Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

Toruń. Sosny pamiętające czasy Chopina i Słowackiego znikną z Barbarki. "Na początku widok może być brutalny"

Adam Willma
Adam Willma
Wideo
od 16 lat
Dziesiątki starych sosen mają zniknąć w podtoruńskiej Barbarki. Powód: bezpieczeństwo. Na internetowych forach decyzja Nadleśnictwa wywołała burzę.

Trudno się dziwić emocjom, bo w okolicach Torunia niewiele pozostało miejsc, w których można zobaczyć równie imponujący starodrzew. Dość powiedzieć, że sosny z Barbarki są rówieśniczkami pierwszego znaczka pocztowego. Ironia losu jest, że dokładnie w tym samym roku wynaleziona została metoda pozyskiwania celulozy z drewna.

Może przenieść plac zabaw?

"W trakcie naszej walki o Las na Wrzosowisku, z MPU padały bezczelne słowa typu 'macie las na Barbarce.' Teraz Lasy Państwo chcą tam sobie pohulać harvesterem, bo tylko to potrafią. Jeżeli dla Stowarzyszenie Tilia totemy z martwych drzew a żywe, 180-letnie drzewa są równoważne, to tym Państwu dziękujemy. Łatwiej stworzyć miejsca dla dzieci w innym miejscu niż wyhodować 180-letnie drzewo" - czytamy w jednym z komentarzy.
Oburzenia nie kryje również toruński publicysta i działacz społeczny Jacek Kiełpiński: - Wszyscy pytają, na jakiej podstawie uznano, że te sosny zagrażają, czy ktoś te drzewa oceniał? Niestety nagminne jest posądzanie drzew o to, że stwarzają zagrożenie bez zbadania ich stanu. Żeby drzewo zakwalifikować do wycinki musi ono stwarzać realne, a nie tylko potencjalne zagrożenie.

Posadzą w zamian nowe?

Stowarzyszenie Tilia, które zarządza obiektami, które uznane zostały za zagrożone przez starodrzew twierdzi, że nie jest inicjatorem wycinki:
- Te sosny rosną na granicy Nadleśnictwa Toruń, tyle że przy granicy z naszą osadą i dlatego sprawa była z nami konsultowana - mówi Monika Krauze, dyrektor Szkoły Leśnej na Barbarce. - Zależałoby nam, żeby zachować możliwie najwięcej drzew, choć faktycznie widać, że niektóre sosny są już albo wiekowe albo uszkodzone korony, wymagają więc usunięcia. Każde drzewo ma swoją żywotność i przychodzi na nie kres. Z racji tego, że drzewa mogłyby przewrócić się na plac zabaw i okoliczne ścieżki, Nadleśnictwo podjęło taką decyzję. Okoliczna gleba również nie sprzyja sośnie, ale jest dobrym podłożem dla drzew liściastych. I te drzewa będą tu sadzone. Stwierdzono, że te drzewa są chore. W przypadku dwóch wyciętych już drzew widać, ze zaczyna się proces próchnienia. Te drzewa nie maja żadnej wartości gospodarczej, oprócz opałowej. Taka jest argumentacja nadleśnictwa, z którą w jakiś sposób się zgadzamy, bo to jednak oni zarządzają tymi lasami. Argument jest taki, że nadleśniczy nie chce ponosić odpowiedzialności, za ewentualne przewrócenie się drzewa na teren mocno uczęszczany. W każdym razie w przypadku lasów blisko granicy administracyjnej Torunia, zachowana zostanie ich społeczna funkcja.

O szczegółowe wyjaśnienie sprawy zwróciliśmy się do Mateusza Stopińskiego, rzecznika prasowego Nadleśnictwa Toruń.

Dlaczego najpiękniejsze drzewa na Barbarce maja iść pod topór?
Zgodnie z ustawą o lasach, za stan lasu odpowiada nadleśniczy, który musi zapewnić bezpieczeństwo korzystania z lasów. W przypadku tego miejsca jest to niemożliwe bez wycięcia sosen zagrażających bezpieczeństwu ruchu samochodów parkujących w Barbarce, placu zabaw, budynku i szlaków komunikacyjnych.
Musimy wyciąć drzewa wyżywicowane, które w środku są już mocno zgniłe. Ta wewnętrzna zgnilizna obniża wytrzymałość drewna. Żywicowanie skończyło się w 1993 roku, czyli 30 lata temu. Minęło więc sporo czasu, w którym drewno przysychało. Przypadki z kraju, a nawet z naszego regionu (łącznie ze śmiertelnymi) nie pozostawiają nam innego wyboru.

