Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

To jest szantaż! Bydgoska spalarnia nie chce śmieci z Torunia!

Marek Nienartowicz
Marek Nienartowicz
Mydgoska spalarnia przestaje przyjmować odpady z Torunia i podtoruńskich gmin
Mydgoska spalarnia przestaje przyjmować odpady z Torunia i podtoruńskich gmin Tomasz Czachorowski
Spółka ProNatura, która w Bydgoszczy prowadzi spalarnię śmieci, nie chce przyjmować odpadów z Torunia i okolicznych gmin. Powodem są rozbieżności finansowe.

Budowa spalarni śmieci, która należy do ProNatury, była wspólnym przedsięwzięciem Bydgoszczy i Torunia. Celem było spełnienie unijnych zobowiązań dotyczących zmniejszenia składowanych odpadów. Udział Torunia i otaczających go gmin w tym przedsięwzięciu miał zapewnić odpowiednio duży wkład śmieci do spalarni. Zapewniał też pozyskanie unijnych funduszy na jej budowę.

W czwartek władze ProNatury poinformowały, że bydgoska spalarnia przestaje przyjmować odpady z Torunia i podtoruńskich gmin. Powód? Miejskie Przedsiębiorstwo Oczyszczania z Torunia nie płaci całości faktur za usługę.

- 20 kwietnia zamykamy stację przeładunkową w Toruniu i zawieszamy przyjmowanie odpadów z Torunia i gmin toruńskich – oznajmił Konrad Mikołajki, prezes ProNatury. - Powodem jest fakt, że miejska spółka MPO nie opłaca całości faktur.

Prezes ProNatury wskazał na faktury ze stycznia i lutego. Ta pierwsza opiewała na prawie 1,4 miliona złotych, a MPO nie zapłaciło 136 tysięcy złotych. W lutym było to odpowiednio około 1,1 mln zł i 113 tys. zł. Decyzję ProNatury wspierają władze Bydgoszczy. Wiceprezydent tego miasta Michał Sztybel stwierdził, że na razie chodzi o 250 tys. Zł, „ale gdyby było tak przez cały rok i toruńska spółka nie płaciłaby przez rok, negatywne skutki dla mieszkańców Bydgoszczy i spółki byłyby poważniejsze”. Prezes Mikołajski dodał, że w roli dostawców śmieci do spalarni Toruń i podtoruńskie gminy chętnie zastąpią gminy podbydgoskie. Podawał też, że jego spółka oczekuje „na bramie” 286 złotych za tonę odpadów i wskazywał na miejsca w regionie, w których kosztuje to o 300 zł więcej.

Finansowe rozbieżności między Bydgoszczą a Toruniem w kwestii stawek za śmieci dostarczane do spalarni ciągną się od dawna. Teraz jednak bydgoska strona ewidentnie stosuje szantaż. Wystarczy przypomnieć, że w porozumieniu obu miast dotyczącym budowy spalarni zapisano, że "ostateczna cena na bramie będzie ustalana za zgodą stron". Stawki, którą obecnie narzuca Bydgoszcz, Toruń nie zaakceptował. Faktury reguluje według ustalonej wcześniej ceny. Bydgoszcz powołuje się na zapis z porozumienia pozwalający ProNaturze ustalić stawkę „z uwzględnieniem wszystkich elementów przychodów i i kosztów”.

Władze Torunia podkreślają, że negocjacje w sprawie ceny ciągle trwają.

- Niestety, wszystkie nasze propozycje są przez stronę bydgoską odrzucane, a przecież ich celem jest nic innego, jak zapewnienie, aby nie tylko mieszkańcy Torunia, ale także Bydgoszczy i innych gmin naszego województwa, płacili za przetworzenie odpadów tyle, ile to przetworzenie naprawdę kosztuje – mówi Anna Kulbicka-Tondel, rzecznik prasowy prezydenta Torunia. - Postawa taka jest szczególnie niezrozumiała w okresie epidemii Covid-19, kiedy nasi mieszkańcy i przedsiębiorcy borykają się z problemami utrzymania miejsc pracy i stabilnych źródeł zarobkowania. Efektem takich działań Bydgoszczy jest to, że „cena na bramie" w spalarni na rok 2021 nie została między naszymi miastami uzgodniona i nadal znajduje się w fazie negocjacji. Strona bydgoska nie przyjmuje żadnych propozycji Torunia w zakresie starań o jej obniżenie. W związku z brakiem ostatecznego uzgodnienia tej ceny, toruńskie MPO dokonało zapłaty na rzecz bydgoskiej spółki wg. stawki zaproponowanej przez Toruń po analizach finansowych, tj. 258 zł (90 procent stawki żądanej przez Bydgoszcz).

Trwa głosowanie...

Czy wciąż przestrzegasz reżimu sanitarnego?

- Szantażowanie Torunia wstrzymaniem odbioru odpadów, zarówno w kontekście niezakończonych negocjacji cenowych, jak i prawnych aspektów porozumienia, jakie legło u podstaw wspólnej decyzji naszych miast o budowie spalarni w Bydgoszczy, jest niczym innym jak potwierdzeniem braku woli po stronie Bydgoszczy do osiągnięcia jakiegokolwiek konsensusu w staraniach o dobro naszych mieszkańców. Pamiętajmy, że spalarnia powstała przy potężnym wsparciu unijnych pieniędzy dedykowanych nie tylko Bydgoszczy, a całemu obszarowi bydgosko-toruńskiemu. Wstrzymanie odbioru odpadów z tego regionu to zniweczenie celu inwestycji, a tym samym realne zagrożenie dla zachowania trwałości projektu – dodaje Anna Kulbicka-Tondel.

Do tematu wrócimy.

emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

Wielki Piątek u Ewangelików. Opowiada bp Marcin Hintz

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera

Materiał oryginalny: To jest szantaż! Bydgoska spalarnia nie chce śmieci z Torunia! - Toruń Nasze Miasto

Wróć na torun.naszemiasto.pl Nasze Miasto