Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

Wieża na Dębowej Górze. Kiedy i w jakich okolicznościach powstała Waserka?

Szymon Spandowski
Szymon Spandowski
Ozdobione było herbem miasta.
Ozdobione było herbem miasta. Z archiwum Tadeusza Zakrzewskiego
Ostatni dzień września 1902 roku był piękny i słoneczny. Wójt gminy Mokre Wilhelm Falkenberg wybrał się na Dębową Górę. Stanął na jej szczycie, a później uderzył młotem budowniczego.

Budowa linii tramwajowej na JAR

od 16 lat

Ciekawym miejscem była toruńska „Dębówka”. W zasadzie nadal jeszcze jest. W ubiegłym roku, wertując gazety sprzed lat 120, natknęliśmy się na informację o spółce z Łodzi, która na Mokrem założyła magazyn nafty. W gazecie był podany dokładny adres, więc udało nam się ustalić, gdzie dokładnie ten skład się znajdował. Okazało się, że po łódzkiej spółce teren odziedziczyło przedsiębiorstwo paliwowe Karpaty, po wojnie gospodarował tam CPN, a dziś, chociaż działka jest zarośnięta, na płocie wiszą tabliczki ze znakami koncernu paliwowego.

Niedawno wspominaliśmy wybudowaną w 1902 roku cementownię Reinharda Uebricka, w której m.in. powstały elementy pierwszego żelbetowego stropu w regionie. Przez 90 lat, ozdobiony herbem Torunia, chronił on przed deszczem i śniegiem halę wjazdową toruńskiej rzeźni. Rzeźni już nie ma, ale jeden ze szkieletowych budynków dawnej cementowni, która po śmierci Uebricka trafiła w ręce firmy króla toruńskiego przemysłu spirytusowego Wolfa Sultana, zaś w roku 1922 stała się własnością Wacława Maćkowiaka, stoi do dziś. Maćkowiak, właściciel jedynej toruńskiej prywatnej wytwórni trunków, jaka oparła się prowadzonej w międzywojniu nacjonalizacji branży, zapłacił za część imperium Sultana (kamienicę przy Szerokiej 24 oraz rozlewnię w dawnej cementowni) 20 milionów marek. Zakupu dokonał w lutym A. D. 1922, wygląda więc na to, że przegapiliśmy setną rocznicę tego wydarzenia. Cóż, gdy się patrzy na to co się dzieje przy Szosie Chełmińskiej, wokół domu Maćkowiaka, to się nie chce pamiętać o niczym.

Kiedy wmurowano kamień węgielny pod budowę wieży ciśnień na Mokrem?

A z nami aż tak źle nie jest, bo o tym, że na początku grudnia minie sto lat od uruchomienia fabryki farb graficznych „Atra”, pamiętamy. Farby produkowane pod Dębową Górą dodawały kolorów II Rzeczypospolitej i wielu wydawnictwom publikowanym w PRL. To również kawał historii, a przecież z „Dębówką” podobnych ciekawostek jest związanych znacznie więcej. Historia jednej z nich zaczęła się 30 września 1902 roku. Obszerną relację z tego wydarzenia „Gazeta Toruńska” opublikowała trzy dni później, tuż obok komunikatu o niejasnych okolicznościach śmierci Emila Zoli.

„Na pagórku zwanym Eichberg, z którego przedstawia si piękny widok na wszystkie strony, odbyło się we wtorek po południu, przy nader pięknej pogodzie, położenie kamienia węgielnego pod budować się mającą wieżę do wody – czytamy. - W tym celu zebrało się o godz. 4 po południu grono obywateli mokrzańskich na czele z przełożonym gminy p. Falkenbergiem i członkami urzędu gminnego oraz przedstawicielami firmy przedsiębiorczej. Również było wiele pań. Pan Falkenberg wystąpił potem na umyślnie w tym celu urządzonej estradzie i wygłosił dłuższą mowę o komunalnem i finansowem położeniu wsi Mokrego, która obecnie liczy 12.000 mieszkańców. Do pobudowania wodociągów skłoniła gminę ta okoliczność, iż ze znajdujących się studzien, z których się wodę czerpie, przynajmniej 90 procent zawiera wodę szkodliwą zdrowiu. Również oświetlenie ulic było niedostateczne, gdyż zaledwie 60 latarni naftowych oświetlało przestrzeń 23 kilometrów. Mówca wykazywał, aby takim złym stosunkom zapowiedz, musiała gmina opracować gruntowny kosztorys, z którego się przekonano, iż urządzenie wodociągów i gazowni z czasem wielkie korzyści przyniosą. Dnia 13 stycznia odbyło się zebranie starszych gminy, którzy jednogłośnie upoważnili p. Falkenberga, aby tenże postarał się o pożyczkę o niskiej stopie procentowej, ażeby projekt ten jak najprędzej urzeczywistnić. Za pośrednictwem radcy ziemiańskiego p. Schwerina, udało się zaciągnąć pożyczkę na jeden rok po trzy procent. Dnia 27 lutego uchwaliła gmina zaciągnąć pożyczkę wysokości 600 do 700 tysięcy marek, a dnia 17 kwietnia, w obecności p. radcy ziemiańskiego uchwaliła zacząć budowę wodociągów i gazowni. Budowy wodociągów podjęła się firma Born & Schütze z Mokrego a gazowni firma Karol Franke z Bremeny. Jako najodpowiedniejsze miejsce pod wodociągi wybrano grunt p. Gustawa Goetza położony w pobliżu kolei toruńsko-malborskiej, a ponieważ wiercenia uwieńczone zostały dobrym skutkiem, zakupiono ów grunt za 14.000 marek. W ciągu miesiąca lipca zaczęto zakładać rury gazowe i pod wodociągi, którą to pracę wczoraj zakończono, również budynki do gazowni są już na ukończeniu. Prace postąpiły już tak daleko naprzód, iż jeszcze wciągu tego roku Mokre będzie miało piękne oświetlenie i czystą zdrową wodę. Życzeniem, aby jak najlepiej gmina Mokre się rozwijała zakończył mówca przemowę. W końcu zamurowano w puszce koprowej wszystkie monety od 1 feniga do 5 marek i kilka monet z 18 i 19 stulecia. Akt poświęcenia odbył się przez uderzenie młotem przez p. Falkenberga budowniczego Rathmanna i budowniczego Kleintje, jako też starszych gminy. W końcu też odbyła się uczta w domu pana Falkenberga”.

