Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

Toruń. Jakie tajemnice skrywały stare pokoje hotelowe? [retro]

Szymon Spandowski
Szymon Spandowski
Hotel Muzeum przy ulicy Wysokiej. Tutaj rozpoczął działalność wędrowny skup starych sztucznych szczęk.
Hotel Muzeum przy ulicy Wysokiej. Tutaj rozpoczął działalność wędrowny skup starych sztucznych szczęk. Kujawsko-Pomorska Biblioteka Cyfrowa
W pierwszej połowie kwietnia 1902 roku, po słotnych i pochmurnych świętach wielkanocnych w Toruniu wiało chłodem. Bociany co prawda przyleciały już w marcu, wtedy również na Wiśle pojawił się pierwszy statek, generalnie jednak wiosna budziła się bardzo opornie. W ogrodach tu i tam zaczynały śpiewać ptaki, natomiast w toruńskich hotelach słychać było szczęk sztucznych szczęk. Poważnie.

Obejrzyj: Tajemnice Twierdzy Toruń i innych miejsc w mieście

od 16 lat

Tydzień temu pisaliśmy, że 25 marca A. D. 1902 w "Gazecie Toruńskiej" pojawiło się ogłoszenie, którego autor informował, że w hotelu Muzeum, czyli w gmachu TNT przy ul. Wysokiej, a konkretnie w pokoju na parterze po prawej stronie od wejścia, będzie skupował używane sztuczne szczęki. Dzisiejsze wydanie moglibyśmy zatytułować "Szczęki 2". Tym razem, ten sam anonimowy reklamodawca, miał skupować sztuczne szczęki w czwartek 10 kwietnia w hotelu Dylewskiego przy ul. świętej Katarzyny 6. Namiary podał dokładniejsze, szczękowy interes otwierał o godz. 8 w pokoju numer 5 na pierwszym piętrze. Na kamienicy do dziś spod tynku przebija napis "Hotel", chociaż pamięta on raczej czasy międzywojenne, gdy przy świętej Katarzyny 6 działał hotel "Mazowiecki", jedno z czterech miejsc w mieście, gdzie w drugiej połowie lat 30. działał kabaret.

O dalszych postępach hotelowego kolekcjonera używanych sztucznych szczęk, jeśli takowe będą, nie omieszkamy Państwa powiadomić. Tymczasem, z okazji minionej już Wielkanocy, uraczymy szanownych Czytelników opowiastką o kurze, która znosiła jajka. Zaglądamy w tym celu do działu "Rozmaitości" "Gazety Toruńskiej" z 9 marca 1902 roku.

"Tysiączne jajo zniosła w ciągu lat sześciu kura należąca do szkolnego pedela Alberta Probsta w Gandersheim - czytamy. - Na uczczenie jej pracowitości przystrojono całą ulicę przy której stał kojec we flagi, a wieczorem Probst wydał bankiet, na którym jedzono jaja pod najrozmaitszą postacią".

Ludzie to się kiedyś potrafili cieszyć i bawić. Swoją drogą mamy nadzieję, że podczas bankietu nie zjedli kury. Jeżeli ktoś sięga w tej chwili po słownik bądź atlas, czyli zapewne uruchamia przeglądarkę internetową, wyjaśniamy, że pedel to woźny, natomiast miejscowość, w której żyła ciężko pracująca kura, znajduje się w Dolnej Saksonii.

A co się wtedy działo na naszym podwórku?

Sytuację na rynku starych sztucznych szczęk już omówiliśmy, natomiast sytuacja na Rynku Staromiejskim była dynamiczna.

"Zmiana własności. Dom p. Artura Leetza przy Staromiejskim Rynku nr 35 przeszedł na własność firmy M. S. Leiser za 100.000 marek - informowała "Gazeta Toruńska" w kwietniu 1902 roku.

120 lat temu, właściciel największego domu towarowego w mieście rozszerzył swoje królestwo o sąsiednią kamienicę. Dawny dom Leetzów ma dziś numer 37 i do dziś jest częścią PDT-u. Trzeba przyznać, że cena, jaką zapłacił Leiser za ten budynek była bardzo wysoka. Na marginesie przypomnijmy, że cieszący się powszechnym szacunkiem Moritz Leiser mieszkał przy ul. Rabiańskiej 10. Jego trop urywa się w 1939 roku, wtedy to sędziwy przedsiębiorca zapłacił jeszcze składkę na toruńską gminę żydowską, do której należał. Podczas II wojny światowej dom towarowy został złupiony przez niemieckie wojsko, zaś tuż po wojnie w Toruniu pojawił się człowiek, który podając się za spadkobiercę Leisera domagał się odszkodowania za utraconą nieruchomość. Dowodów żadnych nie przedstawił, badająca sprawę komisja ustaliła, że wojnę przeżyło dwóch wnuków toruńskiego przedsiębiorcy - jeden mieszkał wtedy w USA, drugi w Izraelu. Obu prawdziwym spadkobiercom rząd polski wypłacił w latach 60. nieduże odszkodowanie. Więcej na ten temat pisaliśmy jesienią 2016 roku.

Kiedy przy Rynku Staromiejskim otworzyła sklep firma Tarrey i Mroczkowski?

