Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

Rodzinne firmy na toruńskiej starówce - mają niepowtarzalnych właścicieli i klimat

Wojciech Pierzchalski
Wojciech Pierzchalski
Iwona Butny podczas pracy w swoim punkcie dorabiania kluczy.
Iwona Butny podczas pracy w swoim punkcie dorabiania kluczy. Wojciech Pierzchalski
Niektóre przedsiębiorstwa na toruńskiej starówce przetrwały już protesty Solidarności, dziki kapitalizm lat dziewięćdziesiątych, a ostatnio pandemię Covid-19. Są takie punkty, które zdają się działać w Toruniu od zawsze. Odwiedziliśmy kilka z nich i zapytaliśmy ich właścicieli, jak wspominają swoje początki.

Obejrzyj: Remont ulicy Długiej w Toruniu

od 16 lat

Rodzina kluczem do wieloletniego sukcesu

Iwona Butny od 25 lat prowadzi punkt dorabiania kluczy przy ul. Mostowej 15a. Warsztat działa od 1976 roku, zakładał go wtedy jej ojciec. Wcześniej punkt był w innym miejscu starówki, na Mostowej działa prawie 30 lat.

Jak mówi pani Iwona, na ruch w interesie nie może narzekać, choć były momenty, gdy szło gorzej. – Najbardziej na obroty wpłynęło wprowadzenie strefy parkowania na starówce i kiedy zaczęły się pojawiać duże markety. Na początku były dla nas rzeczywiście konkurencją, ale z czasem okazało się, że mamy produkty, których nie da się zdobyć w tych sklepach, specjalne zamki, duży wybór kluczy i atrakcyjne ceny. Wiemy, co i skąd zamawiać, przez tyle lat pracy wyrobiliśmy sobie dużo kontaktów – tłumaczy właścicielka firmy Klumet.

Polecamy

Kobieta w warsztacie nadal nie jest częstym widokiem i, jak przyznaje szefowa punktu, czasami to odczuwa.

– Zdarzają się tacy klienci, którzy jak widzą, że kobieta, to pytają, czy mogą z jakimś panem porozmawiać – przyznaje pani Iwona – Ale ja się znam na swojej pracy, wiem, o czym mówię i teraz już na mnie to nie robi wrażenia, chociaż na początku to wkurzało – śmieje się.

Jak zaznacza szefowa firmy Klumet, w firmie panuje rodzinna atmosfera, wszyscy znają się od lat. – Pracuję już od wielu lat z tymi samymi kolegami. Po takim czasie jesteśmy trochę jak rodzina, zawsze możemy na siebie liczyć – uśmiecha się pani Iwona.
Punkt przez prawie 50 lat działalności zdołał wyrobić sobie renomę solidnej firmy. – Jesteśmy znanym adresem wśród fachowców, to prawda. Często mamy klientów gdzieś z drugiej strony miasta czy w ogóle spoza Torunia – zwraca uwagę Iwona Butny.

„Już niewiele mnie zdziwi”

Hanna Ludwiczak prowadzi swoją kwiaciarnię na Rynku Staromiejskim od 46 lat. Przez ten czas kwiaciarka miała okazje być świadkiem historycznych wydarzeń.

– Pamiętam, jak były protesty Solidarności. Tu na starówce toczyły się walki z ZOMO. Protestujący wtedy kupowali u mnie goździki z czarnymi wstążkami – wspomina kwiaciarka.

Przez prawie pół wieku istnienia punktu przy pomniku Mikołaja Kopernika, będąc zawsze w centrum wydarzeń, pani Hanna widziała dużo. – Powiem szczerze, że po tym czasie już niewiele jest w stanie mnie zdziwić – przyznaje.

Polecamy

Jak zauważa kwiaciarka, przez lata prowadzenia swojego punktu, w branży wiele się zmieniło. – Wszystko drożeje, to i kwiaty drożeją. Kiedyś jak zbliżały się popularne imieniny, np. Zofii, to było wiadomo, że będzie ruch. Teraz jest dużo mniejszy, ludzie to już chyba tylko na pogrzeby kupują kwiaty albo wtedy, kiedy już naprawdę muszą – zauważa pani Hanna.

Mały Hobbit, wielka pasja

Księgarnię Hobbit w marcu 1990 roku założyła Sława Katarzyna Jędrzyńska-Chudzińska ze swoim mężem – Piotrem Chudzińskim. Na początku był punkt w jednej z kas w Teatrze Horzycy. Tam, mąż pani Sławy sprzedawał pierwsze książki. – Był aktorem w teatrze i w związku z tym znał się na literaturze. Miał potrzebę, żeby zrobić coś więcej i tak powstawała księgarnia – wspomina Sława Jędrzyńska-Chudzińska.

Nazwa Hobbit wzięła się od zainteresowania Piotra Chudzińskiego fantastyką, ale także od początkowych rozmiarów księgarni, na starcie w ofercie było kilka tytułów. – Hobbit jest mały, a tak wiele może. Tak samo nasza księgarnia – tłumaczy właścicielka księgarni.

Po niespełna pół roku sprzedaży książek w teatrze, w sierpniu 1990 roku księgarnia przeniosła się na ul. Szeroką 4, gdzie działa do dziś. W sąsiadujących lokalach małżeństwo otworzyło dwie księgarnie: w jednej były lektury i książki dla dzieci, w drugiej pozycje dla dojrzalszych czytelników.

Właścicielka księgarni zapewnia, że zna stałych klientów albo takich, którzy akurat będąc w Toruniu, przychodzą do Hobbita. Jakby na potwierdzenie, do księgarni wchodzi małżeństwo – wybierają biografię Bohdana Smolenia i książkę o stosunkach polsko-rosyjskich.

Polecamy

– Zawsze jak jesteśmy w Toruniu, to coś w Hobbicie kupujemy – mówi pani Beata z Bytomia. Razem z mężem przyjeżdża do Torunia przynajmniej raz w roku. – Kupujemy zawsze tutaj, bo jest dużo ciekawych pozycji i pani wie, co sprzedaje. W sieciowych księgarniach sprzedawcy często nie wiedzą, jakie mają książki, a tutaj zawsze można poprosić o pomoc w wyborze i porozmawiać – chwali pani Beata.

Sława Katarzyna Jędrzyńska-Chudzińska przyznaje, że przez 32 lata prowadzenia księgarni, wiele się zmieniło na rynku książek. – Kiedyś oferty wydawnictw były na fiszkach w bibliotekach czy księgarniach, w gazetach były zapowiedzi nowości. Tak wyłapywaliśmy wtedy tytuły, które trafiały do nas. Od ziarnka do ziarnka zaczęły zapełniać się regały – opowiada właścicielka księgarni.

– Teraz cały czas badamy rynek, żeby wiedzieć, co spotka się z zainteresowaniem naszych czytelników. Przez tyle lat poznałam też swoich klientów i wiem, co od razu znajdzie czytelnika, a co będzie musiało poleżeć kilka miesięcy, zanim trafi do czyjegoś domu – mówi właścicielka księgarni. – Ale to i tak wszystko dawno by padło, gdyby nie ludzie, którzy pomagają tworzyć to miejsce.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wideo
Wróć na torun.naszemiasto.pl Nasze Miasto