Złodziej wyszedł ze skrzyni, a zamiast pieniędzy były pocięte kartki papieru - przestępcy też potrafią być pomysłowi
Klient nie powrócił z jazdy próbnej
Kilka lat temu w naszym regionie działała grupa, która kradła nowe auta z salonów w czasie tak zwanej jazdy próbnej.
Z salonu w Bydgoszczy zginął opel wart około 100 tysięcy złotych. Tyle samo kosztował nissan skradziony 10 dni później w Osielsku. Sprzedawcy z salonu w Inowrocławia wycenili auto marki kia, które do nich nie wróciło na 70 tysięcy złotych.
Zwykle w czasie jazd testowych aut, potencjalnemu kupcowi towarzyszy, na siedzeniu pasażera, pracownik salony sprzedaży. Ale podejrzanemu udawało się znaleźć sposób na to, aby mógł nim na test pojechać sam. W Inowrocławiu na przykład przekonał personel, aby mógł sam podjechać tylko kawałek do żony, żeby zrobić jej niespodziankę.
Czytaj także:
Rozstrzygnięto konkurs na Obiekt Roku
Licytacje Urzędu Skarbowego. Zobacz co można tanio kupić
Złodziej wpadł w Toruniu, gdy w salonie bmw, próbował przetestować auto tej marki za 240 tysięcy złotych. Wybrał bardzo dobrze wyposażony model.
Żeby uwiarygodnić się w oczach sprzedawców do toruńskiego salonu przyszedł też z młodą kobieta. Mówił, że ma dzieci i chciałby mieć na przykład w zagłówkach przednich foteli zamontowane telewizyjne ekrany, aby podróżująca z tylu latorośl mogła oglądać bajki. Auto miało być też wyposażone w bogaty system multimedialny. Oczywiście rzekomy nabywca przed kupnem auta chciał się nim przejechać i wszystko wypróbować.
Pracownicy toruńskiego salonu byli czujni. Słyszeli już o kradzieżach w regionie.
Personel toruńskiego salonu przedłużał procedury związane przygotowaniem auta do testów i jednocześnie zawiadomiona została policja. Kiedy przyjechali funkcjonariusze nie mieli wątpliwości, że w Toruniu znalazł się ten sam mężczyzna, który działał wcześniej w innych miastach regionu. Robił to na czyjeś zlecenie.