Koronawirus w szpitalu. Doniesień do prokuratury przybywa, ale sprawę blokuje sanepid

O tym, że w szpitalu w Grudziądzu zmarło 5 pacjentów przewiezionych tam z oddziału hematologii toruńskiej lecznicy poinformowała w poniedziałek portal Onet.pl. Powołał się na rzeczniczkę tej pierwszej placówki, Izabelę Hirsch-Lewandowską. Czy Specjalistyczny Szpital Miejski w Toruniu naraził na zakażenie koronawirusem kilkudziesięciu pacjentów i pracowników? Czy sprowadził zagrożenie chorobą zakaźną na dużą grupę osób (art. 161 par. 1 Kodeksu karnego)? To sprawdzić musi prokuratura, do której wpływają kolejne zawiadomienia o przestępstwie. - Sprawę szpitala badamy teraz w jednym postępowaniu (to jeszcze nie śledztwo, tylko czynności sprawdzające), na podstawie 3 doniesień: listu lekarza o nieprawidłowościach w lecznicy, opublikowanego w mediach 4 kwietnia, zawiadomienia złożonego telefonicznie, z kwarantanny, przez syna pacjentki oddziału hematologii oraz kolejnego zawiadomienia, które wpłynęło pocztą elektroniczną - mówi prokurator Andrzej Kukawski, rzecznik Prokuratury Okręgowej w Toruniu. Pierwszą, podstawową czynnością zleconą przez śledczych już 4 kwietnia była kontrola procedur sanitarnych w szpitalu. Miał ją wykonać toruński sanepid. Do dziś kontroli nawet nie zaczął... - Odpowiedział nam, że nie jest w stanie jej wykonać z uwagi na zaangażowanie wszystkich swoich sił i środków w walkę z epidemią. Może podjąć się kontroli później, gdy zadania sanepidu się zmienią. Terminu sprecyzować nie był w stanie - przekazuje prokurator Kukawski. Jak sprawdzić stan sanitarny szpitala po miesiącach od zakażenia? Oto jest pytanie. Na razie pewność co do zachowania w lecznicy wszelkich wymogów i procedur ma jej dyrektorka Justyna Wileńska, która wyraz temu dała niedawno w oświadczeniu. Zgłaszający się do prokuratury lub nagłaśniający sytuację (tu: głośny list lekarza w mediach) są jednak innego zdania. Prześledźmy, o czym mówią i na jakim etapie są pozostałe czynności prokuratorskie.