Ksiądz nie był TW "Soplicą" - orzekł sąd w Toruniu. "Boli to, że donosili na mnie inni kapłani"
Ksiądz nie był TW "Soplicą" - orzekł sąd w Toruniu. "Boli to, że donosili na mnie inni kapłani"
"Zaczęło się od wypadku przed kurią" Ksiądz prosi, by nie podawać jego imienia i nazwiska. "Kto ma wiedzieć, wie. Kto ma się domyśleć, domyśli się" - zapewnia. Opisywany kapłan z Włocławka to znany wykładowca akademicki, w województwie i Warszawie, a także duchowny pełniący od kilkudziesięciu lat wysokie i odpowiedzialne funkcje w Kościele Katolickim. Jest m.in. oficjałem jednego z sądów biskupich w Kujawsko-Pomorskiem. Według Instytutu Pamięci Narodowej i wpisu w archiwum inwentarza IPN, ksiądz od 1985 do 1990 roku był tajnym współpracownikiem SB o pseudonimie "Soplica". Zachowała się teczka personalna kogoś takiego. Jej zawartość wstrząsnęła duchownym. - W połowie lat 80., jako młody ksiądz, przyszedłem do pracy w kurii. Pod jej siedzibą był wypadek samochodowy. Zgłaszałem go milicji. Potem byłem wezwany na posterunek. Tę sytuację wykorzystano, by "stworzyć" ze mnie TW. Funkcjonariusz, który mnie rzekomo zwerbował i prowadził, już nie żyje. W dokumentach nie ma żadnego mojego podpisu, zobowiązania do współpracy, ani donosów. Okazuje się jednak, że donoszono w latach 80. na mnie - opowiada "Nowościom" ksiądz. To właśnie było dla duchownego chyba najbardziej szokującym odkryciem. Z teczki personalnej TW "Soplicy" dowiedział się, że donosili na niego... trzej inni księża. Jeden z nich był przyjaciele rodzinnego domu kapłana. Meldował esbecji między innymi o tym, jak bogaci są jego rodzice. Inne donosy są o tym, że ksiądz bardzo lubi kobiety, jest niezwykle towarzyski. Zobacz także: Korki w Toruniu. Które ulice są najbardziej zatłoczone?Polecamy: Ile zarobisz za granicą? Porównaj stawki za godzinę pracy