Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

Toruń: "Tatuś nas sprzedał razem z mieszkaniem" - ciąg dalszy dramatu. Oto wersja nabywcy lokalu

Małgorzata Oberlan
Małgorzata Oberlan
Pani Dorota skarży się na nachodzenie jej przez nowego właściciela "M". Ten twierdzi, że to nieprawda.
Pani Dorota skarży się na nachodzenie jej przez nowego właściciela "M". Ten twierdzi, że to nieprawda. 123rf
Po burzliwym rozwodzie pan Tobiasz, znany w Toruniu muzyk, sprzedał swoje mieszkanie wraz z lokatorami: byłą żona i dziećmi. Kobieta się nie wyprowadza. Oczekuje eksmisji i lokalu socjalnego. Nowy właściciel tego "M" natomiast od lutego br. nie ma tam prawa wstępu.

Zobacz wideo: Duże zmiany w kodeksie drogowym. To musisz wiedzieć!

Ten dramat rodzinny opisaliśmy na łamach 30 kwietnia. Każdy z jego uczestników ma tutaj swoje racje i swoją prawdę. Przedstawiliśmy wersję wydarzeń według pani Doroty i pana Tobiasza, rozwiedzionych małżonków. Teraz swoją wersję opowiedzieć chce pan Adam, nowy właściciel mieszkania na Rubinkowie, które kupił wraz z lokatorami.

Przypomnijmy tylko, że "M" było własnością pana Tobiasza. Wyprowadził się z niego już jednak dość dawno, układa sobie życie na nowo. Eksżona, pani Dorota, zadłużyła lokal, w dużej mierze nie ze swojej winy. W lutym br. znany w Toruniu muzyk sprzedał to mieszkanie - wraz z lokatorami, czyli żona i dwójka dzieci - panu Adamowi i wspólnikom. W rozmowie z nami nazwał te osoby "takimi chachmętami". Można się tylko domyślać, że cena dla kupca była okazyjna. Wszak kupował nieruchomość zadłużoną i zamieszkałą...

Prawda według nowego właściciela "M"

Pan Adam nie kryje, że "ma doświadczenie z lokatorami". Nie wyjawia jednak wprost, czy kupowanie zamieszkałych mieszkań to jego sposób na życie. Zdradza tyle, że lokale wynajmuje.

Opisywane "M" na Rubinkowie (37 mkw.) kupił, bo - jak twierdzi - spodobał mu się pan Tobiasz, warunki, lokal. Liczył na to, że z panią Dorotą się dogada.

-Proponowałem jej, że wynajmę na pół roku za darmo inne lokum. Ale ciągle coś jej się nie podobało. A to mieszkanie było z meblami, a to miało o dwa metry za mały metraż... W końcu w ogóle zerwała kontakt w ogóle, a je adwokat wystosował do nas pismo żądając m.in. tego, byśmy złożyli pozew o eksmisję - mówi pan Adam.

Mężczyzna absolutnie zaprzecza temu, by nachodził panią Dorotę, dokuczał jej, groził. Zupełnie inaczej niż zona relacjonuje zdarzenia, które miały miejsca przed sklepem "Biedronka". Wspomina je następująco.

-Nie mogąc wejść do własnego mieszkania ani telefonicznie porozmawiać z tą panią (brak kontaktu), postanowiłem działać inaczej. Dowiedziałem się, że robi zakupy w "Biedronce". Pojawiłem się pod sklepem. Podszedłem i grzecznie spytałem, czy ona to ona. Skłamała, zaprzeczyła. Zaczęła wrzeszczeć do kierowców, że ja ją atakuję, molestuję! Krzyczała o pomoc. Przedstawienie robiła. Zadzwoniła po policję. Krzyczała na mnie jeszcze przed klatką schodową bloku, bo poszedłem za nią. Sam potem zgłosiłem się na policje, by sprawę wyjaśnić. Moim zdaniem została umorzona, bo żadnych wezwań nie dostałem - opowiada mężczyzna.

Warto przeczytać

Pan Adam podkreśla, że jako właściciel mieszkania nie tylko od lutego br. nie może nawet do niego wejść, nie zarabia np. na wynajmie lokalu, ale jest obarczony obowiązkami właścicielskimi. -Przykład? Przegląd instalacji gazowej. Ta pani ekipy nie przyjęła i pretensje spółdzielni były do mnie - mówi.

Zapytaliśmy pana Adama wprost, na co liczył kupując "M" z lokatorami. Z odpowiedzi wynikało, że nie sądził, iż tak trudno będzie mu "lokal opróżnić".

Stanowisko prawnika, który reprezentował panią Dorotę

Toruniankę najpierw reprezentował prawnik z Centrum Praw Kobiet. Zrezygnował jednak z tego. Następnym pełnomocnikiem pani Doroty został adwokat Radosław Prątnicki. Dziś sam już nie jest pewien, czy nadal nim jest, czy też kobieta zrezygnowała z jego usług.

-Na etapie, gdy sprawą się zajmowałem, wniosłem do nowego właściciela po pierwsze o to, by zaprzestał nachodzenia mojej klientki, tylko złożył pozew o eksmisję. Potem ze strony mojej klientki pojawiła się wola powrotu do zawarcia ugody z właścicielem (opłacenie 0,5 roku najmu innego lokalu). Mimo wstępnie umówionego terminu spotkania w kancelarii prawnika reprezentującego opisywanego pana, do niczego nie doszło. Był brak odpowiedzi z tej drugiej strony - mówi adwokat Radosław Prątnicki.

Według adwokata, agresywnym podejściem cechował się w sprawie pan Adam. Według pana Adama było wręcz odwrotnie. -Nie mogąc zaakceptować postawy tego prawnika złożyłem na niego skargę do Okręgowej Rady Adwokackiej - twierdzi.

Trwa głosowanie...

Czy grasz w Lotto?

Finał tej historii? Na razie go brak. Pani Dorota zajmuje lokal, a nowy właściciel nie zakłada sprawy o eksmisję. Ugody też brak.

WARTO WIEDZIEC: Kupno "M" z lokatorami to ryzyko

*W chwili, gdy prawo własności zostaje oficjalnie przeniesione na nabywcę, a lokatorzy nie będą się chcą się dobrowolnie wyprowadzić, powinien on przeprowadzić procedurę eksmisyjną. Przed pandemią oznaczało to kilkumiesięczną przeprawę sądową. Procedura eksmisyjna jest obwarowana dodatkowymi obostrzeniami, np. gmina ma obowiązek zapewnić eksmitowanym lokal zastępczy, a z uwagi na ich małą ilość, obowiązuje kolejka, co dodatkowo opóźnia eksmisję.

*Obecnie - w pandemii - eksmisje są wstrzymane bezterminowo.

*W skrajnych przypadkach całe postępowanie może trwać nawet kilka lat. W tym czasie nabywca musi oczywiście ponosić koszty związane z utrzymaniem lokalu, aby sam nie stał się dłużnikiem.

PS Imiona bohaterów zostały zmienione.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wideo
Wróć na torun.naszemiasto.pl Nasze Miasto