Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

Wypadek w mleczarni w Toruniu. Pracownica czyściła maszynę w ruchu

Małgorzata Oberlan
Małgorzata Oberlan
Do ciężkiego wypadku przy pracy doszło w mleczarni OSM Łowicz przy ul. Chrobrego w Toruniu 9 września br. Ucierpiała kobieta. Nie był to pierwszy dramat pracowniczy w tym zakładzie, jak podkreśla sama PIP. "Nowości" opisywały bardzo poważny wypadek, któremu uległ tutaj pan Dariusz - wszedł do maszyny i został przygnieciony. (Wówczas też wykonaliśmy zdjęcia mleczarni).
Do ciężkiego wypadku przy pracy doszło w mleczarni OSM Łowicz przy ul. Chrobrego w Toruniu 9 września br. Ucierpiała kobieta. Nie był to pierwszy dramat pracowniczy w tym zakładzie, jak podkreśla sama PIP. "Nowości" opisywały bardzo poważny wypadek, któremu uległ tutaj pan Dariusz - wszedł do maszyny i został przygnieciony. (Wówczas też wykonaliśmy zdjęcia mleczarni). Sławomir Kowalski
We wrześniu doszło do ciężkiego wypadku przy pracy w mleczarni OSM Łowicz przy ul. Chrobrego w Toruniu. Pracownica czyściła maszynę w ruchu - podaje PIP. Niestety, nie jest to pierwszy dramat w tym zakładzie. I kolejny już raz jako przyczynę wskazuje się nieostrożność pracownika.

Zobacz wideo: Kleszcze wciąż aktywne. Jak się przed nimi chronić?

od 16 lat

Krew w mleczarni przy ul. Chrobrego w Toruniu. Co się tu wydarzyło 9 września?

Tym razem do ciężkiego wypadku w zakładzie OSM Łowicz przy ul. Chrobrego w Toruniu doszło 9 września br. Jak podaje Państwowa Inspekcja Pracy, było to rano. "Podczas czyszczenia mieszalnika do produkcji sera kobieta po otwarciu włazu rewizyjnego wsunęła prawą dłoń do środka otworu" - opisano w raporcie powypadkowym.

Polecamy

-To wstępne ustalenia. Wszystko wskazuje na to, że pracownica czyściła maszynę w ruchu. Niestety, tego typu ryzykowne praktyki wciąż powtarzają się w zakładach produkcji spożywczej. Spotykamy się z nimi nie tylko w mleczarniach, ale i np. masarniach. W samej mleczarni w Toruniu również nie jest to pierwszy przypadek ciężkiego wypadku przy pracy - nie kryje inspektor Waldemar Adametz z Okręgowego Inspektoratu Pracy w Bydgoszczy.

Poszkodowana kobieta doznała poważnych obrażeń ręki. Czy będzie kiedyś w pełni sprawna? Tego PIP na razie nie wie. Wypadek zgłosiła jej toruńska policja. Równolegle jego przebieg, okoliczności i przyczyny ustalać będzie inspekcja pracy i prokuratura.

Dramat w tej samej mleczarni. Pan Dariusz wszedł do maszyny i został przygnieciony

Jak przypomina sama PIP, to nie pierwszy wypadek przy pracy w zakładzie przy ul. Chrobrego. I ponownie wiele wskazuje na to, że przyczynił się do niego sam poszkodowany pracownik. Choć, oczywiście, istnieje jeszcze kwestia nadzoru, odpowiedniego szkolenia i przygotowania do pracy, prewencji.

Polecamy

"Nowości" opisywały dramat, który w OSM Łowicz w Toruniu wydarzył się w sierpniu 2018 roku. Wówczas poszkodowany pracownik doznał zdecydowanie cięższych obrażeń niż opisana wyżej kobieta. W 2019 roku Prokuratura Rejonowa Toruń Wschód śledztwo umorzyła. Doszła do przekonania, że zawinił tylko pracownik. A co się wtedy wydarzyło?

Pan Dariusz, 50-letni pracownik z kwalifikacjami i doświadczeniem, ciężkiemu wypadkowi w nocy, z 16 na 17 sierpnia. Do szpitala trafił ze zmiażdżoną szczęką i poważnymi obrażeniami brzucha. Ze wstępnych ustaleń wynikało, że wszedł do maszyny, tak zwanej paleciarki, i został w niej przygnieciony.

Polecamy

- Nigdy nie zapomnę widoku swojego pracownika we krwi, niesionego do karetki - mówił wtedy "Nowościom" Krzysztof Czajka, dyrektor zakładu. Od razu zaznaczając, że maszyna była sprawna i stan BHP prawidłowy. Bezpośrednich świadków wypadku nie było.

