Jacek Magdziński kontynuuje piłkarską karierę w Angoli [ZDJĘCIA]
Jacek Magdziński
Groźna wizja malarii
Stojąc w afrykańskich korkach można kupić nie tylko napoje i jedzenie, ale też meble czy sprzęt elektroniczny.
- Na początku wszystko było dla mnie nowe - podkreśla piłkarz. - Na Zachodzie wszystko jest zorganizowane, zupełnie inaczej niż tutaj. Trzeba złapać luz, bo wielogodzinne opóźnienia autobusów, samolotów czy ludzi są tutaj normą.
Jacek Magdziński przyznaje jednak, że przeżył także chwile grozy, bo podejrzewano u niego malarię.
- Przed wyjazdem przyjąłem osiem szczepionek na choroby, których można się nabawić w Angoli. Jednak na malarię nie ma szczepionki. Można przyjmować tabletki, ale przy długotrwałym pobycie odradził mi to lekarz - wspomina. - Podczas jednego z badań ktoś źle odczytał moje wyniki i stwierdził, że zachorowałem na malarię. Przyjąłem nawet serię leków. Lekarz, do którego trafiłem, obejrzał wyniki i stwierdził, że nie choruję. Na szczęście.