Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

Toruń. Nożownik Luca L. zagadką dla psychiatrów i prokuratury. Decyzja: miesiąc zamkniętej obserwacji

Małgorzata Oberlan
Małgorzata Oberlan
21-letni Luca L. z nożem w ręku uskutecznił w styczniu szalony rajd ulicami Torunia. Ranił kilka osób. Czy był poczytalny? To teraz kluczowe pytanie dla prokuratury. Ale młody mężczyzna okazuje się zagadką dla psychiatrów i śledczych.

Obejrzyj: Tajemnice Twierdzy Toruń i innych miejsc w mieście

od 16 lat

Po zatrzymaniu Luca L. bronił się tym, że przeddzień ktoś dosypał mu czegoś do drinka. Taka linia obrony już się "posypała". Próbki krwi i moczu napastnika przebadano na obecność aż 490 substancji odurzających oraz alkoholu. Wynik? Zero narkotyków, dopalaczy, promili! 17 stycznia br. szalejący z nożem mężczyzna był całkowicie trzeźwy i nieodurzony.

Już te wyniki mocno zaskoczyły prokuraturę. Teraz natomiast sprawa komplikuje się jeszcze bardziej. Dwaj psychiatrzy i psycholog przebadali Lucę L. i nie odkryli żadnych objawów chorób psychicznych. Specjaliści są w kropce i nie potrafią stwierdzić, czy krytycznego poranka mężczyzna był poczytalny.

- Stąd konieczność skierowania Luki L. na miesięczną obserwację w zamkniętym szpitalu psychiatrycznym. Jej efektem ma być kompleksowa ekspertyza biegłych. Liczymy na to, że da nam odpowiedź na pytanie o jego poczytalność. Przypomnę, że jeżeli oskarżony w chwili dokonania czynu był niepoczytalny, sąd umorzy postępowanie i orzeknie umieszczenie sprawcy w zakładzie psychiatrycznym. Natomiast poczytalność ograniczona może złagodzić wymiar kary w sądzie — podkreśla prokurator Joanna Becińska, zastępca szefa Prokuratury Rejonowej Toruń-Wschód.

Polecamy

Luca L. usłyszał szereg prokuratorskich zarzutów, z najcięższymi - usiłowania zabójstwa - włącznie. Za ten czyn grozi nawet kara dożywocia. Od 17 stycznia br. jest tymczasowo aresztowany.

Pierwsze zaskoczenie: wyniki toksykologii na obecność 490 substancji odurzających i alkoholu. Czysty!

Wyniki badań toksykologicznych Luki L. były pierwszym poważnym zaskoczeniem dla prowadzących śledztwo w tej sprawie.
- Próbki pobranej od podejrzanego krwi oraz moczu poddane zostały pogłębionej analizie toksykologicznej w Instytucie Genetyki Sądowej w Bydgoszczy. Badane były na obecność aż 490 substancji: narkotyków, tak zwanych dopalaczy i innych odurzających środków psychoaktywnych oraz alkoholu. Nie stwierdzono obecności żadnej z tych 490 substancji. W moczu jedynie odkryto ślady paracetaomolu - mówi prokurator Joanna Becińska, zastępca szefa Prokuratury Rejonowej Toruń-Wschód.

Precyzyjnie rzecz ujmując, opisywane wyniki toksykologiczne mówią one o tym, w jakim stanie był mężczyzna w momencie zatrzymania (poranek 17 stycznia br.) i w ciągu godzin poprzedzających ten moment. Potocznie rzecz ujmując, młody mężczyzna był "czysty". Nie odkryto w jego krwi i moczu żadnej z 490 psychoaktywnych substancji "w stężeniu powyżej progu oznaczalności".

W takiej sytuacji linia obrony, którą zatrzymany Luca L. i jego obrońca adwokat Radosław Prątnicki zgłosili na początku śledztwa, po prostu się sypie. 17 stycznia br. młody człowiek wczesnym rankiem, po kłótni z matką, wyruszył z ulicy Drzewieckiego w szalony rajd po ulicach Torunia. W ręku miał nóż kuchenny.

