„Sanatorium miłości 5”. Smutna historia Zbigniewa ze Szczecina. Nie zdążył spełnić marzenia nieżyjącej już żony

Artykuł sponsorowany Materiał informacyjny TVP
„Sanatorium miłości 5” - Zbigniew ze Szczecina
„Sanatorium miłości 5” - Zbigniew ze Szczecina materiały prasowe TVP
Pochodzący ze Szczecina Zbigniew jest jednym z uczestników najnowszej edycji „Sanatorium miłości”. W jednym z najnowszych wywiadów senior postanowił podzielić się wyjątkowo smutną historią. Nie dość, że w krótkim czasie musiał się pogodzić ze śmiercią żony, ojca i teściowej, to jeszcze się okazało, że nie udało mu się spełnić jednego z największych marzeń ukochanej.

Spis treści

Zbigniew z „Sanatorium miłości 5”

Zbigniew jest jednym z 12-stu kuracjuszy, którzy próbują znaleźć miłość na planie 5. edycji „Sanatorium miłości”. Pochodzący ze Szczecina 65-latek szybko zyskał sympatię telewidzów, którzy nieustannie kibicują mu w poszukiwaniach drugiej połówki na ekranie. Kuracjusz postanowił dać sobie jeszcze szansę na znalezienie miłości po tym, jak po 34 latach wspólnego życia musiał się pogodzić ze śmiercią ukochanej żony. Obecnie przebywa na emeryturze po tym, jak ostatnie 10 lat przepracował jako woźny-konserwator.

Smutna historia Zbigniewa

Kuracjusz ostatnio udzielił wywiadu, w którym postanowił podzielić się wyjątkowo smutną informacją na swój temat. Wyznał, że wraz z żoną nie mogli mieć własnego dziecka. Pomimo początkowych obaw Zbigniewa, w pewnym momencie wraz z ukochaną zaczął on rozważać adopcję. Jednak finalnie się okazało, że małżeństwo jest już za stare na rodziców zastępczych.

Być może nie mogliśmy mieć dziecka, ale świat we dwoje spełniał wszelkie nasze oczekiwania. Owszem, przyszedł czas, kiedy żona zaczęła namawiać mnie na adopcję. Miałem z tym związane pewne lęki. Nie wiedziałem, czy pokocham takiego malucha. Jednak i tu nie dane mi było się tego dowiedzieć, bo ostatecznie okazało się, że byliśmy za starzy na rodziców zastępczych

- wyznał Zbigniew na łamach „Rewii”, cytowany przez serwis Plejada.

W tej samej rozmowie kuracjusz ze Szczecina wyznał również, że przed tym jak zdecydował się wziąć udział w „Sanatorium miłości”, poszedł na grób zmarłej 3 lata temu żony i „zapytał ją o zgodę”. Zaś do samego programu zgłosił się za namową siostry Ewy i jej córki Eweliny.

Gdyby nie one, to pewnie nie zdecydowałbym się, bo nie śledziłem wcześniejszych edycji. Gdy zapytały mnie, dlaczego nie wyślę swoich zdjęć do programu, zacząłem się śmiać. Pojechałem na wakacje, ale ta myśl wracała do mnie i w końcu faktycznie zebrałem się na odwagę i napisałem

- opowiedział w tej samej rozmowie.

Nikt nie chce być sam. A znalezienie przyjaciółki, z którą można iść przez życie, to wielkie szczęście

- podsumował swoją rozmowę z „Rewią”.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Materiał oryginalny: „Sanatorium miłości 5”. Smutna historia Zbigniewa ze Szczecina. Nie zdążył spełnić marzenia nieżyjącej już żony - Telemagazyn

Wróć na torun.naszemiasto.pl Nasze Miasto