Pierwszego kwietnia A. D. 1902 na północnej pierzei Rynku swoje podwoje otworzył natomiast skład firmy Tarrey i Mroczkowski. Wspólnicy oferowali m.in. sprzęty kuchenne, domowe, towary żelazne i narzędzia. Przedsiębiorstwo zajęło znaczące miejsce w handlowej panoramie miasta. Zresztą nie tylko w niej, efektowny szyld firmy widać na wielu archiwalnych pocztówkach z Rynku Staromiejskiego.

Co zrobił ze swoim mandatem budowniczy Uebrick?

Gdy Moritz Leiser powiększał swoje handlowe królestwo, a panowie Tarrey i Mroczkowski otwierali interes, nasz stary znajomy pożegnał się z Radą Miasta Torunia.

"Złożył mandat radnego miasta pan Uebrick, budowniczy z Torunia - informowała "Gazeta Toruńska". - Ustąpienie jest w związku z budową teatru niemieckiego".

O tym pisaliśmy kilka tygodni temu. 120 lat temu rada miasta zdecydowała o budowie teatru według projektu Reinharda Uebricka, budowniczy zdecydował zatem z mandatu, aby nie orzekać dalej w sprawie, w którą był bezpośrednio zaangażowany.

Kiedy została obsadzona lipami ulica Mostowa?

Nasi przodkowie przywiązywali ogromną wagę do zieleni. Drzew sadzili sporo i bardzo o nie dbali. Przypadki wandalizmu były piętnowane i ścigane, w kwietniu 1902 roku na przykład policja w Chełmnie wyznaczyła 20 marek nagrody dla każdego, kto pomoże w wykryciu niegodziwca, który połamał kilka małych drzew. W Toruniu również takie przypadki się zdarzały, generalnie jednak w prasie dominowały informacje o tym, że gdzieś coś się sadzi. W kwietniu roku 1900 obsadzono lipami południową pierzeję Rynku Staromiejskiego, w kwietniu roku 1901 lipy pojawiły się na pozostałych pierzejach. Do naszych czasów przetrwało m.in. drzewo, które rośnie za plecami pomnikowego Kopernika. Wiosną roku 1902 gazety poinformowały, że szpalerami lip zostaną obsadzone ulice Fryderykowska (czyli dzisiejsza Warszawska) i Mostowa. Tak też się stało.

Polecamy

"Lipami ozdobiono dziś w czwartek ulicę Mostową - informowała "Gazeta Toruńska" tego samego dnia, gdy w pokoju numer 5 na pierwszym piętrze hotelu przy ul. św. Katarzyny nieznany nam jak dotąd osobnik otwierał skup używanych sztucznych szczęk. - Takimi drzewkami ozdobiono też ulicę Fryderykowską".

Drzewa posadzone 10 kwietnia ładnie prezentują się na pocztówkach z początku ubiegłego wieku. Trudno uwierzyć, że w czasach, gdy toruńska starówka miała cztery razy więcej mieszkańców niż dziś, znalazło się tam miejsce na tyle drzew.

A co tam było słychać w słuchawkach telefonów?

Tu również robiło się coraz tłoczniej.

"Do sieci telefonicznej podłączono numera 248 Jerzy Doehn, 251 Juliusz Hell, 252 Lewandowski i 306 C. G. Dorau" - czytamy w "Gazecie Toruńskiej" z połowy kwietnia 1902 roku. Tu również pojawiają się znajomi. Szczególnie Jerzy Doehn, którego szyld zachował się przy ul. Rabiańskiej 9. Poza reklamą wyrobów metalowych odlewanych i z kutego żelaza jest również numer telefonu, ale nieco inny od podanego w gazecie - 249. Być może przyszły radny miejski i jeden z liderów klubu niemieckiego toruńskiej rady miejskiej w czasach II RP zmienił sobie później numer na nieco wyższy.

Wiosną rozpoczął się również ruch w gospodzie cechowej przy Sukienniczej. Cech balwierzy, fryzjerów i perukarzy wyzwolił 13 terminatorów na pomocników, przyjął zaś ośmiu nowych terminatorów. Rzeźnicy wyzwolili jednego terminatora na czeladnika i przyjął dziewięciu nowych kandydatów na terminatorów.

Ile niemiecka armia płaciła żołnierzom wysyłanym do Chin?

Na świecie powoli dogasała wojna burska, która wprowadziła wojowanie na zupełnie nowe tory. Kiedy w Afryce Południowej dowódcy Burów spotykali się z Brytyjczykami na pierwszych rozmowach pokojowych, na toruńskim poligonie armia cesarska ćwiczyła burską taktykę, czyli ataki prowadzone małymi oddziałami piechoty. Poza tym w Rosji anarchiści przeprowadzili serię zamachów na wysokich rangą urzędników carskich. W Macedonii wybuchło powstanie przeciw Turkom, rewolucja ogarnęła Belgię, krwią spływały także Chiny. Paradoksalnie najodleglejszy teatr działań wojennych był naszym przodkom bardzo bliski. Niemieckie oddziały, złożone również z żołnierzy pochodzących z Torunia i okolic, były tam obecne od wspominanego w "Weselu" powstania bokserów. W kwietniu 1902 roku władza wojskowa kusiła rekrutów gotowych na tak daleką podróż rocznym żołdem w wysokości 700 marek. Chętnych podobno jednak nie było.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wideo
Wróć na torun.naszemiasto.pl Nasze Miasto