Skandal! Szpitale zgubiły rzeczy zmarłej na koronawirusa Małgorzaty! "A telefon to ważny dowód" - mówi adwokat
41-letnia Małgorzata od lat cierpiała na niewydolność nerek. 3 razy w tygodniu była dializowana w centrum dializ, prowadzonym przez prywatną firmę przy Specjalistycznym Szpitalu Miejskim w Toruniu. Placówki sąsiadują ze sobą, działają pod tym samym adresem przy ul. Batorego, częściowo miały wspólna kadrę. W marcu i kwietniu stwierdzono w nich łącznie zakażenie koronawirusem aż 51 osób, pacjentów i pracowników. Czytaj też:Będzie drugi SOR w Toruniu10-letni MAteusz z Przysieka rozpoczyna leczenie w USA Małgorzata dializowana była tutaj w ostatnich dniach marca i pierwszych dniach kwietnia. 2 kwietnia ambulans z centrum dializ nie przywiózł jej już jednak z powrotem do domu, jak to działo się wcześniej. - Z centrum dializ najpierw trafiła do szpitala miejskiego, a potem do zakaźnego przy ul. Krasińskiego w Toruniu. Tutaj, jak czytamy w dokumentacji medycznej, odnotowano, że "1 kwietnia miała pośredni kontakt z osobą zarażoną" - relacjonuje adwokat Michał Wiechecki.