Pan Dariusz w szpitalu przeszedł szereg operacji i utrzymywany był w śpiączce farmakologicznej. Konieczne było m.in. rekonstruowanie żyły głównej. Szczęśliwie, przeżył.

Jego żona, pani Jolanta, podkreślała, że przed dramatem mąż narzekał na awaryjność maszyn. "Zobaczysz, że w końcu komuś coś się stanie" - powtarzał. Torunianka była przekonana, że pan Dariusz z własnej woli nie wszedłby do pracującej paleciarki. Ustalenia PIP i prokuratury wykazały, że tak jednak było.

Ustalenia prokuratury: przyczyna dramatu nie leżała po stronie pracodawcy

- Przyczyna nie leżała po stronie pracodawcy - przekazał nam wówczas ówczesny szef Prokuratury Rejonowej Toruń Wschód Marcin Licznerski. - Mężczyzna był zapoznany z instrukcją obsługi maszyny, co potwierdził podpisem. Mimo wszystko wszedł do paleciarki, nie używając zabezpieczenia (tzw. czujki). Przechylił się przez poręcz i wtedy maszyna opuściła platformę, która go przygniotła.

Polecamy

Śledczy ustalili, że maszyna była sprawna. Ostatni przegląd techniczny przeszła pozytywnie w kwietniu 2018 roku. Jak zeznał sam pan Dariusz, tamtego sierpniowego wieczoru nic nie wskazywało na to, by miała jakąś awarię.

- W śledztwie pracownik zeznał, że około godz. 22.00 poszedł na przerwę, na posiłek. Zauważył, że paleciarka krzywo nałożyła produkty. Nie wyłączył jej głównego zasilania, ani też tzw. transportera. Otworzył drzwi do maszyny, pochylił się, by poprawić paczkę z towarem i wtedy poczuł, że coś uderza go z góry. Potem stracił przytomność. Mówił, że podchodząc do maszyny, nie był w stanie stwierdzić, czy pracuje, czy się wyłączyła, bo na hali był hałas - relacjonował prokurator.

Szersze ustalenia poczyniła Państwowa Inspekcja Pracy. Za bezpośrednią przyczynę wypadku uznała brak użycia zabezpieczenia przez pana Dariusza. Wskazała jednak też na brak odpowiedniego nadzoru ze strony kierownika zmiany i kierownika produkcji, a także brak opracowania tzw. ryzyka zawodowego dla stanowisk operatorów maszyn. A co za tym idzie, niezapoznanie operatorów z tymże ryzykiem.

- Ustalenia inspekcji pracy nie zmieniły jednak naszego stanowiska co do tego, że bezpośrednich przyczyn zdarzenia po stronie mleczarni nie było. Pracownik był zapoznany z instrukcją obsługi paleciarki i wiedział, jak obsługiwać ją bezpiecznie. Postąpił inaczej - kończy prokurator Marcin Licznerski.

Śledztwo toczyło się w kierunku nieumyślnego spowodowania ciężkiego wypadku przy pracy. Gdyby pracodawca usłyszał zarzuty, groziłoby mu do 3 lat więzienia.

WAŻNE. Smutny raport PIP wypadkowy - we wrześniu zgłoszono 11 wypadków, w tym śmiertelne i ciężkie

  • We wrześniu PIP w Kujawsko-Pomorskiem zgłoszono 11 wypadków przy pracy. Pięć z nich skończyło się śmiercią pracownika. Cztery natomiast zakwalifikowano jako ciężkie.
  • 1 września br. policja zawiadomiła inspektora pracy o wypadku, któremu tego samego dnia około godz. 09.30 na terenie leśnym w okolicach miejscowości Partęczyny (Leśnictwo Słup) uległ pracownik zakładu świadczącego usługi wycinki drzew z siedzibą w miejscowości Szarnoś. "Poszkodowany podczas odrzucania gałęzi po ścince drzewa został uderzony w głowę, przez upadające inne drzewo. W wyniku doznanych urazów poniósł śmierć na miejscu zdarzenia" -podaje PIP.
  • 11 września br. policja zawiadomiła inspektora pracy o wypadku, któremu tego samego dnia około godz. 10.20 uległa osoba wykonująca pracę na terenie gospodarstwa rolnego w miejscowości Buszkowo. Poszkodowany wykonywał prace malarskie przyczepy rolniczej. "Doszło do niekontrolowanego otwarcia – opuszczenia burty, która uderzyła mężczyznę w głowę. W wyniku doznanych obrażeń poszkodowany poniósł śmierć na miejscu zdarzenia"-podaje PIP.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wideo
Wróć na torun.naszemiasto.pl Nasze Miasto