Przypomnijmy, że do dramatycznych scen pod siedzibą Radia Maryja przy ul. Żwirki i Wigury w Toruniu doszło w środę, 9 września, w godzinach wieczornych. Teraz poznaliśmy szczegóły tego zdarzenia. Wiadomo, że Arkadiusz O. wjechał samochodem na ogrodzony i zamknięty dla osób trzecich teren Radia Maryja. Nie od razu jednak podpalił auto.
- Pojazd zaparkował przed recepcją. Wszedł do środka i poprosił o rozmowę z dyrektorem. Usłyszał, że nie jest to możliwe, po czym został poproszony o opuszczenie terenu rozgłośni - mówi Andrzej Kukawski, rzecznik prasowy Prokuratory Okręgowej w Toruniu.
Mężczyzna wrócił więc do pojazdu i ruszył w kierunku bramy wjazdowej. - Zatrzymał się jednak w połowie drogi. Nie gasząc silnika, wysiadł z auta i zaczął wyjmować z niego różne przedmioty, nie zważając na protesty pracownika rozgłośni - mówi Andrzej Kukawski.
Polecamy
Po chwili 37-latek wyjął kanister z benzyną i zaczął polewać nią karoserię auta. Chciał podpalić wnętrze bagażnika, ale uniemożliwił mu to pracownik Radia Maryja. To jednak nie powstrzymało mężczyzny. 37-latek otworzył tylne drzwi auta i tam podłożył ogień, a następnie uciekł z miejsca zdarzenia.
Podpalił samochód pod Radiem Maryja, a potem poszedł do sklepu
Spowodowanie pożaru nie wystarczyło mężczyźnie. Arkadiusz O. po podpaleniu pojazdu udał się do... sklepu. Tam ukradł plecak jednej z pracownic. Znajdowały się w nim pieniądze i dokumenty kobiety.
W tym czasie pożar gasiły dwa zastępy strażaków. - Ogień udało się ugasić, nie było poszkodowanych – informował wówczas mł. bryg. Arkadiusz Piętak, rzecznik prasowy Komendy Wojewódzkiej PSP w Toruniu. Okazało się jednak, że w wyniku działania wysokiej temperatury odkształciły się trzy klosze latarni o wartości 300 zł każdy.
- Z opinii biegłego z zakresu pożarnictwa wynika, że nie doszło do zaistnienia bezpośredniego niebezpieczeństwa pożaru zagrażającego życiu lub zdrowiu wielu osób oraz mieniu w wielkich rozmiarach, ani też do narażenia ludzi na bezpośrednie niebezpieczeństwo utraty życia lub ciężkiego uszczerbku na zdrowiu - wyjaśnia Andrzej Kukawski. W baku znajdowało się bowiem tylko 5 litrów benzyny, która wypaliłaby się razem z autem.
Polecamy
Pożar przy Radiu Maryja: Mężczyznę czeka rozprawa w sądzie
Arkadiusz O. początkowo nie odniósł się do stawianych mu zarzutów. Dopiero przed sądem, w toku posiedzenia w przedmiocie tymczasowego aresztowania, stwierdził, że przyznaje się tylko do wtargnięcia na teren rozgłośni oraz do podpalenia.
Jak informuje Andrzej Kukawski, podejrzany był diagnozowany przez biegłych lekarzy psychiatrów. W toku śledztwa ustalono, że Arkadiusz O. znajdował się pod wpływem substancji psychotropowych. Specjaliści stwierdzili, że 37-latek miał całkowicie zniesioną zdolność rozpoznawania znaczenia czynów oraz kierowania swoim postępowaniem. Wszystko wskutek zaburzeń psychotycznych, których doświadczył po zażyciu środków psychotropowych.
Niebawem w sprawie Arkadiusza O. orzeknie Sąd Rejonowy w Toruniu. - Grozi mu kara pozbawienia wolności od 6 miesięcy do lat 8 - mówi Andrzej Kukawski.
Krokusy w Tatrach. W tym roku bardzo szybko
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?