Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

Toruń. Szef promocji UMK odchodzi. „Złe traktowanie pracowników”

Adam Willma
Adam Willma
- Zarzuty dotyczyły ostatnich kilku lat i z niektórymi się zgadzam - mówi Aleksander Anikowski.
- Zarzuty dotyczyły ostatnich kilku lat i z niektórymi się zgadzam - mówi Aleksander Anikowski. Sławomir Kowalski / Polska Press
Co się wydarzyło w dziale promocji i informacji UMK? Błyskawiczna wymiana szefa po rozmowie z rektorem.

Od początku lipca w witrynie UMK, przy nazwisku Aleksandra Anikowskiego nie ma już funkcji "kierownik". Niebawem szef promocji na uczelni i jedna z najbardziej rozpoznawalnych twarzy uczelni rozstanie się z gmachem przy ul. Gagarina. Jego obowiązki przejęła Magdalena Szwajda, dotychczasowa kierowniczka sekcji promocyjnej.

Zsyłka do biblioteki

Co było powodem zmiany? Uczelnia huczy od plotek, i nic dziwnego, bo dział promocji jest jednostką, z którą regularny kontakt mają wszystkie wydziały. Anikowski pracował tam ponad 13 lat.

Pracownicy działu promocji nie chcą oficjalnie wypowiadać się w sprawie Anikowskiego. Wiadomo jednak, że 5 lipca na biurko rektora trafiło pismo dokumentujące skandaliczne zachowania zachowania szefa na przestrzeni kilku lat. Wpłynięcie dokumentu potwierdza rzecznik UMK, Marcin Czyżniewski.

- Pracownicy Działu Promocji i Informacji UMK przekazali rektorowi pismo w sprawie sytuacji w dziale. W piśmie nie ma mowy o mobbingu – mówi rzecznik. - Po zapoznaniu się z pismem rektor UMK i prorektor, któremu podlega dział promocji i informacji, spotkali się z kierownikiem działu. Po spotkaniu kierownik działu złożył rezygnację z pełnionej funkcji. Nie podał przyczyn swojej rezygnacji. Pan Aleksander Anikowski otrzymał propozycję przeniesienia do biblioteki albo archiwum.

Nie spełnia kryteriów mobbingu

Sprawa rozeszła się szerokim echem po uczelni również z powodu policyjnej interwencji. - Przyczyną interwencji policji w rektoracie UMK były obawy o bezpieczeństwo jednego z pracowników, wykazującego objawy silnego stresu – wyjaśnia Marcin Czyżniewski. - Rektor przed pójściem na urlop nie podjął żadnych decyzji dotyczących sytuacji w Dziale Promocji i Informacji, w tym postępowań dyscyplinarnych.

I nie podejmie, bo Aleksander Anikowski złożył wypowiedzenie. W rozmowie z nami przedstawił swoją wersję wydarzeń: - Przedstawiono mi pismo na spotkaniu z władzami rektorskimi. Nie otrzymałem kopii tego pisma, ani nie zostałem wcześniej z nim zapoznany. Odchodzę z uniwersytetu za wypowiedzeniem. Nie postawiono mi formalnych zarzutów. Zadałem pytanie, czy zarzuca mi się mobbing, ale powiedziano, że opisane wydarzenia nie spełniają kryteriów mobbingu. Jest mowa o zarzutach złego traktowania przez część pracowników – tak dokładnie zdefiniował to prorektor Jaskólski.

Brutalna prawda

Anikowski nie próbuje negować oskarżeń: - Zarzuty dotyczyły ostatnich kilku lat i z niektórymi się zgadzam. Ale nie poniżałem nikogo, nie prześladowałem, ani nie nękałem. Owszem, zdarzyło mi się traktować ludzi niewłaściwie, potwierdzam. Powinienem był inaczej wydawać polecenia w grzeczny sposób. Nie wszystkie zarzuty dotyczą złego traktowania, jest również zarzut o blokowanie awansu pracownika, który według mnie nie nadawał się na stanowisko, którego oczekiwał. Poproszono mnie, żebym zrezygnował z pełnienia obowiązków kierownika, nie uściślając, jakie miały być dalsze kroki, gdybym takiej decyzji nie podjął.

Zdaniem byłego szefa promocji jednym z powodów konfliktu był nadmiar obowiązków: - W obliczu ostatnich miesięcy, gdy byłem maksymalnie obciążony pracą na trzech poziomach zarządzania. Miałem mnóstwo obowiązków, odpowiadałem za wiele rzeczy. Do pewnego momentu miałem zbudowane relacje z wieloma ludźmi w zespole i mogłem rozmawiać z nimi o sprawach nie tylko zawodowych. Jeżeli jest się w takiej relacji, inaczej się zachowuje, gdy ma się zastrzeżenia do pracy współpracowników, a oni też inaczej reagują na ostrą krytykę. Jeśli jednak nie jest się w takiej relacji, bo pracuje się 11-12 godzin dziennie, a często również w weekendy, nie ma się sił i czasu na te relacje. To jest brutalna prawda o tym, co się zdarzyło. Po rozmowie z rektorem, tego samego dnia napisałem do współpracowników, że jeśli ktoś czuje się skrzywdzony moim zachowaniem, to przepraszam, bo nie było to moją intencją. Niestety miałem bardzo silne nastawienie na wyniki, a nie skupiałem się na ludziach.

Mój zespół będzie w niełatwej sytuacji

Aleksander Anikowski uważa, że z perspektywy czasu sygnatariusze pisma ocenią jego pracę inaczej: - Ludzie żyją emocjami, jedne bardziej uzasadnione, drugie mniej. Jak długo rozmawiamy na poziomie emocji, każdy ma swoją prawdę i niczemu to nie służy. Te emocje w końcu wygasną i ludzie zaczną skupiać się na faktach. Mój zespół będzie po moim odejściu w niełatwej sytuacji. Chodzi o obiektywne, organizacyjne sprawy – byłem odpowiedzialny za pracę w strategii, w think tanku uniwersyteckim, z YUFE, z projektem portalowym… Ktoś musi przejąć odpowiedzialność za te zadania, ja już tego nie zrobię. To, że zespół działał sprawnie jest w dużej mierze zasługą moją i moich kierowniczek, które stanęły na stanowisku, że traktowałem zespół źle. Przyjmuję to, ale to one będą musiały dalej tym wszystkim kierować.

Były szef promocji UMK zamierza wyprowadzić się z Torunia. Nie chce też dłużej pracować na uczelni wyższej. - Zaproponowano mi przejście do innych jednostek uniwersyteckich. Chcę jednak ułożyć sobie życie poza Toruniem. Od dłuższego czasu tylko praca trzymała mnie w tym mieście. Chcę iść do przodu.

od 7 lat
Wideo

Jak głosujemy w II turze wyborów samorządowych

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera

Materiał oryginalny: Toruń. Szef promocji UMK odchodzi. „Złe traktowanie pracowników” - Toruń Nasze Miasto

Wróć na torun.naszemiasto.pl Nasze Miasto