Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

Toruń: Nicolaus Hotel, reklamowany przez Magdę Gessler, pozwany do sądu! Właściciel: "To ludzka zawiść"

Małgorzata Oberlan
Małgorzata Oberlan
Nicolaus Hotel, reklamowany przez Magdę Gessler, pozwany do sądu! Właściciel: "To ludzka zawiść"
Nicolaus Hotel, reklamowany przez Magdę Gessler, pozwany do sądu! Właściciel: "To ludzka zawiść" Facebook.com / Nicolaus Hotel
Nicolaus Hotel w Toruniu zachwala Magda Gessler, która nocowała tu podczas "Kuchennych rewolucji". Tymczasem skarżą się na niego byli pracownicy. Jeden pozew trafił już do sądu pracy. "To pierwszy raz w historii. Padam ofiarą ludzkiej zawiści" - mówi właściciel Michał Durmowicz.

Czterogwiazdkowy Nicolaus Hotel na starówce w Toruniu ma ostatnio i głośną reklamę, i zbiera ostrą krytykę. Promocję zapewniają mu wizyty takich gwiazd telewizyjnych jak Magda Gessler czy Kasia Sokołowska, jurorka "Top Model" (obie nocowały tu w ostatnich tygodniach). Krytykę - ujawniane w mediach społecznościowych historie byłych pracowników czy klientów.

Zobacz wideo: Jak żyło się sto lat temu w Toruniu?

- Hotelarstwo to specyficzna branża. W pandemii wiele hoteli, także w Toruniu, ociera się o plajtę. Ja tymczasem goszczę u siebie znane osobowości. Może komuś to przeszkadza? - pyta retorycznie Michał Durmowicz, włocławski biznesmen będący właścicielem hotelu. - Pragnę podkreślić, że przez 30 lat prowadzenia działalności gospodarczej żadnej sprawy spornej z pracownikiem nie musiałem rozwiązywać w sądzie. Identycznie dotąd było w przypadku Nicolaus Hotel, który prowadzę od trzech i pół roku.

"Pracowałam na czarno, a potem mnie zwolnił"

Tak się jednak składa, że pozew przeciwko hotelowi właśnie trafił do Sądu Pracy w Toruniu. Pani X. (prosi o anonimowość) domaga się w nim po pierwsze uznania, że formalnie była w stosunku pracy przez ostatnie kilka miesięcy z hotelem, należnej zapłaty oraz 10 tys. zł zadośćuczynienia za naruszenie dóbr osobistych. Jak? Ano tak, że zaraz po zwolnieniu jej z pracy biznesmen na zebraniu miał ogłosić załodze, że... go okradła.

- 28 lipca, czekając na wypłatę, zostałam wyrzucona, pomówiona, bez środków do życia. Gdyby nie pomoc innych, nie miałabym za co żyć. Do tego okazało się, że jestem chora. Wcześniej pracowałam dla hotelu po 13-14 godzina na dobę. Nie miałam nawet czasu iść do lekarza - opowiada z płaczem pani X. - A kradzież? Miało nią niby być zbyt niskie wycenienie przeze mnie przyjęcia pierwszokomunijnego, zorganizowanego w hotelu dla jednej z pracownic.

Pani X. pracowała w hotelu na kierowniczym stanowisku. W pozwie do sądu i rozmowie z naszą redakcją relacjonuje, jak to wyglądało. Część wynagrodzenia dostawała przelewem, a resztę - "do rąk własnych". 29 marca, czyli już w pandemii, podpisała porozumienie zmieniające umowę o pracę i obniżenie pensji do najniższej krajowej. Jak twierdzi, pod presją szefa. 30 marca natomiast, znów pod jego naciskiem, przyjęła wypowiedzenie umowy z datą wsteczną (28.02). - Ale dalej pracowałam, tylko na czarno. Tak było przez ostatnie pół roku - ciągnie pani X.

Co było dalej? Biznesmen miał zmusić kobietę do tego, by zarejestrowała się w PUP Toruń jako bezrobotna i pobierała tzw. dodatek solidarnościowy. Zrobiła tak. Jednocześnie, jak twierdzi, za pracę na czarno co miesiąc właściciel hotelu wypłacał jej pieniądze. Za lipiec, pod koniec którego została zwolniona, ani grosza już nie dostała.

- Roszczenia mojej mandantki znajdują oparcie w dokumentach oraz w relacji zgłoszonych świadków. Materiał dowodowy zostanie przeanalizowany i oceniony w toku oczekiwanego procesu sądowego. Mnie najbardziej uderzyło milczenie byłego pracodawcy. Przed złożeniem pozwu skierowaliśmy do niego 2 pisma. Nie spotkały się z żadnym odzewem ze strony adresata mimo ich skutecznego doręczenia. Świadczy to nie tylko o lekceważeniu mojej klientki, ale również może świadczyć o braku argumentów merytorycznej dyskusji - podkreśla adwokat Mariusz Lewandowski, reprezentujący panią X.

