Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

Wojtek umarł. Janusza zabiła, a Mateusz ją uratował. Cała Julita

Wojciech Pierzchalski
Wojciech Pierzchalski
Julita, po 12 latach odsiadki, uczyła się żyć na nowo w toruńskim ośrodku readaptacyjnym "Mateusz", prowadzonym przez Waldemara Dąbrowskiego.
Julita, po 12 latach odsiadki, uczyła się żyć na nowo w toruńskim ośrodku readaptacyjnym "Mateusz", prowadzonym przez Waldemara Dąbrowskiego. Wojciech Pierzchalski
– Obudziłam się, trąciłam go, a on zimny. Trup. Wezwałam pogotowie, poszłam do jego mamy i siostry i mówię: „Chyba zabiłam Janusza” – wspomina feralny dzień Julita. Dostała 12 lat za zabójstwo swojego partnera. Żyć na nowo uczyła się w toruńskim ośrodku readaptacyjnym „Mateusz”.

"Nowości" świętują swoje 55-lecie

od 16 lat

Bydgoszcz, lata dziewięćdziesiąte. Julita dopiero przestała być nastolatką. Mieszka z matką i swoją kilkuletnią córką. Miała wyjść za jej ojca, ale dwa tygodnie przed ślubem zrezygnowała. – Załatwię z twoją mamą tak, że będziemy miały przez dwa dni wolny dom – powiedziała do Julity jej najlepsza przyjaciółka, Gosia.

Jest już wieczór, okolice dwudziestej. Julita słyszy pukanie do drzwi. – Dobry wieczór, zastałem Gosię? – w progu postawny mężczyzna. Głos ma głęboki, tubalny, w rękach trzyma kwiaty, sangrię i Cin Cin. Julita zaskoczona zatrzasnęła mężczyźnie drzwi przed nosem i pobiegła po przyjaciółkę. – Jakiś gość pyta o Gosię. – To pewnie mój brat, Wojtek.

Polecamy

Julita brata swojej przyjaciółki nie widziała lata, ale podczas imprezy rozmawia jej się z nim jak z najlepszym przyjacielem. Muzyka gra już ciszej niż wtedy, gdy zapukał do drzwi, a goście powoli wracają do swoich domów. W końcu wychodzi też Gosia. Wojtek zostaje.

– Rano poszedł po zakupy i zrobił jajecznicę. I tak został na kolejne 13 lat. Przez pierwsze 6 lat czułam się, jakbym wygrała w totka.

Gdy Wojtek wychodzi na imprezy, zabiera Julitę ze sobą. Jego znajomi są pod wrażeniem jego wybranki, a ona czuje się doceniana i zauważana. Są nierozłączni. Tak mijają pierwsze lata ich związku. Udaje im się razem dostać mieszkanie od miasta, pojawiają się bliźniaki – Patrycja i Dawid. Julita rodzi je na początku szóstego miesiąca ciąży, wymagają stałej opieki.

Im więcej siniaków, tym więcej złota

W końcu Wojtek dostaje dobrze płatną pracę. Kiedy pieniędzy jest więcej, to i alkohol pojawia się częściej. Z czasem też narkotyki, głównie amfetamina. Trwający 6 lat miesiąc miodowy się kończy. Znakiem tego są złote pierścionki, które nosi Julita. Na niektórych palcach nawet po dwa. Dostaje je, gdy Wojtek „nabroi”. Im więcej złota na palcach, tym więcej w jej życiu awantur i zdrad.

– Każdego wieczoru zastanawiam się, w jakim stanie wróci. Gdy wraca pijany, zdejmuję mu buty, kładę do łóżka, nakrywam kocem. Tak naprawdę opiekuję się czwórką dzieci: trójką małych i jednym dużym. Jeszcze mamą, która choruje na nowotwór.

Wojtek wrócił z pracy tego dnia kompletnie pijany. Zasnął w fotelu. Nagle zaczął krzyczeć coś o złodziejach, miotał się w pijanym śnie. Julita stara się go obudzić. Czuje mocne uderzenie na swojej głowie. Po chwili kolejne i kolejne. Julita została skatowana; do rany na skroni może wsadzić palec, na którym następnego dnia będzie miała kolejny pierścionek.

