróćmy do Apatora. Wyzwaniem menadżerskim będzie z pewnością reaktywowanie Patryka Dudka.
Na koniec poprzedniego sezonu podjął decyzję o zmianie tunera. Będzie miał nowy sprzęt i jakie to przyniesie efekty, to się okaże wiosną. Sprzęt to niezwykle ważna kwestia na twardych i dobrze przygotowanych współczesnych torach, wcześniej na dziurach więcej liczył się talent. Teraz nawet juniora trudno złapać, gdy ucieknie ze startu, bo to wszystko odbywa się na granicy możliwości silnika. Patryka już nam zabierają przed sezonem, ale zrobię wszystko, żeby przekonać go do pozostania w Toruniu. To zawodnik z dużym potencjałem, który jest potrzebny drużynie.

Patryka Dudka zabierają, za to wstawiają do drużyny Taia Woffindena.
Najpierw przejedźmy ten sezon. Zobaczymy czy Patryk ostatecznie będzie chciał odejść czy zostanie. W tym drugim wariancie mamy gotową i fajną drużynę. Jeśli chodzi o Taia, to jest mega zawodnik i do tego fajny kumpel. Znam go doskonale i już od trzech lat próbowałem ściągnąć go do Leszna. Osobiście uważam, że akurat jemu przydałaby się zmiana, żeby jeszcze rozwijać się jako zawodnik.

O torze na Motoarenie można napisać książkę. Kibice narzekają a to na brak emocji, a to na brak atutu dla gospodarzy. Jak rozwiązać zagadkę?
Na pewno spróbujemy przygotować tor bardziej pod juniorów, a starsi zawodnicy będą musieli się dopasować. Z nawierzchnią to jest tak, że jak ktoś ma dopasowany sprzęt, to każda jest idealna. Mam pewne koncepcje, ale nie chciałbym tego zdradzać. Jesienią seniorzy już testowali taką nawierzchnię i wyglądali bardzo dobrze. W marcu chcemy to jeszcze dopracować w treningach i sparingach. Drużyna miała problemy na torach długich. Tu potrzebny jest większy luz, żeby wypuścić motocykl i wykorzystać prędkość. To będę chciał poprawić w pierwszej kolejności.

W Lesznie stawiał pan na stabilność w układzie par, w Toruniu Robert Sawina i Jan Ząbik zmieniali ustawienie niemal w każdym meczu.
Zawsze bardzo ważna jest rozmowa z zawodnikami. Janusz Kołodziej czuł się dobrze na odsypanej nawierzchni, więc był ustawiany na koniec każdej serii. Na obozie o tym wszystkim porozmawiam. Emil pewnie zostanie w parze z juniorami, choć taka rakieta też przydałaby się w pierwszym wyścigu. To jednak prawda, nie lubię zmieniać numerów, choć przy obecnej tabeli biegów to ma już mniejsze znaczenie. Kiedyś było zupełnie inaczej, bo pary były stałe. Były takie historie, że trener na obozie puszczał zawodników w miasto i obserwował w jakich parach wracają. To był naturalny proces i te towarzyskie relacje świetnie sprawdzały się także na torze.

Jak będą wyglądać przygotowania Apatora do sezonu ligowego?
Swój indywidualny program ma Emil Sajfutdinow, od lat jest sprawdzony i tego nie zakłócamy. Dołączy do nas na obozie od 18 lutego. To będzie dziesięć dni w Hiszpanii, w czasie których zaplanowaliśmy piętnaście jednostek treningowych, więc żadnego leżakowania nie będzie. Tam też wybierzemy kapitana drużyny. Jestem naprawdę zaskoczony postawą chłopaków, wszyscy chcą pracować i są bardzo zaangażowani. Teraz musimy sobie jedynie pomóc nawzajem i będę naprawdę optymistą.

Rozmowa jest zapisem spotkania Piotra Barona z kibicami Apatora Toruń. Pytania zredagowane przez redakcję.

emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

Wywiad z prezesem Jagiellonii Białystok Wojciechem Pertkiewiczem

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na torun.naszemiasto.pl Nasze Miasto