Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

"Wszystkie tantiemy i tak zabiera mi urząd skarbowy" - mówi Don Vasyl, artysta romski

Adam Willma
Adam Willma
Don Vasyl: - Mam dziś przekonanie, że od polityków my, artyści, powinniśmy się trzymać z daleka.
Don Vasyl: - Mam dziś przekonanie, że od polityków my, artyści, powinniśmy się trzymać z daleka. Adam Willma
- Wszystkie tantiemy i tak zabiera mi urząd skarbowy - mówi Don Vasyl, artysta romski w rozmowie z "Gazetą Pomorską".

Podobno pisze pan książkę?
To prawda, autobiografię. Parę osób mi pomaga. Teraz przesłuchuję te napisane fragmenty, kiedy jadę samochodem.

Zacznijmy od rozdziału o rzekomym plagiacie, bo sprawa toczy się od lat i nie widać końca. Na jakim etapie jest sprawa?
Nie wiem! Naprawdę nie wiem. Myślałem, że to już dawno wyjaśnione. Prawdę powiedziawszy nie wiem jak to możliwe. To było tak – Jurek przychodził do mnie do domu. Samotny chłopak, bez pracy. Żona go zawsze poczęstowała a to zupą, a to kawą. On był kiedyś nauczycielem, wykształconym człowiekiem, więc ja go czasem pytałem, czy jakieś zdanie w tekście brzmi poprawnie po polsku, czasem pomógł mi znaleźć inny rym. Dawałem mu za to parę złotych. Zresztą wiele osób mi w podobny sposób pomagało, bo ja lubię się ludzi radzić.

Ale w ZAIKS nie jest pan nawet ich współautorem.
Gdy zgłosiłem wreszcie te swoje piosenki do ZAIKS-u, powiedziano mi, że już wcześniej zrobił to kto inny. Okazało się, że pani Irena i pan Jurek przedstawili się jako autorzy. Zgłosili m.in. hymn cygański. Pan sobie wyobraża?

Ten hymn istniał już wcześniej?
Oczywiście, to stara pieśń, ale wcześniej istniała tylko w innym dialekcie. Dlatego najpierw napisałem wersję w dialekcie Polska Roma, a później po polsku. W wersji, którą oni zarejestrowali część jest napisana w cygańskim języku, którego oni przecież zupełnie nie znają!

I dlaczego wtedy nie poszedł pan do sądu?
Powiem panu szczerze, że tantiemy z tego były śmiesznie niskie, więc nie było o co się pojedynkować. Pani z ZAIKS-u zapytała, czy na pewno chcę się sądzić o taki grosze. Poradziła, żebym lepiej zarejestrował osobno swoja wersję. I tak zrobiłem. Nie przyszło mi do głowy, że oni na stare lata będą mnie ciągać po sądach. Najśmieszniejsze jest dla mnie to, że oni zarejestrowali nawet „Ore, ore”, które jest starą cygańską piosenką. Ja ją po prostu na nowo ją zaaranżowałem. We fragmentach tekstu „Ore, ore” pomagała mi nawet Agnieszka Osiecka. A teraz okazuje się, że to ci państwo z Włocławka są autorami. Śmiechu warte. Zresztą rzadko już gramy te utwory, bo przerzuciliśmy się na takie trochę łupu-cupu.

Szkoda.
No bo Jacek Kurski lubił takie rzeczy. A ja lubię, jak ludzie się dobrze bawią, więc gdy jest potrzeba, zmieniam tylko rytm i ludzie tańczą. „Ore, ore” to była pierwotnie taka wolna ballada, a ja zrobiłem z tego muzykę taneczną, do podskakiwania. Wystarczyło zmienić rytm i aranżację. Ja wychodzę z założenia, że muzyka jest po to, żeby ludzie mieli z niej radość, żeby im przeganiała te smutki codziennego dnia. Jeśli chcą skocznej muzyki do tańca, to ja im ją daję. Ale u nas każdy inaczej rozkłada te akcenty - Vasyl Junior sięga do taborowej tradycji. Dziani z kolei śpiewa cięższe rzeczy, choć też stylizowane. Jeszcze inny styl mają Cygańscy Książęta. A ja gram taką muzykę, żeby nóżka chodziła i dlatego to ojciec zarabia pieniądze [śmiech].

