Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

Przez 10 tys. zł pożyczki stracili mieszkanie i działkę! Wyrok sądu w Toruniu ratuje ich po latach

Małgorzata Oberlan
Małgorzata Oberlan
Przez 10 tys. zł pożyczki stracili mieszkanie i działkę! Wyrok sądu w Toruniu ratuje ich po latach
Przez 10 tys. zł pożyczki stracili mieszkanie i działkę! Wyrok sądu w Toruniu ratuje ich po latach Polska Press
Niemożliwe? A jednak... Firma pożyczkowa udzieliła biednej rodzinie 10 tys. zł kredytu na takich warunkach, że za bezcen przejęła jej mieszkanie, działkę i wpędziła w straszną spiralę zadłużenia. Dzięki prokuraturze i wyrokowi sądu w Toruniu sprawiedliwość zostanie przywrócona.

Niedawnym wyrokiem Sądu Okręgowego w Toruniu zarówno cała umowa pożyczki (z listopada 2014 roku), jak i umowa "sprzedaży" mieszkania (z grudnia 2015 roku) zostały unieważnione. Tym samym pani Ewelina, schorowana rencistka z Grudziądza oraz jej rodzina mają szanse odzyskać swój skromny majątek. Postępowanie parabanku, udzielającego pożyczek pod zastaw nieruchomości, woła o przysłowiową pomstę do nieba. Dzięki determinacji Prokuratury Rejonowej w Grudziądzu, która włączyła się do sprawy cywilnej oraz orzeczeniu toruńskiego sądu ten biznes ostatecznie jednak się nie udał.

Zobacz wideo: Abonament RTV - pojawiły się nowe zasady i... zapłacimy więcej

Myśleli, że pożyczyli 10 tysięcy złotych

Pani Ewelina to schorowana kobieta. Od wielu lat cierpi na bolesne zapalenie stawów. Choroba postępuje. Są dni, że w ogóle nie może wstać z łózka. Od 2012 roku jest na rencie. Grudziądzanka ma dwoje dzieci ze swoim partnerem życiowym, panem Adamem, z którym w związku żyje od 23 lat.

Dramat tej niezamożnej rodziny rozpoczął się w 2014 roku. Brakowało im pieniędzy na bieżące opłaty i rosły im zaległości w rachunkach. Do tego zmarł ojciec pani Eweliny. Zapisał jej w spadku małe mieszkanie, ale kobieta była zobowiązana spłacić rodzeństwo. Niestety, nie miała na to pieniędzy. Zdolności kredytowej w oczach żadnego banku ta rodzina nie miała.

Wyjściem z sytuacji wydała się grudziądzanom reklama "pożyczek pod zastaw nieruchomości", którą zobaczyli na jednym z budynków swoim mieście. Poszli do biura firmy pożyczkowej. Tam pracownika nie interesowały kłopoty finansowe rodziny, zaległości, wpisy do rejestrów dłużników. Liczyło się to, że mieli co zastawić: działkę, wartą przynajmniej 15 tys. zł.

Pod taki zastaw firma udzieliła rodzinie pożyczki w wysokości 10 tys. zł. Umowa zawarta została dokładnie 20 listopada 2014 roku. Jej szczegółów i realnych warunków pani Ewelina i pan Adam nie byli świadomi. Tymczasem zakładała ona: pożyczenie owych 10 tys. zł, zwrot 15,5 tys. zł, 4 tys. zł prowizji oraz roczny okres spłaty z horrendalnymi odsetkami za zwłokę.

Najpierw stracili działkę, potem prawo do mieszkania

Grudziądzanie rat nie byli w stanie płacić. Niczym wybawienie (o ironio!) przyjęli propozycję firmy pożyczkowej, by zawrzeć aneks do umowy i okres spłaty przedłużyć o kolejny rok - do grudnia 2016 roku. Podpisali go, nie zdając sobie sprawy, że pierwotną kwotę pożyczki powiększono o kolejną rzekomo pożyczoną sumę: 12 tys. 500 zł. Oczywiście i do tej kwoty doliczono opłaty towarzyszące, odsetki itd.

Trwa głosowanie...

