Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

Toruń. Prokurator Marcin M. skazany za hejt w internecie! Pisał, że jest chora psychicznie i niepoczytalna

Małgorzata Oberlan
Małgorzata Oberlan
Polska Press archiwum
W poniedziałek (19.12) sąd ogłosił wyrok dla prokuratora Marcina M. z Torunia. Uznał go za winnego pomawiania w sieci aktywistki Barbary Bączkowskiej. Kara? Więzienie w zawieszeniu, nawiązka, grzywna, na 3 lata zakaz wykonywania zawodu i nie tylko.

Smaki Kujaw i Pomorza - Sezon 4 odcinek 35:

od 16 lat

Marcin M. to formalnie wciąż prokurator zatrudniony w Prokuraturze Rejonowej Toruń Wschód, choć kolejny rok zawieszony i pobierający okrojone wynagrodzenie.

W poniedziałek, 19 grudnia Sąd Rejonowy w Grudziądzu ogłosił wyrok w jego sprawie. Uznał go za winnego pomawiania w internecie Barbary Bączkowskiej, aktywistki toruńskiej, która w roku 2015 miała kandydować do Sejmu z listy ugrupowania Pawła Kukiza. Została z niej usunięta po tym, jak w sieci pojawiły się szkalujące ją wpisy.

Polecamy

Sąd ustalił, że wpisów tych, pomawiających aktywistkę o choroby psychiczne i niepoczytalność, dokonał prokurator Marcin M., posługując się ukrywającymi tożsamość nickami. Wyrok jest nieprawomocny.

Jaka kara dla prokuratora? Od więzienia do publicznych przeprosin

Sąd uznał prokuratora za winnego pomawiania Barbary Bączkowskiej z tym ustaleniem, że był to cały ciąg przestępstw. Kara? Wielowymiarowa.

Marcin M. skazany został na 3 miesiące więzienia w zawieszeniu na 2 lata próby oraz 5 tysięcy zł grzywny. Pokrzywdzonej toruniance ma też zapłacić 30 tys. zł nawiązki.

Na mocy wyroku prokurator ma publicznie przeprosić pokrzywdzoną - w oświadczeniu, które zamieszczone zostanie na stronie internetowej Sądu Okręgowego w Toruniu. Na tej też stronie wyrok ma zostać podany do publicznej wiadomości. Na 3 lata Marcin M. ma też zakaz pełnienia obowiązków prokuratora. Poza tym obciążony został kosztami procesowymi.

Jak podkreślamy jednak na wstępie, orzeczenie jest nieprawomocne. Można spodziewać się apelacji - toruński prokurator od początku sprawy, a ciągnie się ona przecież od lat, nie przyznawał się do winy. Proces karny nie trwał rekordowo długo, bo od października ub.r. Wiele czasu jednak minęło, zanim udało się Marcina M. postawić w stan oskarżenia.

Pokrzywdzona pani Barbara straciła nie tylko miejsce na liście wyborczej

Barbara Bączkowska założyła przed laty toruński oddział Stowarzyszenia Obywatele Przeciwko Bezprawiu. Została też pełnomocnikiem Niepokonanych 2012. Miała wystartować w 2015 roku w wyborach do Sejmu z listy Pawła Kukiza, z wysokiego trzeciego miejsca. W ostatniej chwili jednak Paweł Szramka (obecnie poseł) zdjął jej kandydaturę z listy.

Polecamy

Wpływ na to miały anonimowe komentarze w internecie. Pojawiły się m.in. na forach lokalnej gazety, pod tekstem o kształcie listy wyborczej. Autor postów pisał o Barbarze Baczkowskiej m.in. to, że jest chora psychicznie i ma żółte papiery. Tymczasem były to i są pomówienia: społeczniczka jest osobą zdrową i poczytalną; świadczyły o tym też opinie sądowo-psychiatryczne. Dziś już wiadomo, kto był autorem tych wpisów.

Pani Barbara sprawiedliwości dochodziła latami. Najkrócej rzecz ujmując, nikt pokrzywdzonej kobiecie specjalnie nie pomagał w dochodzeniu sprawiedliwości. Ostatecznie jednak śledztwo w tej sprawie poprowadziła Prokuratura Regionalna w Gdańsku i 17 września 2019 roku skierowała do sądu akt oskarżenia przeciwko Marcinowi M., zarzucając mu popełnienie przestępstwa z art. 212 par. 1 i 2 Kk (pomówienia za pomocą środków masowego przekazu).
Polecamy nasze grupy i strony na Facebooku:

Torunianka straciła nie tylko miejsce na liście wyborczej w 2015 roku. Została też poniżona w oczach opinii publicznej i skazana na kilkuletnie zmagania z wymiarem sprawiedliwości. Cała walka sporo ją kosztowała, na różnych życiowych polach. -Jestem usatysfakcjonowana tym, że jest to wyrok skazujący. Mniej, niestety, kwotą nawiązki, gdyż przez ponad siedem lat od tego czynu, straciłam dużo zdrowia, czasu i pieniędzy - tak skomentowała na gorąco wyrok Barbara Bączkowska (dla Radia PiK).

WAŻNE. Jakie są zawodowe losy Marcina M.?

  • Aby stawiać mu zarzuty i oskarżać, trzeba było uchylić mu immunitet. Stało się to w roku 2017. Formalnie śledczy nadal jest jednak pracownikiem Prokuratury Rejonowej Toruń-Wschód. Tyle że kolejny rok do pracy przychodzić nie musi.
  • -Od maja 2019 roku Marcin M. jest zawieszony w czynnościach. To oznacza, że nie wykonuje żadnych obowiązków zawodowych - mówiła "Nowościom" Izabela Oliver, kierująca Prokuraturą Rejonową Toruń Wschód.
  • Dodajmy, że stan zawieszenia prokuratura oznacza obniżenie my wynagrodzenia najpierw do 85 procent wymiaru, a potem kolejne obniżki.
  • Jak się dowiedzieliśmy, Marcin M. to śledczy z kilkunastoletnim doświadczeniem.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wideo
Wróć na torun.naszemiasto.pl Nasze Miasto