Toruń. Znaleziono zwłoki zaginionego szefa kuchni "Luizjany". Cierpiał na depresję
Kucharz potrafił prawie nie wychodzić z restauracji, w których pracował. Kuchnia to było jego królestwo i miejsce, w którym się realizował. Nierzadko bywało, że oddanie tej pasji zakrawało o pracoholizm. Pracował od rana do wieczora, na dwóch etatach - takie były okresy w życiu. Jego ostatnie miejsce pracy to restauracja "Luizjana" na toruńskiej starówce. Popularna, lubiana przez torunian, często odwiedzana przez turystów, z dobrymi notowania w internetowych rankingach typu Tripadvisor i innych.
Co przyniósł rok 2020, wszyscy pamiętamy. Pandemia spowodowała ogromny kryzys w branży gastronomicznej. Kolejne lockdowny oznaczały zamrożenie tej dziedziny gospodarki. W efekcie - nawet plajty niektórych restauracji i barów. W przypadku większości lokali natomiast - kryzysy finansowe, z których nawet teraz - w środku ruchliwego wreszcie sezonu letniego - trudno się wygrzebać.
Co zamrożenie gastronomii oznaczało dla jej pracowników? Tylko część miała zajecie przy "wynosach" i "dowozach". Zresztą, nawet taki tryb pracy oznaczał zmianę: brak gości w lokalu, brak normalnych relacji ze współpracownikami, troski materialne.