Zmiany w opiece okołoporodowej w Toruniu: jak poradzą sobie pacjentki?
- Sytuacja w szpitalu jest bardzo trudna. Jestem po cięciu cesarskim. Dopiero jak "się ogarnęłam"mogłam wysłać ojcu zdjęcie dziecka. Wszystko podawane jest tylko w rękawiczkach. Trudniej jest dziś podać nawet telefon. Personel jest bardzo empatyczny, ale widać duże braki kadrowe - opowiada pani Agnieszka - torunianka, która wczoraj urodziła syna w jednym z warszawskich szpitali. To jej drugi poród. Trzy lata temu kobieta urodziła córkę w szpitalu na Bielanach. Wówczas podobnie jak w przypadku wielu rodzących obecność ojca dziecka, czy innej bliskiej osoby przy porodzie siłami natury, czy po cesarskim cięciu była na porządku dziennym. Z kolei dziś w związku z rozprzestrzenianiem się koronawirusa, rodzące czują się jak ich matki w PRL-U, które rodziły same, a dziecko mogły pokazać ojcu tylko na chwilę przez szybkę. Dziś mamy powrót do przeszłości.