Kto odziedziczy spuściznę po ojcu?
Jeszcze się nie zastanawiałem. Zresztą na razie wszystkie tantiemy i tak zabiera mi urząd skarbowy. Już 10 lat. Bardzo dużo już spłaciłem. Zabierają mi nawet z emerytury, choć mam najniższą.

Z czego ten dług?
I znowu płacę za nadmierne zaufanie. Zaufałem dwóm przyjaciołom, którzy prowadzili dla mnie festiwal w Glinojecku, tylko nie odprowadzali za to podatków. Ja się na księgowości kompletnie nie znam. Znam się na cygańskiej muzyce. Po czterech latach okazało się, że mam 40 tys. zł zaległości. Wziąłem adwokatów, ale przez 8 lat urosły z tego gigantyczne procenty. To jest dla mnie przykre, bo przecież ja nie pożyczyłem od państwa tych pieniędzy. Nie zapłaciłem tylko podatków. No cóż, ale firma była zarejestrowana na mnie, więc musiałem się z tym pogodzić i do dziś spłacam. Jak już odejdę do Pana Boga jeszcze ten dług pozostanie.

Ale z depresji pan wyszedł?
Tak, ale z tego wszystkiego dostałem udaru i trafiłem do szpitala. Nasiliła mi się cukrzyca, bo to wszystko strasznie na mnie ciążyło. Do tego stopnia, że przez pewien czas straciłem radość życia i chęć do pisania.

Jeszcze się pan odkuje.
Tu nawet nie chodzi o te pieniądze. Miałem być dla Polaków przykładem porządnego Roma, który śpiewa i rozwesela ludzi, a stało się tak, jak się stało. Jakbym dostał młotkiem w głowę. Pamięć mi z tego wszystkiego mi ucieka. Na szczęście nie w piosenkach, bo mam je wszystkie mocno zakodowane w głowie. Wie pan mi naprawdę sprawia przyjemność, gdy mogę ludziom dać to trochę szczęścia. Przychodzą do mojego domu w Ciechocinku pensjonariusze z sanatoriów, żeby zrobić sobie zdjęcie. Mówią „Być w Ciechocinku i nie zobaczyć Don Vasyla, to jak być w Rzymie i nie zobaczyć papieża”. Jeden pan mi powiedział, że miał przydział do sanatorium w Szczawnicy, ale wolał poczekać wiele miesięcy, żeby trafić do Ciechocinka, bo chciał koniecznie posłuchać naszej muzyki. Chce się żyć, gdy słyszy się takie rzeczy.

Nie dziwię się, w końcu pochodzi pan z królewskiej kasty.
To prawda, pochodzę z kasty królów. Ale nie takich królów, którzy noszą koronę, ale są sędziami sądu romskiego. Trochę tak jak w Anglii – w rodzinie królewskiej musisz się urodzić. Cygan może być najmądrzejszy i najlepszy, ale jeśli nie pochodzi z odpowiedniej kasty, nie zostanie królem. Ale król nie wydaje wyroków jednoosobowo. Zawsze zbiera się rada starszych, a król jedynie wyrok ogłasza.

Kto jest królem Polskiej Romy?
No właśnie teraz jest dwóch i sprawa jeszcze się nie wyjaśniła. Obaj są zresztą moją bliska rodziną. Jeden jest synem dotychczasowego króla Nudzia Kozłowskiego, a drugi jego bratankiem. Zadecyduje społeczność, ja nie chciałbym urazić ani jednego, ani drugiego.

Król jest uznawany przez wszystkich Romów?
To król naszej grupy – Polska Roma, czyli Cyganów Nizinnych. Bo oprócz nas są jeszcze Bergitka Roma na południu, Kełderasze i Lowarzy. Każda z tych grup mówi swoim dialektem.

Jak ich odróżnić?
Cyganów z grupy Polska Roma akurat łatwo rozpoznać. Gdy Cyganie z różnych kast spotykają się na ulicy, warto się im przysłuchać - jeśli Cygan mówi i nie wplata w swoją mowę polskich słów, to znaczy, że nie pochodzi z Polskiej Romy. Bo w naszej mowie jest dużo polonizmów, z cygańskiego pozostały nam te słowa, które były potrzebne podczas wędrówek taborów. Ale już nazw wszystkich nowych urządzeń w tym języku nie było, więc zostały przejęte z polskiego: komputero, telewizoro, pralka. Czasem, gdy chcę napisać jakiś wiersz, też muszę korzystać z polskich słów. W innych kastach ten język cygański jest bliższy oryginałowi. Chociaż w dialekcie Kełderasza można usłyszeć słowa rumuńskie, a u Bergitka Roma – słowackie i węgierskie. Więc czasem, gdy spotkają się Cyganie z różnych grup, łatwiej im rozmawiać po polsku

