Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

Toruń. Bobik wyrwany z objęć śmierci. Miał zostać uśpiony, a znalazł nowy dom

Justyna Wojciechowska-Narloch
Justyna Wojciechowska-Narloch
Bobik ma już nowy dom
Bobik ma już nowy dom Fot. Julia Zagórska
Stary, ślepawy i nie do końca dobrze słyszący mops niedawno stracił to, co w pism życiu najważniejsze – swojego ukochanego pana. Ten zmarł, a podstarzałą psiną nie miał się kto zająć. Na szczęście Bobik trafił do toruńskiego schroniska, gdzie po raz kolejny uśmiechną się do niego los. Mopsik, zamiast zostać uśpiony, znalazł nowy dom.

Zobacz wideo: Sprawdzamy, co w Polsce drożeje najszybciej.

Toruń. Wolontariuszka schroniska uratowała leciwego Bobika

Ta historia mogła mieć zupełnie inny finał, a leciwego Bobika mogło nie być już wśród żywych. O przyszłości starawego mopsika zdecydował zbieg pozytywnych okoliczności. Można swobodnie powiedzieć, że pies miał szczęście w nieszczęściu.

- Lekarz weterynarii przysłał do nas rodzinę z psem na eutanazję. W schronisku jednak nie wykonujemy eutanazji zwierząt własnych. Natomiast dzięki tej "pomyłce", mieliśmy szansę porozmawiać o psie, poznać jego historię i ostatecznie psiaka przejąć - opowiadają w toruńskim schronisku.

Polecamy

Los się znów uśmiechnął

Bobik miał szczęśliwe życie. Starzał się wraz ze swoim panem, był domowym, kochanym psem. Ta sielanka niedawno się skończyła. Właściciel mopsa zachorował i umarł, a on został sam. Rodzina zmarłego właściciela nie mogła się Bobikiem zająć. Czasem tak bywa, że ludzie nie mają warunków, możliwości, predyspozycji. Osoby, w ręce których trafił Bobik, zabrały go do weterynarza. Tam zapadła decyzja, że w obecnej sytuacji jedynym wyjściem jest eutanazja starego psa. W ten sposób tymczasowi opiekunowie mopsa trafili do schroniska. I tu się okazało, że wcale nie trzeba go usypiać.

- Co z tego, że głuchy, że ślepawy, że załatwia się w domu. Brak możliwości opieki i typowe schorzenia dla wieku i rasy psa przecież go nie skreślają - opisują w toruńskim schronisku. - Kiedy się okazało, że eutanazja nie będzie jednak konieczna i jest osoba, która może zająć się Bobikiem, wszyscy odetchnęliśmy z ulgą. Kamień z serca spadł też ludziom, którzy z psem do nas przyszli.

Bobik trafił pod opiekę jednej ze schroniskowych wolontariuszek, miłośniczki psów ras w typie mopsów. W diagnostyce zwierzaka pomogła działająca przy przytulisku Fundacja Najlepszy Przyjaciel.

- Wyleczyliśmy infekcje, stany zapalne, wykonaliśmy pełną diagnostykę. Wykastrowany, doprowadzony do względnego ładu - pojechał do domu - z radością oznajmiają działacze fundacji.

Darowane drugie życie

Od tygodnia Bobik, zwany także Bobem Marleyem, znów grzeje swoje stare kości przy domowym ognisku. Odzyskał radość życia. Jego nowa opiekunka ma w swoim domu inne poturbowane przez los zwierzęta, ale mopsowi to nie przeszkadza.

- Wiecie jakie to jest uczucie wyrwać psa z ramion śmierci i podarować mu drugie życie w domu? Nie do opisania - pisze w mediach społecznościowych Fundacja Najlepszy Przyjaciel.

Polecamy

Tu warto przypomnieć, że to właśnie ta organizacja wraz z toruńskim schroniskiem zaangażowała się latem ubiegłego roku w ratowanie psów z pseudo-przytuliska w Radysach na Mazurach. To było straszne miejsce, gdzie zwierzęta po prostu umierały. Stłoczono je w ciasnych, niesprzątanych boksach, pozbawiono opieki weterynaryjnej i kontaktu z ludźmi. Wielu z nich nie udało się uratować. Te, które przetrwały, wymagały kompleksowej diagnostyki i długotrwałego leczenia. Do Torunia trafiło ponad 20 "radysiaków". Dla wielu z nich udało się znaleźć domy.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wideo
Wróć na torun.naszemiasto.pl Nasze Miasto