Czy kierunki inżynierskie to przyszłość edukacji?

Od tej pory sytuacja wyglądała tak, że za 10 tys. zł, które rodzina faktycznie otrzymała, miała przez rok płacić po 1500 zł miesięcznie raty. Na finał natomiast, w grudniu 2016 roku, miała zapłacić... 15 tys. 550 zł! Jak odnotował Sąd Okręgowy w Toruniu, "nikt z powódką ani A. F. nie negocjował kwot zawartych w paragrafie drugim aneksu, ani nie tłumaczył ich wysokości". Zresztą, identycznie było też na wstępie, przy zawieraniu pierwotnej umowy.

Konsekwencje współpracy z parabankiem były dla rodziny tragicznej. Stracili działkę, która była zastawem pod pożyczkę. W grudniu 2015 roku natomiast - mieszkanie. Odsprzedali jej firmie pożyczkowej tylko za 85 tysięcy zł. Byli przekonani, że dokonując przewłaszczenia prawa własności na parabank, a miało to miejsce u notariusza, dokonują czegoś w rodzaju dalszego zabezpieczenia pożyczki, której rat nie byli w stanie spłacać. Zresztą, firma łaskawie dała im na piśmie prawo odkupu lokalu - za 91 tys. zł, w terminie do końca marca 2018 roku.

W tej sprawie pojawiły się jeszcze dziwne aneksy do umowy związanej z mieszkaniem, z odręcznie wpisanymi innymi datami przez firmę, bez wydania pokwitowań pani Ewelinie czy panu Adamowi.

Sąd: złamane wszelkie zasady

Sprawą, szczęśliwie, najpierw zajęła się Prokuratura Rejonowa w Grudziądzu. Następnie rzecz trafiła do I Wydziału Cywilnego Sądu Okręgowego w Toruniu. Tutaj na mocy niedawno wydanego wyroku unieważniono zarówno samą umowę pożyczki, jak i akt notarialny sprzedaży mieszkania. Sędzia Andrzej Westphal w uzasadnieniu orzeczenia podkreślił, że firma obeszła cały szereg przepisów Ustawy o kredycie konsumenckim. Z panią Eweliną i panem Adamem, kolokwialnie rzecz ujmując, postąpiła po zbójnicku.

"Żaden załącznik, żadne dokumenty i żaden projekt umowy, ani żaden formularz nie były przekazane powódce i A. F.. Żaden z wymogów określonych przez ustawę o kredycie konsumenckim nie został spełniony przez pozwanego. Niczego z powódką ani A. F. nie uzgadniano, oprócz wysokości pożyczki i sposobu zabezpieczenia spłaty. Nie uzgodniono z nimi nawet wysokości odsetek ani prowizji" - podkreślił sędzia. I zaznaczył wyraźnie, że udzielenie pożyczki pani Ewelinie i jej partnerowi odbyło się w sposób niezgodny z wymogami ustawy o kredycie konsumenckim, a przez to umowa pożyczki jest nieważna.

A kwestia mieszkania? To już tylko konsekwencja bandyterki wcześniejszej. "Umowa sprzedaży spółdzielczego własnościowego prawa do lokalu mieszkalnego zawarta dnia 1 grudnia 2016r. jest nieważna, gdyż nie istniała ważna przyczyna jej dokonania" - czytamy w uzasadnieniu wyroku.

Tutaj sąd zaznaczył też, że przed przeniesieniem prawa własności do lokalu firma nie zleciła nawet żadnego operatu szacunkowego! "Pozwani wykorzystali przymusowe położenie powódki. Doprowadzili do sytuacji, że musiała ona zgodzić się na ich propozycje, gdyż nie miała innego wyjścia. Gdyby nie ta sytuacja, to nie wyzbywałaby się ona prawa do mieszkania" - podsumował sędzia Andrzej Westphal.

PS Imię grudziądzanki zostało zmienione. Wyrok w opisywanej sprawie został opublikowany w Portalu Orzeczeń Sądowych 11 grudnia 2020 roku. Jest nieprawomocny.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wideo
Wróć na torun.naszemiasto.pl Nasze Miasto