Polecamy

Nożem atakował przypadkowych ludzi, najczęściej o poranku zmierzających do pracy. Kilku dotkliwie ranił, innych - lżej. Niektórym uszkodził rzeczy czy samochód. Wszystkich przyprawił o psychiczną traumę, z której niektórzy pokrzywdzeni do dziś nie mogą się otrząsnąć. Dodajmy, że zanim wyszedł z mieszkania, jego matka dzwoniła na pogotowie ratunkowe i policję. Karetka nie przyjechała. Policja zatrzymała napastnika po godzinie. Zdążył zaatakować kilka osób przy Szosie Chełmińskiej, ulicy Królowej Jadwigi, na Rynku Nowomiejskim, na placu św. Katarzyny i ulicy Piastowskiej.

21-latek usłyszał szereg zarzutów, w tym te najcięższego kalibru - usiłowania zabójstwa dwóch osób. Jest nadal tymczasowo aresztowany. Zaraz po zatrzymaniu on i jego adwokat przedstawili taką linię obrony: był pobudzony, bo przeddzień — po wyjściu wieczorem z pracy w restauracji przy ulicy Łaziennej — poszedł z kolegami na drinka i "ktoś mu czegoś dosypał". Potem czuł się coraz gorzej, miał halucynacje, był niesamowicie pobudzony, zdezorientowany. Jego matka wzywała nawet pogotowie (nie przyjechało, poleciło syna obserwować).

- W sensie psychiatrycznym Luca L. był, w mojej ocenie, niepoczytalny. Czy również w sensie prawnym okaże się w trakcie śledztwa - mówił "Nowościom" adwokat Radosław Prątnicki, obrońca mężczyzny.

Drugie zaskoczenie: wyniki badania przez psychiatrów. Żadnych objawów chorobowych! To skąd to wielkie pobudzenie?

Jak już pisaliśmy, Luca L. jest synem Polski i Włocha. Rodzice przed laty prowadzili restaurację w centrum Torunia. Syn poszedł w ich ślady i został kucharzem. Krytycznego wieczoru, poprzedzającego poranny atak nożem, skończył pracę w popularnym lokalu z kuchnią włoską przy ulicy Łaziennej o godz. 21. To była niedziela. Poszedł z kolegami na drinka, ale - jak utrzymuje jego obrońca - mocno nie imprezował, bo nazajutrz rano miał stawić się na badania z medycyny pracy.

Polecamy

Co się zatem działo z 21-latkiem krytycznego poranka 17 stycznia 2022 roku? Skąd nienaturalne pobudzenie, które jego matce kazało dzwonić na numer "112", a mężczyznę pchnęło do szaleńczego rajdu i atakowania nożem ludzi?

Sprawy nie rozjaśniają wyniki badania psychiatrycznego młodego mężczyzny, o których piszemy na wstępie. Żadnych objawów chorób psychicznych u niego nie odkryto. Aby stwierdzić, czy był poczytalny, musi być poddany miesięcznej obserwacji w szpitalu psychiatrycznym i kompleksowo zaopiniowany przez biegłych.

Wywiad środowiskowy? Spokojna rodzina, dobry pracownik restauracji, żadnej wiedzy o narkotykach...

Również wywiad środowiskowy, zlecony przez prokuraturę, niewiele wyjaśnia w tej zagadkowej sprawie. Wynika z niego, że młody kucharz i jego rodzina naprawdę 17 stycznia br. prowadzili zwykłe, spokojne życie. Oczywiście, na tyle, na ile o normalnym trybie życia można mówić w okresie pandemii, która przecież na wielu ludziach odbiła się zdrowotnie, materialnie, psychicznie.

Wśród sąsiadów wywiad przeprowadził kurator. Usłyszał, że nigdy wcześniej na Lukę L. czy jego matkę nie było powodów do skarg. Żadnych hałasów, awantur, innych incydentów. Krzyki w mieszkaniu i na klatce schodowej słyszeli sąsiedzi tylko raz: 17 stycznia.

"To dobry, spokojny pracownik" - taka opinię młodemu kucharzowi wystawił natomiast pracodawca i koledzy z restauracji przy ulicy Łaziennej. Nigdy nie widzieli i nie podejrzewali, by Luca L. brał narkotyki. Wszyscy byli zszokowani tym, co się wydarzyło. W trakcie wywiadu środowiskowego ustalono też, że młody mężczyzna nigdy nie był w Izbie Wytrzeźwień i nie leczył się odwykowo.

Do tematu będziemy wracali.
Polecamy nasze grupy i strony na Facebooku:

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wideo
Wróć na torun.naszemiasto.pl Nasze Miasto