Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

W Toruniu utonął 37-letni mężczyzna. Wszedł do rzeki za psem i postanowił w niej popływać [zdjęcia]

(mn), red
Ekipy ratownicze zaczęły akcję poszukiwawczą od sprawdzenia dna rzeki w pobliżu miejsca, gdzie zaginiony był widziany po raz ostatni.
Ekipy ratownicze zaczęły akcję poszukiwawczą od sprawdzenia dna rzeki w pobliżu miejsca, gdzie zaginiony był widziany po raz ostatni. Grzegorz Olkowski
Do dramatu doszło po godz. 16 przy żwirowni przy ulicy ks. Popiełuszki w Toruniu. Mężczyzna bawił się z szalejącym w Wiśle psem. W pewnym momencie zniknął pod wodą. Gdy przez dłuższy czas się nie wynurzał, stojąca na brzegu żona wezwała pomoc.

37-letni mężczyzna mieszkał w pobliżu, na Bydgoskim Przedmieściu. Po informacji o zaginięciu nad Wisłę szybko przybyli jego najbliżsi. Wspierali zrozpaczoną żonę, która potrzebowała też interwencji medycznej.

- Zjedli obiad i Marcin powiedział, że idą z psem nad Wisłę - relacjonowali najbliżsi 37-latka.

Pies to sympatyczny labrador jasnej maści. Biegał między samochodami służb ratowniczych, które pojawiły się nad Wisłą. Obwąchiwał i radośnie witał każdego, kto pojawił się przy żwirowni, nieświadomy tego, że jego pan zaginął.

Labradory świetnie radzą sobie w wodzie. By były dobrze utrzymane, trzeba im zapewnić dużo pływania. Godzinami mogą wyciągać z wody rzucane im patyki.

Pies nie miał więc problemów z wyjściem z rzeki. Jak ustaliliśmy, jego pan miał z kolei w zwyczaju wchodzić z pupilem do wody.

Brzeg Wisły zabezpieczyli policjanci. Nad rzekę w pierwszym rzucie zostało wysłanych sześć zastępów straży pożarnej. Do dyspozycji miały dwie łodzie, które błyskawicznie zostały spuszczone na Wisłę. Do akcji ruszyli również płetwonurkowie. Około godziny 17.30 nad rzekę dotarła specjalistyczna ekipa poszukiwawcza z Bydgoszczy. Strażaków wspierali ratownicy z Wodnego Ochotniczego Pogotowia Ratunkowego w Toruniu, również dysponujący łodzią.

- Takie sytuacje nie zdarzają się często, ale bywają - mówi Wojciech Lewko, prezes toruńskiego WOPR-u. - Dlatego przy każdej okazji powtarzam, że Wisła nie jest miejscem do kąpieli.

Ekipy ratownicze zaczęły akcję od sprawdzania dna Wisły w pobliżu żwirowni. Z łodzi sprawdzano nurt rzeki na wysokości miejsca, gdzie zaginiony był widziany po raz ostatni oraz nieco w jej dół.

- Mamy spory obszar do sprawdzenia - mówił bryg. Andrzej Seroczyński z toruńskiej straży pożarnej. - Poszukiwania w Wiśle są bardzo trudne. To bardzo zdradliwa rzeka. Płynie z prędkością od metra do dwóch na sekundę.

Około godziny 20.15 jeden z płetwonurków trafił na ciało mężczyzny. Na ratunek było za późno.

- Ciało było około cztery metry od brzegu, między tzw. główkami na rzece. Wisła ma w tym miejscu około trzech metrów głębokości - dodaje bryg. Andrzej Seroczyński.

od 12 lat
Wideo

Stop agresji drogowej. Film policji ze Starogardu Gdańskiego

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na torun.naszemiasto.pl Nasze Miasto