Marika cudem przeżyła atak męża. Trwa zbiórka na jej rehabilitację w Toruniu
Ból, bezsilność, przerażenie... Matka sama nie wie, czy istnieją słowa, które byłyby w stanie oddać to, co czuła. Przecież jeszcze niedawno widziała córkę zdrową i uśmiechniętą. -Teraz odwiedzam ją w szpitalu i mówię do niej, wierząc, że mnie usłyszy albo chociaż da jakiś znak. Widzę swoje dziecko w otoczeniu kabli, rurek i aparatury podtrzymującej jej życie. Tragedia, która ją spotkała jest niewyobrażana. Kiedy opowiadam tę historię, wciąż trudno mi uwierzyć w to, że się wydarzyła - ciągnie pani Marzena. Niedawno Marika została odłączona od respiratora. Oddycha samodzielnie, a to dobry znak. Lekarze mówią jednak, że na rokowania jest jeszcze za wcześnie. Jedno jest pewne: aby miała szanse wracać do zdrowia po wybudzeniu ze śpiączki, konieczna będzie wielowymiarowa rehabilitacja w specjalistycznym ośrodku w Toruniu, w Zakładzie Opiekuńczo-Leczniczym Fundacji „Światło”.