Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

Obrońca nożownika z Torunia: "Matka o 4 rano wzywała pogotowie. Odmówili przyjazdu"

Małgorzata Oberlan
Małgorzata Oberlan
Kucharz Luka skończył pracę wieczorem i poszedł na drinka. "Sam w nocy prosił o karetkę"

21-letni Luka L. nie był dotąd karany. Jest synem Włocha i Polki, z zawodu plastyczki. Rodzice prowadzili kiedyś na toruńskiej starówce restaurację. Syn poszedł w ich ślady. Ma wykształcenie gastronomiczne, pracował w Toruniu jako kucharz.

Zobacz także: Te mieszkania kupisz w Kujawsko-Pomorskiem od komornika za grosze!


W niedzielę (16 stycznia) skończył pracę w restauracji na ulicy Łaziennej o godz. 21.00. Potem poszedł z kolegami na drinka. 

- Mój klient twierdzi, że żadnego środka odurzającego świadomie nie przyjął - mówi adwokat Radosław Prątnicki. - Spotkanie ze znajomymi nie trwało długo, jednak do domu dotarł dopiero około godz. 3.00. Już wtedy bardzo źle się czuł. Miał halucynacje. nie poznawał matki i brata. Dzwonił do różnych osób, w tym do ojca we Włoszech. Mówił mu, że nie wie, co się z nim dzieje. Sam prosił matkę o wezwanie karetki.
Kucharz Luka skończył pracę wieczorem i poszedł na drinka. "Sam w nocy prosił o karetkę" 21-letni Luka L. nie był dotąd karany. Jest synem Włocha i Polki, z zawodu plastyczki. Rodzice prowadzili kiedyś na toruńskiej starówce restaurację. Syn poszedł w ich ślady. Ma wykształcenie gastronomiczne, pracował w Toruniu jako kucharz. Zobacz także: Te mieszkania kupisz w Kujawsko-Pomorskiem od komornika za grosze! W niedzielę (16 stycznia) skończył pracę w restauracji na ulicy Łaziennej o godz. 21.00. Potem poszedł z kolegami na drinka. - Mój klient twierdzi, że żadnego środka odurzającego świadomie nie przyjął - mówi adwokat Radosław Prątnicki. - Spotkanie ze znajomymi nie trwało długo, jednak do domu dotarł dopiero około godz. 3.00. Już wtedy bardzo źle się czuł. Miał halucynacje. nie poznawał matki i brata. Dzwonił do różnych osób, w tym do ojca we Włoszech. Mówił mu, że nie wie, co się z nim dzieje. Sam prosił matkę o wezwanie karetki. Piotr Lampkowski
Czy szalonemu rajdowi nożownika Luki L. po ulicach Torunia można było zapobiec? - W mojej ocenie tak. Jego matka o godz. 4.04 nad ranem wzywała pogotowie. Odmówili przyjazdu -mówi adwokat Radosław Prątnicki, obrońca. Prokuratura zapewnia, że nagranie zgłoszenia na "112" zabezpieczy i zbada.

Zobacz wideo: Akcyza na alkohol i papierosy w górę

od 16 lat

Fakt próby wezwania pomocy medycznej do pobudzonego 21-latka przez jego matkę jest, oczywiście, częścią linii obrony Luki L. Dokładne wyjaśnienie jednak tego, dlaczego pogotowie odmówiło przyjazdu wydaje się istotne. Być może rzeczywiście skala tego dramatu mogłaby być inna.

Nożownik Luka L. z Torunia. Co się wydarzyło?

Luka L. w poniedziałkowy poranek (17 stycznia), po kłótni z matką, wybiegł z nożem kuchennym na ulice Torunia. Przemieszczał się od ulicy Drzewieckiego, Szosą Chełmińską aż do starówki. Zaatakował przynajmniej osiem osób, z czego kilka ranił. Najpoważniej 55-letnią kobietę i 25-letniego mężczyznę (okolice twarzoczaszki) i 46-latkę, której prawie odciął palec. Najprawdopodobniej był pod wpływem narkotyków lub dopalaczy.

Na naszej stronie prezentowaliśmy relację jednej z pokrzywdzonych i stanowisko prokuratury.

Warto przeczytać

Dziś: wersja wydarzeń według Luki L., którą przekazuje jego obrońca - adwokat Radosław Prątnicki. Co jego zdaniem wydarzyło się feralnego dnia? Szczegóły w naszej galerii poniżej:

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wideo
Wróć na torun.naszemiasto.pl Nasze Miasto