Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

Subtelne rejestry między Nim a Nią

Janusz Milanowski
Na zdjęciu Kamila Jezierska
Na zdjęciu Kamila Jezierska Janusz Milanowski
O tangu rozmawiamy z Kamilą Jezierską, tancerką, choreografem, instruktorką tańca, wielokrotną laureatką festiwali tanecznych i teatralnych, członkiem The Icelandic Association of Professional Dancers, pedagogiem i trenerem rozwoju osobistego, a prywatnie zwolenniczką radowania się.

W pięknym filmie „Tango” Carlosa Saury mężczyźni mówią do kobiet „nie mogę bez ciebie żyć”. Czy tango jest takim wołaniem od Niego, do Niej?
Daleka jestem od tego, żeby tak uważać.

Tangere, to po łacinie znaczy dotykać. Dla mnie to choreografia ludzkich namiętności: tango miłości, tango nienawiści, ostatnie tango, tango noturno, tango pożegnania, tango muerte... Długo można wymieniać.
Tango mówi: chcę spędzić z tobą czas... Zaczyna się od cabeseo; od spojrzenia partnera i partnerki na siebie. Wyobraź sobie... Milonga - czyli wieczorek tangowy, piękna duża pałacowa sala, urzekające dźwięki starego tanga i dwoje ludzi, odnajduje się wzrokiem. Ona patrzy na niego, on na nią i w ten sposób poprzez tłum mówią sobie: - Tak, chcę spędzić z tobą czas. Tango zaczyna się od spojrzenia. Gdy kobieta nie odwróci wzroku, mężczyzna podchodzi bliżej... Wtedy ona wstaje i zaczynają tańczyć tandę, czyli trzy lub cztery utwory trwające około 12 minut. To jest magia. (uśmiech)

To znaczy, że tango zaczyna się od niewypowiedzianego porozumienia dusz.
Można tak powiedzieć...

Tak to widzę.
No i tak się zaczyna tango. Stajesz naprzeciwko niej i dalej nie wiesz, co będzie? To, co dla mnie jest najbardziej fascynujące w tangu, to powrót do takich klasycznych ról społecznych. Mężczyzna powraca do swojej siły, jest tym, który opiekuje się partnerką, dba o nią, zabiega, zaprasza. A kobieta ma chwilę by odpuścić ten korowód, który ciągnie często sama przez życie… i przez tandę jest z nim i tańczy dla niego.

Ale mężczyzna musi napierać w tańcu?
Nie powiedziałabym „napierać”. Mężczyzna, jak to mężczyzna, jest konsekwentny, stanowczy, ale nie brutalny. On prowadzi i proponuje. Im bardziej doświadczony tancerz, tym więcej będzie dawał przestrzeni partnerce na odpowiedź. Będzie pozwalał jej błyszczeć, a nie tylko sięgać po swoje. To tak, jak w życiu.

I teraz myślę, że chodzi o coś więcej niż „chcę spędzić z tobą czas”.
Wiesz co, tango to jest tango, a życie to jest życie. Dwanaście minut na parkiecie trzeba oddzielić od tego, co jest poza nim. To jest taniec towarzyski. Niezależnie więc od tego, jak cudowną tandę przeżywa kobieta, to i tak wraca do swojego partnera.

Kiedy jest cudownie?
Gdy zamyka oczy, gdy czuje tylko partnera i nie liczy się nic wokół.

Zamknęłaś kiedyś oczy?
O, tak (uśmiech). Często zamykam oczy, by tańczyć i się w tym zatracać, a nie oceniać, myśleć i się przez to blokować. Trzeba wiedzieć, że podczas Milongi tańczy się tandy. Tanda to trzy, cztery tanga, które partner tańczy z partnerką i w złym tonie jest to przerwać. Raz gdy otworzyłam oczy, widzę że partner mi dziękuje. Jak to? Przecież to dopiero pierwsze tango!? - Nie Kamilo, czwarte… - odpowiedział.

Odpłynęłaś...
Absolutnie.