Romowie mieszkają w Polsce setki lat, a wiemy o nich nadal niewiele.
Żałuję, że tak jest. Mam nadzieję, że moja książka przysłuży się temu, że lepiej nas zrozumieją. Ale przede wszystkim Polacy powinni wiedzieć, że jeśli już mają problem z jakimś Cyganem, najlepiej jest pójść ze skargą nie na policję, ale do cygańskiego wójta. Zapewniam pana, że nasi młodzi bardziej boją się wójta niż policji. Zdarzało się, że gdy policja zatrzymywała jakichś młodych, którzy coś narozrabiali, ci prosili, żeby ich zamknąć, ale żeby się wójt nie dowiedział i nie zlał ich pałą. Tym bardziej, że hańba za niektóre czyny spada na kolejne pokolenia. Te tradycje oczywiście zaczynają zanikać, ale cieszę się, że większość młodych jednak o nie dba. Nie ma nic gorszego, niż stracić swoja tożsamość.

Z jakimi sprawami idzie się do króla?
Z wszystkimi, z którymi wy idziecie do sądu.

Czyli na Viki Gabor, która nazwała pana muzykę romskim disco-polo też mógłby pan złożyć skargę?
Cała ta sprawa wyszła niepotrzebnie. Wyjęto z kontekstu moja wypowiedź o tym, że Viki Gabor nie korzysta z romskich korzeni. Ta sprawa pokazuje jedno – że niestety również w naszym środowisku brak szacunku dla osób starszych daje znać o sobie. Kiedyś to było wśród Cyganów nie do pomyślenia. Ale ja Viki Gabor życzę jak najlepiej. Przede wszystkim - żeby nie była krótkotrwałym odkryciem, ale została na tej scenie wiele lat. A to – zapewniam – nie jest łatwe. Kibicowałem kiedyś Edycie Górniak i kibicuję dziś Viki, bo młodzież cygańska jest coraz lepiej wykształcona, więc sięga po nurty muzyczne z całego świata. Na przykład w Czechach i na Słowacji jest bardzo dużo młodych romskich artystów, którzy grają w nurcie nowoczesnej muzyki europejskiej. Wiele z nich ma już dziś status gwiazd. To pozytywne zjawisko.

Cały królewski ród jest taki muzykalny?
Nie ale tak się złożyło, że w naszej rodzinie te uzdolnienia były. Nawet dotychczasowy król, mój kuzyn, Nudziu Kozłowski, grał na akordeonie. Niestety zmarł w zeszłym roku.

Niedawno zmarł też Jerzy Połomski, którego zawsze serdecznie pan wspomina.
Był to był mój idol. Wielka klasa, zarówno jako człowiek, jako artysta. Kiedyś graliśmy koncert razem z Jerzym Połomskim. Tłumaczyłem swoim muzykom, że to mój wielki idol. Na to ktoś zażartował, że jeśli naprawdę tyle dla mnie znaczy, to może ofiaruję mu swój sygnet (bo nosiłem wówczas na palcu wielki sygnet). Nie zastanawiałem się długo, poszedłem do garderoby pana Jerzego i wręczyłem mu ten sygnet. Był bardzo skrępowany, nie chciał go wziąć, ale w końcu go przekonałem.

Jest jeszcze ktoś, komu miałby pan ochotę wręczyć sygnet?
Obawiam się, że jest ich tylu, że nie wystarczy mi sygnetów. Ale na pewno nie podarowałbym go żadnemu politykowi. Mam dziś przekonanie, że od polityków my, artyści, powinniśmy się trzymać z daleka.

Tak było na festynie podczas Wojewódzkiej Parady i Pokazów Strażackich 2022 w Ciechocinku

Tłumy na festynie w Ciechocinku podczas Wojewódzkiej Parady ...

od 7 lat
Wideo

echodnia Drugi dzień na planie Ojca Mateusza

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiał oryginalny: "Wszystkie tantiemy i tak zabiera mi urząd skarbowy" - mówi Don Vasyl, artysta romski - Aleksandrów Kujawski Nasze Miasto

Wróć na torun.naszemiasto.pl Nasze Miasto