Jak wyglądają "Enki" - cele dla więźniów niebezpiecznych?
Gdy Jakub A. był przewożony do prokuratury w Świdnicy w celu przedstawienia mu zarzutów, tłum chciał go zlinczować. Później śmiercią grozili mu osadzeni w areszcie. Jak przekazuje jego obrońca, adwokat Katarzyna Bórawska z Torunia, to właśnie bezpieczeństwo podejrzanego było głównym powodem umieszczenia go w celi "ence". Najpierw przebywał w areszcie w Świdnicy. Następnie przewieziony został do zakładu karnego w Wołowie, gdzie w 1998 roku wybudowano pierwszy w kraju oddział "N" dla niebezpiecznych więźniów. - Potem był jeszcze kilkakrotnie przenoszony i każdorazowo umieszczany w celi dla "N". Tak jest do dziś. Obecnie Jakub A. wciąż ma status podejrzanego. Prokuratura nie skierowała jeszcze do sądu aktu oskarżenia, bo nadal oczekuje na pozwolenie z Kalifornii (USA) na pozwolenie pozyskania jego korespondencji prowadzonej przez Messengera - przekazuje adwokat Katarzyna Bórawska. ZOBACZ TAKŻE: Toruński areszt śledczy. Zdjęcia zza krat. W takich warunkach żyją osadzeniWięzienie dla niewidomych w Bydgoszczy. Zobacz od środka jedyny zakład dla niewidomych więźniów w Polsce