Zamknąć oczy, żeby bardziej czuć partnera... Coraz bardziej wydaje mi się to zmysłowe.
Mój przyjaciel mówi o tangu tak: ja tańczę dla partnerki, partnerka tańczy dla mnie. To wyraźnie wskazuje na różnicę, kiedy jest tylko wykonanie i technika, czyli kompletnie nic się nie dzieje. A zupełnie inaczej jest, gdy partnerka jest z tobą. To jest jak z dotykiem; możesz po prostu położyć komuś rękę na ramieniu, albo zrobić to tak, żeby nawiązała się więź.

Jak długo tańczysz tango?
Tańczę w ogóle prawie ćwierć wieku. A tango na poważnie zaczęłam w 2007 r., kiedy wyjechałam do Islandii. Na początku trudno mi było znaleźć pracę w zawodzie tancerki lub nauczyciela tańca, a potrzebowałam ruchu dla siebie. Z przyjaciółką chodziłyśmy tam na milongi. Tak poznałam odpowiednich ludzi i w końcu zaczęłam nie tyle uczyć tanga, co opracowywać ćwiczenia ruchowe, które poprawiają motorykę ruchu w tangu. Poznałam też Ozgura Demira, tangero na światowym poziomie, obecnie robi karierę międzynarodową - pokazy, warsztaty, seminaria. On mnie uczył tanga, a ja uczyłam go tańca współczesnego. Do Islandii wyjechałam na trzy miesiące, a spędziłam tam cztery lata.

Ucząc tylko tanga, czy coś jeszcze robiłaś?
Nie. Byłam dyrektorem wydziału tańca współczesnego w jednej ze szkół w Reykjaviku i choreografem islandzkiej kadry łyżwiarstwa figurowego na lodzie. Uczyłam też tańca współczesnego, choreografii i kompozycji. Występowałam, tworzyłam.

A potem były Indie?
Tak. W pewnym momencie, tam w Islandii, zbudziłam się z taką świadomością, że jestem w kraju gdzie czuję się bardzo bezpiecznie, mam pracę, mieszkanie, świetnych przyjaciół, zostałam zaproszona do Związku Tancerzy Zawodowych na Islandii, co było dla mnie dużym wyróżnieniem i zaczęłam mieć poczucie, że jest dla mnie zbyt bezpiecznie. I co? - myślę sobie. Pewnego dnia obudzę się z dwójką dzieci i mężem u boku w miejscu, które wiem, że nie jest moje. Otworzyłam komputer i kupiłam bilet do Indii.

Uciekłaś od wszystkiego, co zdołałaś zbudować?
Tak… Wtedy przeraziło mnie to, że miałabym gdzieś osiąść, zatrzymać się… Niespokojny duch nadal chciał gnać, doświadczać, zmieniać… Mój świat nagle zaczął migać jak w kalejdoskopie, wszystko się nagle przetasowało i nie pytaj o szczegóły. Nauczyłam się, że bez względu na to, ile tysięcy kilometrów się przejedzie, to i tak znajdziesz się w tym samym miejscu, które właśnie opuściłeś. Może sceneria inna, i aktorzy nie ci sami, ale role i schematy identyczne.

Hindusi tańczą tango?
Wyobraź sobie, że tak! Dla mnie niesamowite było to, że dotyk w Indiach nie jest czymś takim jak w Europie. Patrzyłam na moich studentów i zastanawiałam się, jakie bariery wewnętrzne muszą pokonać, żeby tańczyć w objęciach.

Jako nauczycielka tańca przeżyłaś dwa skrajne doświadczenia kulturowe.
W Islandii siedmiolatki mówiły do mnie na „ty”, bo tak tam jest. W Indiach moi rówieśnicy i starsi ludzie zwracali się do mnie per „mam”, czyli z angielska „proszę pani”. Nauczyciel traktowany tam jest prawie na równi z Bogiem. Uczyłam swoich studentów także masażu, bo po ośmiu godzinach pracy

emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

Strefa Biznesu: Co dalej z limitami płatności gotówką?

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na torun.naszemiasto.pl Nasze Miasto