Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

Zwolnili ją z pracy w fabryce za 166 dni chorobowego! Poszła do sądu, ale przegrała

Małgorzata Oberlan
Małgorzata Oberlan
Po blisko dziesięciu latach pracy w fabryce elektroniki pani Karina została z niej zwolniona. Powód? Zbyt częste absencje chorobowe. W okresie trzech lat kobieta przez 166 dni była na L4. Jej problemy zaczęły się od zarażenia boreliozą. Sąd stanął po stronie przedsiębiorstwa.

Budowa linii tramwajowej na JAR

od 16 lat

Wypowiedzenie z pracy pani Karina dostała na kilka miesięcy przed terminem, w którym z racji wieku obejmować zaczęłaby ją ochrona przedemerytalna. Przez blisko dziesięć lat pracowała jako monter w wydziale produkcji płytek elektroniki w dużym przedsiębiorstwie w Toruniu.

Powodem wypowiedzenia były liczne zwolnienia chorobowe. Zdaniem pracodawcy, dezorganizowały one produkcję i przez to wydział "nie wyrabiał planu". Jak wyliczono, od początku roku 2019 do połowy marca 2022 roku kobieta przebywała na chorobowym łącznie przez 166 dni.

Zwolniona z pracy pani Karina poczuła się skrzywdzona i potraktowana niesprawiedliwie. Inni na wydziale też chorowali, nawet więcej. Postanowiła walczyć o swoje. Domagała się przywrócenia do pracy, ale w Sądzie Rejonowym w Toruniu przegrała. Dlaczego?

Borelioza, rwa kulszowa i inne schorzenia. I częste zwolnienia...

Sprawą zajmował się IV Wydział Pracy i Ubezpieczeń Społecznych Sądu Rejonowego w Toruniu. Ustalił, że od 2019 roku do marca br. pani Karina zwolnień chorobowych miała 20. Jedne były krótkie, obejmujące tylko dwa-trzy do pięciu dni, inne trwały ponad dwa tygodnie. Łącznie przez wspomniany okres torunianka była na chorobowym przez 166 dni.

Co dolegało pani Karinie? "Nieobecności powódki były uzasadnione" - odnotował w aktach sąd. W roku 2019 kobieta zachorowała na boreliozę. Ostatecznie została z niej wyleczona, ale nadal borykała się z innymi dolegliwościami, np. z rwą kulszową.

Polecamy

Inne osoby na jej wydziale w fabryce też chorowały, niektóre równie często. Dlaczego jednak to ją kierownik wyznaczył do zwolnienia? "Inne osoby były bardziej przydatne dla pracodawcy, bowiem posiadały dodatkowe umiejętności lub pełniły dodatkowe funkcje" - odnotował sąd. Pani Karina z jednej strony wykonywała dość proste, powtarzalne czynności przy produkcji płytek. Z drugiej strony jednak - odbywało się to przy maszynie, przy której pracował cały zespół ludzi.

Argumenty zakładu: zmiany grafików, nadgodziny dla innych, spadek wydajności

Pracodawca w sądzie podkreślał, że w związku z L4 pani Kariny był zmuszany do niespodziewanych, częstych zmian harmonogramów innych pracowników oraz zlecania im nadgodzin. Więcej, musiał przenosić pracowników pomiędzy poszczególnymi liniami produkcyjnymi, zmieniać im zakres obowiązków.

"Często pracodawca, wobec nieobecności powódki, zmuszony był do wdrażania, przeszkolenia innych pracowników do zadań, jakie wykonywała powódka, w które wcześniej nie byli zaangażowani. W konsekwencji niespodziewane nieobecności powódki, mimo tego, że pozwany (zakład) faktycznie jest dużym podmiotem, tworzącym złożoną organizację, powodowały dezorganizację pracy na wydziale; wpływały na wydajność pracy i jakość wyrobów" - takie argumenty firma przytaczała w sądzie.

Sąd wziął pod lupę choroby innych. Niektórzy byli na zwolnieniu po 188 dni...

Badając sprawę sędzia Alina Kordus-Krajewska przyjrzała się innym pracownikom na opisywanym wydziale, którzy też często chorowali. W tym samym okresie czasie co pani Karina niektórzy mieli jeszcze więcej dni chorobowego, bo np. 188. Inni niewiele mniej, bo 149 lub 124.Dlaczego nie te osoby dostały wypowiedzenie z pracy? Bo albo ich zwolnienia były długotrwałe (jednorazowe, po kilka miesięcy w związku z poważną chorobą), albo też posiadały dodatkowe, cenne dla pracodawcy kwalifikacje. Jakie? Np. obsługi komputera czy innych maszyn.

Ostatecznie sąd doszedł do wniosku, że pracodawca miał prawo zwolnić panią Karinę, bo jej absencje chorobowe w sposób rzeczywisty dezorganizowały prace. - Powódka uważała, że skoro pozwany jest zakładem dużym, to nieobecności akurat jej nie mogą wpłynąć na wydajność pracy i jej jakość. Wskazywała także, że wielu pracowników korzystało ze zwolnień, nawet w podobnej ilości. Nie zaprzeczyła jednak, że jej absencja chorobowa była dość wysoka, bo osiągnęła w ciągu 3 lat aż 166 dni. Zeznania świadków przekonały sąd o tym, że nieobecności powódki mały jednak negatywny wpływ na organizację pracy u pozwanego. Kierownik wydziału zmuszony był do niespodziewanych roszad personalnych, zabierania pracowników z innych linii, a nawet wydziałów, rozdzielania obowiązków do zastąpienia powódki. Poszerzanie obowiązków czy zwiększanie obciążenia pracą pozostałych pracowników sprzyjało występowaniu pomyłek i przyczyniało się do braku zakładanej terminowości realizacji planu produkcyjnego przez wydział. Dodatkowo nieobecności powódki (oczywiście, również innych pracowników) powodowały, że firma musiała zlecać nadgodziny, najczęściej w soboty - podsumowała uzasadniając wyrok sędzia.
Polecamy nasze grupy i strony na Facebooku:

Sąd Rejonowy w Toruniu odmówił pani Karinie przywrócenia jej do pracy. Kosztami procesu obciążony został Skarb Państwa. 21 listopada wyrok w tej sprawie wraz z uzasadnieniem opublikowany został w Portalu Orzeczeń Sądowych i oznaczony jako nieprawomocny.

PS Imię pracownicy zostało w tekście zmienione.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wideo
Wróć na torun.naszemiasto.pl Nasze Miasto