Ile drzew zostało przeznaczonych do wycinki?
Chcemy wyciąć ich możliwie mało, kilkadziesiąt drzew, kierując się odległością od miejsc uczęszczanych. Będzie to co najmniej jedna wysokość drzewostanu. Uznaje się w leśnictwie że drzewo, które jest w głębi drzewostanu, a dosięgnie nawet czubkiem drogi może kogoś zabić.

„Co najmniej jedna wysokość”. Czyli możecie ciąć jeszcze głębiej?
Przy pracach leśnych zakłada się na przykład dwie wysokości drzew. To znaczy zakłada się mało prawdopodobny wariant, że drzewo obalane może pociągnąć za sobą kolejne i zagrozić człowiekowi. Mamy jednak pomysł, aby w głębi zostawić więcej drzew z dwóch względów. Po pierwsze – krajobrazowych, po drugie dlatego, że drzewa rosną w miejscu gdzie społeczna funkcja lasu powinna być wiodącą. Ale muszę też podkreślić, że nie jest to park, ale las. Lata temu wycięte zostały niewielkie luki, w których był posadzony dąb. Ten dąb już fantastycznie rośnie i czeka na trochę więcej światła. Skrajne drzewa również będą usuwane, aby dopuścić więcej światła. To jest bardziej żyzne siedlisko, które zasługuje na większy udział gatunków liściastych.

Stan drzew został poddany ekspertyzie?
Tu nie trzeba wielkich ekspertyz. Ich stan widać po oznakach zewnętrznych. Już pierwsze wycinki potwierdziły zgniliznę wewnętrzna, a poza tym wiele z tych drzew ma owocniki huby sosny – gatunek grzyba pasożytniczego, który dostaje się do drzewa przez sęki i inne rany otwarte. Chcemy zostawić możliwie dużo drzew dziuplastych i dokonać wycinki przed sezonem lęgowym. Na początku widok może być dość brutalny – od strony parkingu musimy użyć harvesterów, które złapią drzewa i je obalą w odpowiednią stronę.

I całkowicie zniszczą ściółkę.
Wbrew pozorom harvester nie niszczy tak bardzo ściółki. Nacisk jednostkowy na cm kw. Jest mniejszy niż przypadku ciągnika lub konia. Harvestery zapewnią nam jednak, że drzewo zostanie położone w odpowiednim miejscu. Na całej powierzchni jest już odnowienie naturalne gatunków liściastych (dęby, klony). Ja docelowo mam taką wizję, żeby Barbarka była miejscem bezpiecznym i żeby punty leśne były „wyokrąglone”. Chodzi o odsunięcie zieleni wysokiej od głównych arterii.
Drewno być może nadaje się na opał, ale jego wartość kaloryczna jest niewielka. Część drewna możemy zostawić na powierzchni.

W jakim wieku są drzewa do wycinki?
Maja 183 lata. Wiek rębności dla sosny to 100 lat.

Ale z jakiegoś powodu zostały ocalone przed wycinką.
Ale też z jakiegoś powodu zostały zasadzone w miejscu, w którym wcześniej nie było lasów. Wszystko ma swój kres – drzewo kiedyś usycha i umiera. Wolimy, żeby stało się to w sposób kontrolowany, a nie taki jak w Skępem, gdzie drzewo zabiło dziecko.

Sąsiedztwo placu zabaw jest sprawą bezdyskusyjną, ale – zważywszy na wartość krajobrazową tych drzew położonych przy szlakach, może wystarczy tablica „wchodzisz na własną odpowiedzialność”?
Nie wystarczy bo we wszystkich wypadkach, które miały miejsce w Polsce sądy uznają odpowiedzialność Lasów Państwowych za wszelkie wypadki. Owszem, w Austrii na szlaki turystyczne wchodzi pan na własną odpowiedzialność, ale do lasu – wyłącznie na swoją. Jeśli u nas jest inaczej, należy mieć pretensje do tych, którzy tworzą prawo, ale jest jak jest. Nie mamy wyjścia – możemy ewentualnie wprowadzić zakaz wstępu do lasu, ale wtedy nie da się dojechać na Barbarkę. Mamy świadomość, ze jest to ingerencja w krajobraz, ale nie mamy wyjścia.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na torun.naszemiasto.pl Nasze Miasto