Inny wieczór. Kobieta stara się położyć dzieci spać, ale w całym domu dudni muzyka. Piętro wyżej Wojtek z kolegami urządzili imprezę. – To już nie chodzi o mnie, ale ściszcie to, bo dzieci nie mogą spać! – próbuje przekrzyczeć muzykę Julita, gdy mężczyzna otwiera drzwi. Za nim widzi półnagie kobiety, ale to nie one są wyproszone za drzwi, tylko Julita. Za chwilę Wojtek znowu „broi”. Rano będzie błagał o przebaczenie, kupi pierścionek. I tak przez następne lata.

Musiał przedobrzyć

Julita i Wojtek mieszkają wtedy razem, ale żyją tak naprawdę osobno. Łączą ich papiery na mieszkanie komunalne.

– Idę do toalety – mówi mężczyzna. Nie wraca dłuższą chwilę, ale Julity to nie dziwi. – Często wychodzi na papierosa przed dom. Zawsze spotka kogoś znajomego, z kim pogada, napije się. Zdarza się, że wraca po trzech dniach. Kilka minut później przybiega młodsza córka, Patrycja. – Tata nie żyje – mówi do swojej mamy. – No chyba do końca oszalałaś. Ja wiem, że masz głupie pomysły, ale teraz już chyba przesadziłaś.

Jednak gdy otwiera drzwi łazienki, na podłodze rzeczywiście leży Wojtek. Nie oddycha, nie reaguje na wołanie. Kilkuletnia dziewczynka miała rację – jej tata nie żyje. Julita biegnie do sąsiadów, chce zadzwonić po pogotowie – nie otwierają, drudzy też nie. W końcu udaje się wezwać pomoc, ale jest za późno; została sama.

Polecamy

Policja zabiera ją na przesłuchanie do komisariatu. – To nie potrwa długo, odwieziemy panią po wszystkim do domu – słyszy. Z komendy wychodzi po godz. 5 rano. Wraca przez miasto w kapciach i bluzie Wojtka, którą zdążyła zarzucić w pośpiechu na koszulę nocną. – To się musiało tak skończyć. Musiał przedobrzyć, tylko się o to prosił.

Janusz kroił jabłko jak zawsze

– Kiedy żył, codziennie wieczorem zastanawiałam się, czy wróci pijany i czy będzie bił. Umarł, a ja myślę, kto tym razem zapuka do drzwi i będzie kazał oddawać jego długi.

Codziennie przychodzi ktoś, kto podaje kolejne kwoty, które był winny partner Julity. Kobieta nie ma na rachunki, elektrownia odcina prąd. Po ciemku, z długami i dziećmi, bez pomocy matki, która odeszła kilka miesięcy przed Wojtkiem, kobieta zaczyna szukać ratunku w alkoholu.

– Dzieci do spania, a ja się rozluźniam. Puszczam Bajm i ryczę.

Gdy Wojtek żył, Janusz wyciągał go z domu, by ten nie bił Julity. Jest przyjacielem rodziny, co tydzień w piątek spotykają się, by grać w tysiąca. Po śmierci Wojtka, jest go w życiu samotnej matki coraz więcej. W końcu wprowadza się do niej i jej dzieci. – Facet nie z mojej bajki. 40 kilka lat, stary kawaler, mieszkający z mamusią i tatusiem. Ale wspierał, to jemu muszę oddać.

Julita wraca tego dnia do domu po pracy. Ale w domu pusto, nie ma jej najstarszej córki – Elizy. – Jak Ci powiem gdzie ona jest, to mnie zabije – mówi przyjaciółka dziewczyny, gdy Julita szuka swojej córki. – A jak mi nie powiesz, to ja Cię zabiję - grozi Julita. Eliza jest w Szczecinie. Uciekła z domu. – Chodziło o jakieś nieprzyjemne sprawy z Januszem. Kłócili się, że był darmozjadem i chyba chodziło też o dobieranie się, ale nie chciałam tego słuchać.

Julita dojeżdża do córki, w Szczecinie spędzają tydzień, dobrze się tam czują. Postanawiają wrócić do Bydgoszczy, przepakować się i wrócić na Pomorze, by zamieszkać tam na stałe. Praca dla Janusza też ma się znaleźć. Janusz wściekł się, gdy usłyszał o planach przeprowadzki. Na co dzień był spokojnym facetem, ale planu Julity go rozjuszyły.

– Dużo jestem w stanie wytrzymać, ale jak ktoś mnie wyzywa od ku**w, to coś pęka.

Chyba go zabiłam

Julita jest wtedy w alkoholowym ciągu. Gdy Janusz krzyczy, Julita chwyta nóż, którym on kroił jabłko. Następne, co pamięta to poranek po kłótni.