Pani X. przez ostatnie miesiące m.in. zajmowała się organizacją imprez oraz promocją hotelu np. na Facebooku. Na to, jak twierdzi, ma liczne dowody. Już 29 lipca, czyli dzień po wyrzuceniu jej z pracy, hotel ogłosił, że szuka pracownika na stanowisko dotychczas przez nią zajmowane. Fikcją miałoby więc być zwolnienie jej wcześniejsze z powodu jego likwidacji.

Biznesmen: te pieniądze nie były za pracę

Biznesmen Michał Durmowicz o tej sprawie i sytuacji hotelu rozmawia z nami otwarcie i długo. Zaprzecza, by pani X. przez ostatnie pół roku dla niego pracowała i by wypłacał jej wynagrodzenie. - Przecież hotele do maja były w ogóle nieczynne, to jak pracowała? - pyta. - Pani X. nie pracowała u nas od wiosny. Pieniądze, które ode mnie dostawała, były pomocą na czas pandemii. Na marginesie mówiąc, mój prawnik nigdy nie napisałbym w piśmie do sądu, że jednocześnie pobierałem świadczenie z urzędu pracy i wynagrodzenie za pracę na czarno...

Trwa głosowanie...

Czy kierunki inżynierskie to przyszłość edukacji?

Przedsiębiorca podkreśla, że pozew pani X. oraz inne, coraz liczniejsze krytyczne opinie o nim byłych pracowników czy klientów hotelu (lub osób podszywających się) są prawdopodobnie wynikiem ludzkiej zawiści. Inne hotele balansują na granicy bankructwa, a on sobie radzi. Już wcześniej Nicolaus Hotel rozsławiały takie nazwiska gości jak: Robert Kubica, Dariusz Michalczewski, Karol Okrasa czy Fernando Menis (hiszpański architekt, projektant Jordanek w Toruniu). W ostatnich tygodniach hotel miał świetna passę. Nocowały tu: Anna Sarmach, jurorka "Masterchefa" czy wspomniane Magda Gessler i Kasia Sokołowska. -Komuś to najwyraźniej nie w smak - komentuje Michał Durmowicz.

Okupacja hotelu przez... matki uczniów

Niestety, skarg na biznesmena pojawia się tak wiele, że trudno je ignorować. Byli pracownicy (personalia do wiad.red.) twierdzą, że wielokrotnie do hotelu przychodzili ludzie dopominać się o pieniądze. Inni miesiącami nie mogli doczekać się obiecanych umów o pracę i "robili na czarno".

- Szef potrafił obiecywać pieniądze, wychodzić drugimi drzwiami i nie wracać. Albo powtarzać, że "umowa jutro, bo znów zostawił ją w samochodzie". Najgorszy wstyd był jednak przed matkami uczniów z "Gastronomika", które dosłownie okupowały hotel. Za miesiąc praktyk ich dzieciom należało się przepisowe 160 zł. Powiedziały, że się nie ruszą, póki szef tych pieniędzy wreszcie nie zapłaci - relacjonują nam pracownicy hotelu.

Michał Durmowicz zaprzecza brakom należnych wypłat czy zatrudnianiu na czarno. Jeśli natomiast chodzi o praktykantów z Technikum Hotelarsko-Gastronomicznego w Toruniu, to biznesmen tłumaczy, że konfliktowe sytuacje były, ale zostały rozwiązane. Zanim praktykanci załatwili we wrześniu stosowne badania i dokumenty, zrobił się 20 dzień miesiąca. Potem bardzo różnie angażowali się w praktyki. Stąd sporna zapłata niektórym owych 160 zł. - Ale udało się to wszystko rozwiązać ugodowo - twierdzi przedsiębiorca.

Zaskakujący finał

- Wie pani, co jest w życiu najgorsze? Odrzucona kobieta - tak biznesmen podsumowuje długą rozmowę. Na pytanie, czy ma na myśli swoją żonę (konfliktu z nią nie krył przed pracownikami), zaprzecza. Sugeruje, że chodzi o pracownicę.

Do sprawy wrócimy na pewno na etapie procesu w sądzie pracy.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wideo

Materiał oryginalny: Toruń: Nicolaus Hotel, reklamowany przez Magdę Gessler, pozwany do sądu! Właściciel: "To ludzka zawiść" - Nowości Dziennik Toruński

Wróć na torun.naszemiasto.pl Nasze Miasto