Strach w szpitalu zakaźnym w Toruniu: personel ujawnia prawdę
Strach w szpitalu zakaźnym w Toruniu: personel ujawnia prawdę
-Co z tego, że w szpitalu są respiratory, skoro nie ma komu je obsługiwać? - pyta tymczasem retorycznie personel. - Żaden anestezjolog w szpitalu zakaźnym nie dyżuruje. Gdyby doszło do zatrzymania krążenia lub wystąpiła konieczność zaintubowania pacjenta, zespół medyczny z przeszkolonym ratownikiem, a najlepiej anestezjologiem musiałby przyjechać do nas karetką. Musiałby wcześniej przebrać się w stroje ochronne. Ile to by trwało? Zobacz także:Koronawirus w szpitalu miejskim. Przybywa doniesień do prokuraturyCiąża w czasach zarazy. Ograniczony dostęp do badań Rzecznik szpitala odpowiada: "Obecnie w szpitalu zakaźnym jest przygotowanych 10 stanowisk z respiratorami. Zapewniam, że w przypadku konieczności leczenia chorych wymagających respiratoroterapii wyznaczone osoby z oddziałów intensywnej terapii rozpoczną w "Zakaźnym"dyżury. Dotychczas nie było takiej konieczności, bo tacy chorzy przekazywani są do szpitala jednoimiennego w Grudziądzu".