– Obudziłam się, trąciłam go, a on zimny. Trup. Wszędzie krew, ja na potężnym kacu. Wezwałam pogotowie, poszłam do jego matki i siostry i mówię: „Chyba zabiłam Janusza”.

Przy akompaniamencie krzyków, wyzwisk i syren radiowozów, Julita trafia na dołek. Tym razem nikt jej nie mówi, że szybko wróci do domu. Art. 148, zabójstwo. Julita w więzieniu spędzi 12 lat.

– Niektóre rzeczy w więzieniu są śmieszne, ale ogólnie jeden wielki tragizm. Nie ma za bardzo co opowiadać o tym miejscu. Dla mnie najważniejsze jest, żeby pozostać tu sobą. A żeby tak było, to trzeba się stawiać. Albo słowem albo inaczej – Julita uderza pięścią w otwartą dłoń.

Gdy trafia do celi, wie jedno: nie chce „siedzieć i pierdzieć w stołek”. – Zawsze chciałam być kucharką, więc poszłam się uczyć gotować. Potem robić gazetkę więzienną i uczyć się na krawca. Nie nadawałam się do tego zupełnie, ale i tak udało się zdać. Jak coś sobie założę, to będę tak długo wokół tego łazić, aż się uda.

Godzina 22. W celi gasną światła. Cały dzień jest hałas, w 6-osobowej celi nikogo nie obchodzi, że chcesz się uczyć. – Idę do toalety robić lekcje, tylko tam mam wtedy światło i spokój.

Tata Mateusz

Październik 2017 roku, Julita wychodzi po 12 latach. – Z jednej dżungli do drugiej. Do wszystkiego nagle są automaty, na niektóre chyba zacznę szczekać.

Spod więzienia odbiera ją Waldemar Dąbrowski. Poznali się podczas spotkania w zakładzie karnym, kiedy, jak dzisiaj Julita nazywa mężczyznę – „tato” – opowiadał o ośrodku dla byłych więźniów „Mateusz” w Toruniu. – Wszyscy siedzą i słuchają z rozdziawionymi ustami. Tato mówi, że można normalnie żyć poza tymi murami i że on wie, jak pomóc.

Za kratami Julita starała się o przyznanie mieszkania komunalnego, ale więźniów w kolejce się nie umieszcza. Trafia więc do toruńskiego „Mateusza”, gdzie uczy się żyć na nowo. – Tato daje mi w sklepie portfel. Mówi: „masz, będziesz płaciła”. Mnie zatkało: ktoś mi ufa po 12 latach w więzieniu za zabójstwo! W takiej sytuacji nie myśli się o ucieczce, tylko jest się w szoku.

– Żałujesz, że zabiłaś Janusza?

– Do dzisiaj nie jestem pewna, czy to rzeczywiście zrobiłam. Po prostu tego za dobrze nie pamiętam, byłam kompletnie pijana. Na początku się załamałam. Ogromne wyrzuty sumienia, przecież zabiłam człowieka. Ale z czasem stwierdziłam, że to nic mi nie da. Trzeba wziąć się w garść. Ludzie gorsze rzeczy przeżywają. Pytanie tylko, czy są w stanie się podnieść. Dzisiaj o tym za dużo nie myślę, co mi to da? Zamknęłam to, zostawiłam za sobą. Życia nikomu nie przywróci, czy będę żałować czy nie i będę rozpamiętywać. Mnie życie dało akurat taką lekcję i muszę ją przyjąć.

Dzisiaj Julita śmieje się, że jej album rodzinny jest nietypowy: są w nim zdjęcia, na których kończy szkołę w więzieniu, świętuje tam urodziny. Pracuje w służbie zdrowia, wynajmuje mieszkanie i ma stały kontakt z dziećmi. Nie pije. Latem odwiedzi w Irlandii swoją najstarszą córkę.

– Teraz cieszę się tym, że wiem, że mi nie podniosą czynszu, że mam gdzie zarobić i nie siedzę z założonymi rękami. Cieszę się, kiedy mam spokojny dzień, bez stresu. Dużych planów nie robię, bo takie nie wychodzą. Marzę o tym, żeby zawsze być z rodziną. Reszta się jakoś ułoży.

Polecamy nasze grupy i strony na Facebooku:

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wideo
Wróć na torun.naszemiasto.pl Nasze Miasto