Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

Toruń. Ktoś ukradł magnolię upamiętniającą właściciela apteki na Mokrem

Szymon Spandowski
Szymon Spandowski
Magnolia przed apteką miała upamiętniać jej długoletniego właściciela Alfonsa Sobieckiego, który po wybuchu II wojny światowej został aresztowany przez Niemców i w 1940 roku zamordowany w obozie Sachsenhausen. Niestety ktoś magnolię ukradł, po drzewku została dziura w ziemi.
Magnolia przed apteką miała upamiętniać jej długoletniego właściciela Alfonsa Sobieckiego, który po wybuchu II wojny światowej został aresztowany przez Niemców i w 1940 roku zamordowany w obozie Sachsenhausen. Niestety ktoś magnolię ukradł, po drzewku została dziura w ziemi. Grzegorz Olkowski
Alfonsowi Sobieckiemu Mokre i Toruń zawdzięcza wiele. Ten aktywny człowiek, pochodzący z bardzo dla Polski zasłużonej rodziny, był od 1909 roku właścicielem apteki na Mokrem. Kierował nią przez trzy dekady. Po wybuchu II wojny światowej został aresztowany przez Niemców, zmarł w 1940 roku w obozie koncentracyjnym. Upamiętniać go miała posadzona przed budynkiem dawnej apteki magnolia. Drzewo zdążyło zakwitnąć i ktoś je ukradł.

Zobacz wideo: Skradziona magnolia

od 16 lat

Taka ładna z tego wyszła historia. Sięgająca korzeniami daleko w przeszłość, ale z bardzo miłymi akcentami współczesnymi, co w Toruniu często się nie zdarza. Dotyczyła wyjątkowego miejsca i wyjątkowego człowieka, który został upamiętniony w oryginalny sposób. W każdym razie tak miało być, bo niestety finał okazał się ponury.

Polecamy

W budynku przy ul. Kościuszki 19 przez sto lat działała apteka "Pod łabędziem". Powstała w 1886 roku, dla dziejów Mokrego i Torunia miała spore znaczenie. Początkowo dość często zmieniała właścicieli, w roku 1907 stała się nawet bohaterką afery politycznej - polska prasa biła wtedy na alarm, że apteka została zaprzepaszczona i przeszła z rąk polskich w niemieckie. Cóż, takie wtedy były czasy.

Aptekarz, starosta, lotnik

Dwa lata później gorączka opadła, apteka znów wróciła w polskie ręce dzięki Alfonsowi Sobieckiemu. Rodzina Sobieckich pochodzi z okolic Brodnicy i Chełmży, stąd właśnie przyjechał człowiek, który kupił aptekę i przez trzy dekady wiódł w Toruniu bardzo aktywne życie, zasiadając m.in. w radzie miasta i angażując się w prace Towarzystwa Naukowego. Podobnie jak Alfons, na kartach historii zapisali się również jego bracia. Jeden - Władysław, który zresztą zmarł w domu przy Kościuszki, był proboszczem w Czarnowie. Drugi brat - Emil, był prawnikiem. Podczas zaborów bronił oskarżonych w procesach politycznych, zaś po odzyskaniu przez Polskę niepodległości został pierwszym starostą kartuskim. Emil Sobiecki miał syna Olgierda, absolwenta dęblińskiej Szkoły Orląt, który podczas II wojny światowej walczył w kilku formacjach myśliwskich, polskich brytyjskich i australijskich. W 1942 roku służył m.in. w legendarnym Dywizjonie 303. Po wojnie wyemigrował do Kanady.

Polecamy

Budynek apteki niedawno zmienił właściciela. Na szczęście trafił w odpowiedzialne ręce - nie został zburzony jak wiele innych zabytków z toruńskich przedmieść, ale wyremontowany z poszanowaniem dla jego historii. Wieść o tym, zresztą za pośrednictwem "Nowości", trafiła do mieszkających w Kanadzie krewnych Alfonsa Sobieckiego. Od nich dowiedzieliśmy się, że po wybuchu II wojny światowej aptekarz został aresztowany przez Niemców. Zginął 14 czerwca 1940 roku w obozie koncentracyjnym Sachsenhausen.
John i Karen Sobieccy, czyli syn Olgierda Sobieckiego i jego żona, postanowili upamiętnić Alfonsa Sobieckiego. Skontaktowali się z inwestorem i zaproponowali, aby przed budynkiem dawnej apteki posadzić magnolię. Przy drzewie miała się pojawić tabliczka ze stosowną, również przez nich zaproponowaną inskrypcją.

Tak ładnie wyszło...

Idea szczytna, pomysł ciekawy, w jego realizację zaangażowało się więc spore grono specjalistów. Jedna z najlepszych w Toruniu specjalistek od zieleni wybrała sadzonkę magnolii starej, odpornej odmiany. Tabliczkę przygotowała konserwatorka zabytków wspólnie z grafikiem - pasjonatem dawnego Torunia oraz liter i ich nośników. Wyszło to pięknie i byłoby się czym pochwalić, niestety tuż przed zamontowaniem tabliczki ktoś magnolię ukradł.

- Cieszyliśmy się, bo sadzonka się przyjęła i zdążyła zakwitnąć - mówi Paweł Mrozowski, który stoi za remontem dawnej apteki. - Ukradzione teraz drzewo najprawdopodobniej jednak nie przeżyje. Cóż, nie składamy broni, posadzimy kolejną magnolię.

Tylko czy tym razem jakieś bezmyślne indywiduum o lepkich rękach ponownie nie wyrwie historii z korzeniami?

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wideo
Wróć na torun.naszemiasto.pl Nasze Miasto