Sara Orzechowska uczy zielarstwa. Chwaściory to jej żywioł!

Sara Watrak
Sara Watrak
- Zielarstwo było, jest i będzie dziedziną medycyny, a zatem nauki przez duże "N". Nieważne, czy nazwiemy to szarlatanerią, magią, czy czymkolwiek innym, fitoterapia jest oficjalną, starą i zasłużoną dziedziną nauki – mówi Sara Orzechowska, która rozkochuje torunian w "chwaściorach", prowadząc warsztaty zielarskie i etnobotaniczne.

Obejrzyj: Atrakcje z okazji 500-lecia urodzin Mikołaja Kopernika

Od ogródka na wsi do doktoratu o ziołach

Sara Orzechowska wychowała się na wsi, tuż nad jeziorem, w pobliżu pól, łąk i lasów, więc "zielone ziomki", jak sama mówi o roślinach, były na wyciągnięcie ręki.

- Wyobraź sobie spędzanie lata w takim miejscu. Dookoła nie ma zbyt wielu dzieci, więc zrywasz kwiaty, bawisz się patykami, gałęziami. Z czasem zaczynasz zauważać, że jedne są bardziej giętkie, inne kłujące, pachną inaczej… Tak poznawałam właściwości organoleptyczne roślin i, nie wiedząc nawet kiedy, nauczyłam się ich nazw – mówi Sara Orzechowska.

Polecamy

W liceum założyła swój pierwszy ogródek na wsi u rodziców i zaczęła uczyć się ziołolecznictwa. Gdy przyszło do wyboru ścieżki kształcenia, postawiła na interdyscyplinarne studia na kierunku dziedzictwo kulturowe i przyrodnicze.

- W ramach pracy licencjackiej zajmowałam się roślinami nieśmiertelności w mitologiach – mówi.

Na studia magisterskie przyjechała do Torunia, gdzie ukończyła kulturoznawstwo (specjalizacja folklor i antropologia), jednocześnie robiąc kurs medyczno-zielarski towaroznawstwa zielarskiego.

- Obecnie piszę doktorat z zakresu folklorystyki, etnobotaniki pt. "Zioła i kobiety. Tradycje zielarskie w folklorze polskim". Studia w szkole doktorskiej umożliwiły mi powrót do laboratorium i ukończenie dodatkowych kursów z fizjologii roślin i fotochemii – cieszy się nasza rozmówczyni.

Sara Orzechowska zaprasza na kurs zielarski dla początkujących

Torunianie mogą kojarzyć Sarę z kursów i warsztatów, które prowadzi. Chętnych do uczestnictwa nie brakuje, więc już w marcu w toruńskim Dworze Artusa rusza kolejny kurs zielarski dla początkujących. W planach jest sporo zajęć w terenie, aby każdy mógł się przekonać, że w promieniu pięciu kilometrów od domu ma do dyspozycji ogromną liczbę gatunków leczniczych, które mogą pomóc w przypadku problemów ze zdrowiem.

- Chcę pokazać jak je rozpoznawać, na co zwracać uwagę, by nie najeść się szaleju zamiast marchewki – mówi prowadząca. - To jest właśnie esencja kursu. Masz reumatyzm? Wychodzisz na łąkę, zbierasz rośliny, przetwarzasz i pomagasz swojemu organizmowi. Za darmo, tym, co rośnie nieopodal. Jednak by to zrobić, trzeba wiedzieć jak, bo nie wystarczy informacja "na reumatyzm - podagrycznik", bo ona w zasadzie niewiele nam mówi – uważa Sara.

Dlatego chce przeprowadzić uczestników kursu przez cały proces: od rozpoznania roślin, przez zbiór, przetwarzanie, przechowywanie, przygotowanie do spożycia, aż do bezpiecznego dawkowania.

- Mam też cichą nadzieję, że przez poznanie tych gatunków, zrozumienie, że każdy z nich ma swoją historię, a poszczególne rośliny różnią się między sobą tak jak my, ludzie, uda mi się sprawić, że uczestnicy naprawdę się w nich zakochają. A jak już się zakochają, to będą robić wszystko, by zadbać o miejsca, gdzie rosną – mówi.

Polecamy

A co powiedziałaby osobom, które zielarstwo kojarzą z szarlatanizmem?

- Rozumiem to, bo znam historię zielarstwa polskiego i to jak złożona była kwestia jego postrzegania w kulturze tradycyjnej. Dodatkowo internet pęka w szwach od informacji o ziołach, często podkoloryzowanych i superoptymistycznych. Nierzadko są one niekompletne, niepodparte wiedzą naukową, a więc mogą zaszkodzić. Bądź co bądź zioła to leki, a więc przyjmowanie ich ot tak, bo ktoś na blogu napisał, jest niebezpieczne. Zioła to też trucizny, więc dobrze odróżniać jedne od drugich, bo czasem granica jest cienka – ostrzega.

Trzeba pamiętać, że zielarstwo ma swoje dobre i złe strony i nie wszystko, co naturalne, jest bezpieczne i pewne - i o tym też Sara mówi na kursie.

"Mięso, warzywa i trutka na szczury". Sara Orzechowska poznaje Meksyk

Obecnie doktorantka UMK przebywa w Meksyku, gdzie zajmuje się kulturą kakao i od kubka tego napoju rozpoczyna dzień.
- Kultura zielarska jest zawsze uwikłana w kulturę jako całość i taką całość badam na doktoracie w odniesieniu do Polski. Badanie zielarstwa w Meksyku byłoby zupełnie inną przygodą, więc na razie ograniczyłam się do kultury kakao. Jej zgłębienie to też wielomiesięczna przygoda - mówi.

Stałym elementem jej pobytu w Meksyku są też wizyty na targach.

- To jak zupełnie inny uniwers, można tam kupić mięso, warzywa, trutkę na szczury, figurki świętych, spray na demony, gumiaki i bombki choinkowe, słowem wszystko – opowiada Sara Orzechowska.

W Meksyku pracuje też nad doktoratem, planuje warsztaty oraz zupełnie nowy projekt etnobotanicznej gry edukacyjnej. - Na razie nie mogę zdradzić szczegółów, ale będzie wybornie! - zapewnia. Zioła w Meksyku zbiera weekendami, kiedy wyprawia się w góry, do dżungli lub w inne magiczne miejsca. Swoje znaleziska i ciekawostki wrzuca na stronę na Facebooku: Chwaściory - Sara Orzechowska.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera

Komentarze

Komentowanie artykułów jest możliwe wyłącznie dla zalogowanych Użytkowników. Cenimy wolność słowa i nieskrępowane dyskusje, ale serdecznie prosimy o przestrzeganie kultury osobistej, dobrych obyczajów i reguł prawa. Wszelkie wpisy, które nie są zgodne ze standardami, proszę zgłaszać do moderacji. Zaloguj się lub załóż konto

Nie hejtuj, pisz kulturalne i zgodne z prawem komentarze! Jeśli widzisz niestosowny wpis - kliknij „zgłoś nadużycie”.

Podaj powód zgłoszenia

Nikt jeszcze nie skomentował tego artykułu.
Wróć na torun.naszemiasto.pl Nasze Miasto
Dodaj ogłoszenie