Tekst źródłowy długi, ale dla historii Mokrego i w ogóle Torunia, niezwykle cenny. Nie będziemy sprawdzać, jaką przestrzeń oświetla teraz 60 latarni, a co do reszty… Fabryka Borna to oczywiście Bumar. Gustaw Goetz był właścicielem rozległych terenów na Mokrem. W marcu 1902 roku kupił od Maxa Palma ujeżdżalnię koni bardzo ją rozwinął, a w 1910 roku zlecił budowę maneżu. Obiekt ten przetrwał do dziś. Znajduje się na rogu ul. Batorego oraz Kościuszki i jest doskonałym przykładem tego, jak wiekowe mury można dostosować do nowej roli – w tym wypadku handlowej sieciówki. W uratowaniu ujeżdżalni mamy swój mały udział i jesteśmy z tego dumni.

Kto łączy Waserkę z willą przy Mickiewicza 20?

Można powiedzieć, że starym znajomym jest także Friedrich Kleintje budowniczy, który zbudował dla siebie willę przy Mickiewicza 20, a dla innych inwestorów kilka również bardzo ciekawych obiektów.

Woda z mokrzańskich wodociągów wcale nie była tak smaczna jak się zapowiadała. Po oddaniu jej do użytku, dość szybko zaczęły się pojawiać głosy, że lepiej byłoby jednak skorzystać z wodociągów Torunia. W kwietniu 1906 roku miasto wchłonęło gminę, dawną granicę zaczęły również przekraczać wodociągi. O tym, że wieża ciśnień na Mokrem mogłaby zostać wyłączona, toruńska prasa informowała we wrześniu 1917 roku, kiedy została oddana do użytku stacja pomp Nowe Bielany. Decyzja o zburzeniu Waserki, jak na Mokrem wieżę wodną nazywano, zapadła już w latach międzywojennych, jednak wyrok został wykonany na przełomie lat 40. i 50. Podobno, podczas rozbiórki, dzieciarnia z Mokrego znalazła wmurowany pod koniec września 1902 roku kamień węgielny oraz puszkę z monetami.

Waserka z panoramy Dębowej Góry zniknęła, budynek gazowni zachował się do dziś, stoi obok pozostałości cementowni Uebricka. Swoją drogą może warto by było te pamiątki bogatej historii Mokrego wpisać do rejestru zabytków na wypadek, gdyby ktoś wpadł na pomysł, aby je zburzyć.

Co się wydarzyło podczas otwarcia zmodernizowanej linii kolejowej do Malborka?

W relacji z uroczystości jest mowa o tym, że gmina kupiła pod budowę wieży wodnej grunty obok kolei malborskiej. Linia przebiegała wtedy trochę inaczej niż dziś. Od dworca przy ul. Dworcowej, przez Dębową Górę, gdzie PKP sprzedaje teraz różne działki, przecinała ul. Polną w miejscu, w którym do dziś stoi budynek kolejowy… Na obecne tory została wprowadzona w 1909 roku, gdy został oddany do użytku Dworzec Wschodni. Sama linia powstała na początku lat 80. XIX stulecia, jednak później była modernizowana, m.in. 120 lat temu.

„Malbork. Obyła się tu uroczystość otwarcia linii kolejowej toruńsko-malborskiej, którą zmieniono na kolej pierwszorzędną – informowała „Gazeta Toruńska” na początku października 1902 roku. - Podpadło, że tylko miasto Chełmno wzięło udział urzędowy w uroczystości i wysłało swego burmistrza na ucztę, gdy w Toruniu o wypadku tym wcale nie wiedziano i pierwszego nadzwyczajnego pociągu urzędownie nie przyjęto. Spodziewano się deputacyi magistratu i izby handlowej, gdyż do pierwszego i drugiej wysłał zarząd grzeczne zaproszenia”.

Co za czasy, co za obyczaje! Dziś to jest nie do pomyślenia, aby oficjele zapomnieli o przecinaniu wstęg.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wideo
Wróć na torun.naszemiasto.pl Nasze Miasto