Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

Toruńska porodówka w oczach kobiet. Jak wypada w ocenie pań, które tam rodziły?

Katarzyna Kucharczyk
Katarzyna Kucharczyk
Wideo
od 16 lat
Nasz najnowszy artykuł o toruńskiej porodówce spotkał się z ogromnym zainteresowaniem. Wiele z naszych czytelniczek podzieliło się w komentarzach swoimi odczuciami związanymi z porodem i opieką na oddziale. Opinie są różne – niektóre z pań wspominają ten czas bardzo dobrze, inne niekoniecznie.

Oddział okiem personelu

Specjalnie dla naszych Czytelników wybraliśmy się na Oddział Ginekologiczno-Położniczy w Wojewódzkim Szpitalu Zespolonym im. L. Rydygiera w Toruniu. Sprawdziliśmy przy tym, jak wyglądają porody na Bielanach, ile dzieci rocznie przychodzi na świat i z czego mogą skorzystać rodzące. Każdego roku na oddziale przychodzi na świat ok. 2500 dzieci. Personel szpitala zapewnia, że priorytetem jest dla nich rodząca i jej komfort, dlatego stosowane są różne sposoby łagodzenia bólu – od metod niefarmakologicznych do znieczulenia zewnątrzoponowego.

Rodzące mogą skorzystać np. z porodu w wodzie, a także kontrolować pozycję porodu pod opieką położnych. Szpital dąży do tego, by umożliwić także całodobowy pobyt najbliższym pacjentki, by ta nie czuła się samotna i miała potrzebne w tej trudnej chwili wsparcie. Dla ojców dzieci już teraz wyznaczono osobną salę do kangurowania noworodków. Zachowywana jest pełna prywatność, dzięki oddzielnym salom porodowym. Jednorazowo szpital jest w stanie pomieścić 120 pacjentek.

Różne odczucia pacjentek

Tak oddział wygląda z perspektywy personelu, a co o nim piszą rodzące? Przyjrzeliśmy się komentarzom zamieszczonym pod naszym postem na Facebooku. Wiele kobiet jest zadowolonych z opieki, którą otrzymały na oddziale, lecz wśród pozytywnych opinii znajdują się też te całkowicie odmienne. Co wskazano w komentarzach? Czy opinie są skrajnie różne, a może kobiety znalazły złoty środek w tej sytuacji? Przedstawiamy poniżej kilka opinii.

Zacznijmy od pozytywnych. Rodzące na toruńskich Bielanach piszą:

– Ja rodziłam w marcu tego roku i wspominam bardzo dobrze. Dużo zależy na kogo się trafi. Naprawdę! – pisze pani Sandra.

– 3 porody i wszystko w należytym porządku, dobra opieka. W zeszłym roku byłam na oddziale ginekologicznym i jestem zadowolona. Opiekę miałam na najwyższym poziomie – dzieli się pani Justyna.

– Ja rodziłam na Bielanach 3 razy i bardzo dobrze wspominam personel... No może poza jednym "incydentem" kiedy Pani położna podczas akcji porodowej starała się usilnie z ulotką w rękach nakłonić mojego męża do banku krwi pępowinowej, mimo iż jasno powiedzieliśmy, że podjęliśmy wcześniej decyzję odmowną... Poza tym super – komentuje pani Dominika.

– 2 porody, sale super, położne pomocne, ale i tak wszystko zależy od kobiety… – dzieli się pani Anna.

– Rodziłam w kwietniu tego roku. Trafiliśmy na cudowną opiekę, położne, lekarzy. Nie mam kompletnie co złego napisać, byliśmy na oddziale przez miesiąc, najpierw na patologii ciąży (mimo standardu PRLu). Opieka cudowna – pisze pani Angelika.

Polecamy

Wśród komentarzy zdarzyło się także pytanie o to, czy znieczulenie jest podawane. Jedna z internautek odpowiedziała w taki sposób: „Jest. Moja siostra miała 3 tygodnie temu dożylne do samego końca porodu i naprawdę wiele pomogło. Bez problemu podali na prośbę pacjentki”.

Niestety wśród pozytywnych komentarzy wiele znalazło się także takich, które opisywały historie bardzo przykre i poruszające, co wciąż świadczyć może o tym, że w całej opiece okołoporodowej nadal potrzeba zmian i przede wszystkim empatii dla rodzących. Warto jednak zaznaczyć, że spora część komentarzy dotyczyła porodów także sprzed kilku bądź kilkunastu lat.

– [Rodziłam w] 2018. Traumatyczne przeżycia. Nie wspominam dobrze tego miejsca – komentuje pani Sandra.

– Porodówka na Bielanach to jedna wielka porażka. Chamstwo i bezczelność personelu jest przerażająca – pisze pani Wioleta.

– Byłam na SORze ginekologicznym. Dwa razy odesłali mnie ze złym antybiotykiem, za trzecim razem karetka zabierała mnie i ma stół operacyjny od razu… – dzieli się pani Paula.

– Jak trzy lata temu rodziłam, to przy KTG nie mogłam nawet usiąść – pisze pani Dorota.

– 21 lat temu tam byłam coś okropnego, zamiast zainteresować się mną, to rozmawiały o talonach na święta, a jak tętno dziecka zaczęło zanikać, to zaczęło się bieganie. W ostatnim momencie zabrano mnie na cesarkę. Powiedziałam, że już tam nie wrócę i nie wróciłam – dzieli się pani Magdalena.

Toruński Oddział Ginekologiczno-Położniczy stara się zmieniać i dostosowywać do potrzeb pacjentek, by zapewnić im jak najwyższą opiekę. Zwiększono liczbę podawanych znieczuleń, w planach jest także stałe udoskonalanie oddziału, choćby przez wspomnianą już wcześniej przestrzeń dla najbliższych. Kiedy jednak opinia o szpitalu wyjdzie na prostą i kobiety będą miały więcej pozytywnych wrażeń? Czas pokaże, jednak dzięki działaniom Fundacji Rodzić Po Ludzku stale wzrasta świadomość na temat porodów czy szpitalnej opieki. Także dzięki temu, że kobiety nie boją się zabierać głosu i informować nierzadko o swoich traumach, oddziały w całej Polsce mogą wprowadzać zmiany po to, by kolejne rodzące nie musiały przechodzić przez to samo.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na torun.naszemiasto.pl Nasze Miasto