Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

Toruń. Egzaminy nie do przejścia na UMK? Głos ma profesor Jacek Kobus

(wixad)
- Zrzuty ekranu wykonywane przez skrypt, służą temu samemu, co obserwacja stanowisk komputerowych w czasie zaliczenia, które odbywa się w pracowni komputerowej - tłumaczy prof. Kobus.
- Zrzuty ekranu wykonywane przez skrypt, służą temu samemu, co obserwacja stanowisk komputerowych w czasie zaliczenia, które odbywa się w pracowni komputerowej - tłumaczy prof. Kobus. Jacek Smarz
Ciąg dalszy głośnej sprawy z programem szpiegującym i egzaminami nie do przejścia na UMK. Tym razem głos zabrał prof. Jacek Kobus – obwiniany przez asystenta i studentów o nadużycia.

Obejrzyj: Tajemnice Twierdzy Toruń i innych miejsc w mieście

od 16 lat

Przypomnijmy afera, która wybuchła na UMK w lutym dotyczyła przedmiotu „systemy operacyjne” prowadzonego przez prof. Jacka Kobusa. Za studentami wstawił się wówczas asystent Krzysztof Dobosz. Według tego ostatniego, studenci, którzy chcieli zaliczyć kolokwium w trybie zdalnym, musieli zainstalować w swoim komputerze system Linux, a dodatkowo wgrać program podesłany przez wykładowcę. Ten natomiast, za pośrednictwem programu, uzyskiwał dostęp do danych na komputerze studenta. Fakt ten potwierdzać ma nagrana przez studentów rozmowa prof. Kobusa z prodziekanem, który odwiedził wykładowcę podczas kolokwium. Pojawiły się również zarzuty absurdalnego śrubowania poziomu podczas zaliczeń u profesora. Zarzuty padły również wobec uczelni, która – zdaniem asystenta – usiłowała zamieść sprawę pod dywan.

Skrypt eliminował nieuczciwość?

W lutym prof. Kobus odmówił nam ustosunkowania się do sprawy, tłumacząc to procedurami trwającymi na uczelni. Teraz jednak opublikował swoje stanowisko w stanowisku skierowanym do prasy. Profesor stanowczo odpiera zarzuty. Przede wszystkim ten o stosowaniu oprogramowania szpiegującego: „Studenci odpowiednio wcześniej, za sprawą przekazanej im instrukcji, zostali poinformowani, że system Linux może być zainstalowany na osobnej partycji albo uruchomiony w wersji live z klucza USB” - pisze naukowiec. - „Skrypt ssctl nie jest programem szpiegującym, ale programem o otwartym kodzie służącym do przeprowadzania kolokwiów i egzaminów w trybie zdalnym. Funkcje i działanie skryptu są jasno opisane w jego kodzie źródłowym. Ponadto działanie skryptu zostało studentom wyjaśnione, a studenci byli zachęcani do zapoznania się z działaniem skryptu, aby poznać jego funkcjonalności. Pragnę podkreślić, że zrzuty ekranu wykonywane przez skrypt, służą temu samemu, co obserwacja stanowisk komputerowych w czasie zaliczenia, które odbywa się w pracowni komputerowej. Po zakończonym procesie oceny studentów, następuje usunięcie wyżej wymienionych zrzutów. Chodzi bowiem o wykluczenie przypadków niewłaściwego zachowania, polegającego na przykład na korzystaniu z niedozwolonych materiałów, stron www, komunikatorów sieciowych, etc. Wymóg korzystania przez studentów ze skryptu ssctl był podyktowany troską o to, by przebieg kolokwium/egzaminu pozwalał na należytą weryfikację ich umiejętności i tym samym na sprawiedliwą ich ocenę”.

Podczas olimpiady matematycznej było podobnie

Według profesora oprogramowanie nie wykrada danych z prywatnych komputerów: „Zrzuty ekranu nie zawierają żadnych prywatnych danych. Student jest informowany, że nie powinien mieć otwartych w przeglądarce żadnych innych stron, niż te które są niezbędne do prowadzenia wideokonferencji, dostępu do pytań egzaminacyjnych etc.”.

Prof. Kobus podpiera się m.in. oficjalnym stanowiskiem UMK, z którego wynika, że skrypt używany przez niego podczas zaliczeń nie ma znamion oprogramowania szpiegującego, a podobny program jest używany m.in. podczas olimpiady informatycznej.

Naraża mnie na utratę zaufania

Jacek Kobus zwraca również uwagę, że kontrowersje dotyczące sposobu przeprowadzania przez niego egzaminów były badane przez kolegium dziekańskie oraz przez pełnomocnika rektora do spraw równego traktowania i nie zakończyły się zarzutami pod jego adresem.

„Negowanie obranych przeze mnie metod nauczania, sposób w jaki twierdzenia mgr. Krzysztofa Dobosza zostały przekazane opinii publicznej, uwłaczają mi i narażają mnie na utratę zaufania potrzebnego dla wykonywanego przeze mnie zawodu" – podsumowuje prof. Kobus W konsekwencji wykładowca "planuje podjąć stosowne kroki przewidziane przepisami prawa".
Czy to oznacza, że obaj naukowcy spotkają się w sądzie? Będziemy o tym informować.

Pełną treść oświadczenia prof. Kobusa znajdziesz pod tym LINKIEM

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wideo
Wróć na torun.naszemiasto.pl Nasze Miasto