Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

ENEMEF: Noc Ekranizacji za nami

Dagmara
Dagmara
To był mój drugi ENEMEF, na jaki się wybrałam. Tym razem się nie zawiodłam!

Idąc na Noc Ekranizacji nie miałam żadnych obaw odnośnie tego, że mogłabym się tak wynudzić jak na Nocy Oscarowej. O każdym z filmó było głośno, a mnie aż do tego piątku nie spotkała okazja, aby wyrobić sobie samej zdanie na ich temat.

Na pierwszy ogień poszedł „Intruz”, film na podstawie książki autorki Sagi „Zmierzch” Stephanie Meyer. Zawsze chciałam ją przeczytać, lecz wśród natłoku zajęć nigdy nie znajdowałam czasu, więc zobaczenie tego na dużym ekranie wydawało się być dla mnie idealnym rozwiązaniem. Muszę się przyznać, że nie jestem fanką opowieści science fiction, jednak w tym przypadku nie miało to znaczenia. Ta opowieść o dziewczynie, która z miłości do brata i swojego chłopaka nie poddaje się i walczy każdą komórką, cząstką swojego ciała by ich chronić, naprawdę przypadła mi do gustu. Widzimy i tym razem jak autorka tego dzieła jest wstanie poruszyć w nas najgłębsze emocje, stąd też nie dziwi mnie ogromna popularność wszystkiego, czego się tknie.

Co się tyczy kolejnej ekranizacji, zupełnie nie wiedziałam czego się spodziewać po „Pięknych Istotach”. Nigdy wcześniej, nawet sam tytuł, nie obił mi się o uszy. Jednak historia miłości dwojga nastolatków mnie wciągnęła. Szczególnie postać Ethana, głównego bohatera, była urzekająca. Miły, skromny, zabawny, lubiący czytać książki, marzący o wyjeździe na uczelnię, o wyrwaniu się z małego miasteczka, taki chłopak z sąsiedztwa, jakiego każda dziewczyna chciałaby mieć.

Można powiedzieć, że w przypadku „Dziewczyny z Tatuażem” powinnam mieć do powiedzenia wiele. A to dlatego, że nie tylko przeczytałam całą serię książek, ale i obejrzałam szwedzką jego wersję, a i amerykańską widziałam już drugi raz. Film jest naprawdę wart obejrzenia, świetna postać Lisabeth Salander - odważnej, nietuzinkowej kobiety, której nie obchodzi, co ludzie o niej pomyślą, ani jakie reakcje wywoła swoim wyglądem lub zachowaniem. Jednak jak dla mnie to nie Rooney Mara była aktorką, która oddała charakter głównej bohaterki, tylko Noomi Rapace, grająca w „Millennium: Mężczyźni, którzy nienawidzą kobiet”. Wszystkim osobom, zachwyconym filmem, polecam obejrzeć skandynawski odpowiednik, według mnie jest dużo lepszy.

Na koniec zostało to, co najlepsze, czyli deser. „Igrzyska Śmierci” podobały mi się najbardziej, może dlatego, że oglądałam je pierwszy raz, że przeczytałam książkę w jeden dzień, bo tak mnie pochłonęła, a może za sprawą aktorów, którzy w tej produkcji naprawdę się spisali. Jedno jest pewne - warto było czekać. To co zrobiło na mnie największe wrażenie, to sposób przedstawienia samych igrzysk, szybka i zawrotna akcja. Dużym plusem były stylizacje Katniss, zaprojektowane przez Cinna, które mnie wprost oczarowały.

Bardzo się cieszę z wygranej biletów na Naszemiasto.pl i możliwości obejrzenia tak wspaniałych filmów. Żaden z nich mnie nie zawiódł. Już planuję wybrać się na kolejny ENEMEF: Noc Megahitów licząc, że będę go tak samo dobrze wspominać jak Noc Ekranizacji.

od 7 lat
Wideo

Jak czytać kolory szlaków turystycznych?

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na torun.naszemiasto.pl Nasze Miasto