5 z 11
Poprzednie
Następne
Oto najgorsze transfery w toruńskim żużlu. Zgadzacie się z tym wyborem?
Nr 7 - Martin Vaculik. Słowak miał być "prezentem" dla menedżera Jacka Gajewskiego na sezon 2016, co ten przyjął dość chłodno. Jakby miał złe przeczucia. I rzeczywiście - Vaculik nie odnalazł się w drużynie - tak sportowo, jak i mentalnie. Pojechał w 19-u meczach, 93 biegach, zdobył 174 + 12 pkt, i ze średnią 2,0 zajął 12. miejsce w Polsce. Jak na lidera - dość przeciętnie, choć nie aż tak źle. Jego ocenę obniża jednak nierówna postawa w finale ze Stalą Gorzów, zwłaszcza w meczu u siebie (8 + 1 pkt). Długo miejsca w Toruniu nie zagrzał - po roku został zawodnikiem wspomnianej Stali. Podobno nie podobała mu się krytyka ze strony właściciela klubu, Przemysława Termińskiego.